czwartek, 13 sierpnia 2015

EPILOG!!!

Tydzień do spotkania Alby z Crisem


Cris dostał całą instrukcje od Carlo i Neymara, kiedy mają się spotkać? (na drugi dzień, po meczu), gdzie? (Neymar obiecał o romantyczny nastrój w swoim mieszkaniu), o której? (gdy będzie słońce zachodzić, czyli po ósmej), jaki ubiór? (Cris będzie w garniaku, mama Alby obiecała chłopaką, że dopilnuję aby jej córka była elegancko ubrana). Wszystko było przygotowane. Cris chciał odwdzięczyć się Neymarowi, ale ten powiedział:
-Ja chcę tylko, żeby Alba była szczęśliwa. Wiem na 100%, że przy twoim boku będzie, Cris!
Cristiano podziękował też Ancelottiemu i pani Bérénice.  Zaprosił ich na kolacje, dowiedział się od nich, że są rodzeństwem. Czyli Alba Martina jest w połowie włoszką!
Jeśli chodzi o Juniora, dowiedział się od Isco, że jego przybrana mama zaniedługo wróci. Cristianito poprosił piłkarza o skreślenie dni w kalendarzu. Junior również robił prezent Albie, wszystkie prace które robił w przedszkolu były przeznaczone dla niej. Chciał, aby mama była z niego dumna. Wszyscy liczyli dni do spotkania, nawet cała ekipa Królewskich, wliczając sprzątaczki, księgowe i wielu, wielu innych ludzi, którzy trzymali kciuki za Albe i Cristiano. Karim nawet zaczął szukać prezentu ślubnego, chociaż jeszcze nikt nie znał daty.

Dzisiaj już jest ten dzień!

-Alba chodź bo się spóźnimy do kosmetyczki, a później mamy przymiarkę sukienek.
- Już mamo schodzę!
Do mieszkania wszedł Neymar, przywitał się z panią Bérénicą.
- Cześć młody, i co o której będą?
- Za pół godziny. Będzie idealnie, to mieszkanie obudzi ich zmysły namiętności.
- Mam taką nadzieję.
- Proszę się nie martwić. Pani brat też przyjdzie pomóc, nawet Isco i Sergio obiecali, że pomogą. Co ja mówię, wszyscy Królewscy zaoferowali pomoc. Parę moich kumpli z Barcy też przyjdą.
- Ale po co tylu mężczyzn? Zrobi się tu większy zamęt.
- Akurat są potrzebni. Karim i Raphaël są z Francji, więc oni załatwiają teraz dobre wino, wiadomo znają się na tym. Fábio, Pepe i Marcelo zajmują się ozdobami, typu świeczki, obrusy, nawet i talerze. Nie będę wszystkiego wymieniał.
- A reszta?
- Messi, Sergio, Isco, pan Ancelotti i ja, zrobimy tutaj mały porządek. A zapomniałem o Ikerze on też przyjdzie sprzątać.
- No a co z resztą?
- Inni załatwiają pozwolenie na lampiony.
- Czyli kto?
- Suárez, Arbeloa i Piqué.
- A co z muzyką?
-Jésé i Dani obiecali nam romantyczną listę ballad.
- Ok. Musi się udać.
- Oczywiście.
- Alba idziesz już?
Po pięciu minutach Alba zeszła do salonu, w którym panował cisza i spokój.
- Neymar, gdzie jest Davi Lucca?
- Bawi się.
- Gdzie, i z kim?
- W domu Leo. Bawi się z Thiago i Cr...
- Z kim?
Matka Alby spojrzała na Neymara ze srogim spojrzeniem.
- Neymar?
- Crólikiem.
- Jakim Crólikiem?
- Ponieważ Thiago dostał królika, i cały czas wołał crólik, a nie królik, więc nazwali go Crólik.
- Hehheheh, dobre. To nie był głupi pomysł, z tym imieniem.
- Nom.
Neymar puścił oczko do rodzicielki swojej przyjaciółki.
- To idziemy córcia. Baw się dobrze chłopcze.
- Pięknym damą również życzę dobrej zabawy.
- Dzięki. Widzimy się wieczorem- tymi słowami Alba pożegnała Neymara.

Dwie godziny później

- Neymar, gdzie są szmatki?- zapytał Sergio.
- No na komodzie.
- Ani jednej już nie ma.
- Jest jeszcze sklep otwarty?- zapytał Ancelotti- jak co pójdę kupić.
- Tak jest jeszcze otwarty.
- To idę. Chłopaki chcecie coś ze sklepu?
- Nie, zaraz będzie pizza - odpowiedzieli chórkiem.
Trener wyszedł, Iker i Isco się wygłupiali. Zaczęli wycierać siebie mokrymi szmatkami.
- Ej chłopaki! Nie czas na głupotę, musimy zdążyć. Za dwie godziny będą nasze gołąbki.
- A kto pierwszy będzie w mieszkaniu?-zapytał Messi.
- Alba!- powiedział Sergio.
- Cris!-wykrzyknął Isco.
- Alba!
- Cris!
-Panowie spokój. Cris będzie już czekał na tarasie, wejdzie dopiero gdy ja zgasze światło i wyjdę z domu.
- To czyli Cris będzie szybciej, a nie mówiłem- Isco pokazał język do obrońcy.
- Niech Ci będzie smarkaczu. A co z jedzeniem?
- Cris załatwił. Będą za półtora godziny z żarełkiem.
- Mmm Almette- zażartował Iker.
- Żebyś wiedział, że Almette, a jakie drogie. No, ale kto bogatemu zabroni...

Piłkarze wysprzątali całe mieszkanie, nawet najmniejsze zakamarki. Wszędzie panował porządek, Karim układał talerze na stole, był pięknie wystrojony przez Raphaëla.
- Varane?
- Słucham Ney?
- Jakim cudem to tak super zrobiłeś?
- Aaaa, to dla mnie pestka. W każde święta, czy urodziny to ja zajmowałem się stołem. Mama zawsze była ze mnie dumna, a tak w ogóle lubię to robić. Wycisza mnie to.
-Ok. To w święta Cię wynajmuje.
Neymar puścił oczko. Raphaël uśmiechnął się serdecznie do Brazylijczyka.
Do salonu wszedł Sergio.
- Panowie, panowie chcę podziękować wam za świetną współpracę. Największe podziękowania są natomiast dla Neymara, który udostępnił to mieszkanie, aby Alba i Cris byli znowu szczęśliwi. Dzięki naszej współpracy uratujemy związek. Podziękowania te są od Cristiano.
Wszyscy zaczęli bić brawa.
- Jeszcze nie skończyłem. Uwaga, uwaga!!! Przed państwem, mierzący 185 cm wzrostu, ważący 80 kg, facet który nie wstydzi się łez na boisku, uwielbiający układać swoje włosy na żelu. Facet, który uwielbia się dobrze bawić... wiadomo nie z byle kim- wskazał na siebie- A największym szczęściem, jak przyznaje jest jego syn oraz siostrzenica pana Ancelottiego. Dobra, krótko i na temat. Przed wami CRISTIANO RONALDO DOS SANTOS AVEIRO.
W salonie zrobiło się głośno, niektórzy gwizdali, inni klaskali, a jeszcze inni robili te dwie rzeczy jednocześnie. Wszedł Portugalczyk, nie był zestresowany, wręcz przeciwnie. Gdy, wszedł między nimi był dumny, pewny siebie. Tak samo, jak na boisku. Uśmiechnął się, przywitał się ze wszystkimi, każdy kto tam się znalazł był uściskany przez niego. Największy uścisk otrzymał Ancelotti i ... NEYMAR.
- Wow, ile tu was jest. Dzięki Sergio, za to wspaniałe przemówienie. Zapomniałeś jednak dodać, że jestem wielkim szczęściarzem, ponieważ mam tak wspaniałych przyjaciół. Dziękuję wam z całego serca, że przyszliście chociaż nie musieliście, ponieważ straciliście swój czas z rodziną. Dla mnie rodzina jest na pierwszym miejscu, dla was pewnie też. Będę wam wdzięczny do końca życia, nawet jeśli się nie ud...
- Ciii... uda się, uda.
- Dzięki. Mały człowieczku o wielkim sercu. Tobie będę najbardziej wdzięczny.
- Tak. To już mam dla siebie nagrodę.
- Słucham?
- Nie strzelaj nam goli... żartuje tylko.
Ronaldo uśmiechnął się.
- To co chłopaki po kieliszku?-zapytał Isco.
Wszyscy zaczęli klaskać na zgodę. Tylko Neymar uświadomił sobie, że za niedługo będzie Alba.
- Nie, chłopaki pójdziemy do jakiegoś pubu. Alba zaraz będzie, Cris idź na taras, no raz raz.
- A my?- Zapytał Messi.
- Chodźmy na piwo!

Kwadrans później

Cristiano stał z wielkim bukietem w salonie. Słyszał, jak Alba pożegnała się z Neymarem... zaraz będzie, jeszcze lada chwila, i stanie przed nim jego miłość.
- Czemu świeczki świecą? Korki poszły czy co.
Alba zaniemówiłam, gdy ujrzała Portugalczyka, nie obchodziły ją kwiaty. Szukała w blasku świec jego pięknych, ciemnych oczu, za którymi tak tęskniła. I w końcu, znalazła. Ronaldo podszedł do niej, żeby się przywitać.
- Cristiano to Ty?
- Tak, kochanie.
Alba zakryła oczy.
-Nie cieszysz się?
Po paru sekundach dziewczyna była cała w łzach.
- Kochanie? Alba powiedz coś, proszę?
- Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, nie potrafię żyć bez Ciebie. Kocham ...
Piłkarz nie dał jej dokończyć, ponieważ był tak blisko niej. Zaczął od niewinnego pocałunku, ale ona takiego nie chciała. Dziewczyna potrzebowała tego samego intensywnego pocałunku jaki dostała na Ibizie, tam gdzie powstało nowe życie. Wyrwała mu bukiet z ręki, rzuciła na kanapę. Zaczęła gładzić jego włosy, zawsze uwielbiała to robić.
-Kochanie spokojnie, jestem tutaj. I nigdy nie odejdę.
- Ja Ci nawet na to nie pozwolę Cris.
- Ale ja na to sobie pozwolę.
Kochankowie ujrzeli Irine, trzymała w ręku pistolet.
- I co Ronaldo? To Twój koniec. Mówiłam Ci, żebyś został ze mną, a Ty nie. Więc jeśli ona mi Ciebie odebrała, to ja jej odbiorę Ciebie. Przykro mi, że to musi się tak skończyć.
- Nie, zabij mnie. On ma synka.
-I dlatego chcę go zabić, po to abyś Ty, Albo Martino Alarcón Gómez miała poczucie winy, byś musiała zajmować się Cristianito, wiedząc że to nie Ty urodziłaś mu syna.
- Mylisz się!
- A to niby czemu?- zapytała kpiąco modelka.
- Cristiano, spodziewam się Twojego dziecka.
Po chwili było słychać dwa strzały z broni...

Pięć lat później

Alba i jej mąż w raz z dziećmi poszli na grób, ponieważ była piąta rocznica śmierci... Roberta Mascarenãsa.
-Mamusiu a kim był ten pan? - zapytał czteroletni Santiago.
- Kochanie ten pan uratował nam życie, a przede wszystkim uratował mi Ciebie.
- Dlacego?
- Długa historia, poznasz ją jak będziesz starszy, Santiago Roberto Alarcón Aveiro.
Dziękuję Ci Roberto, że uratowałeś nas, ale za jaką cenę- takie były myśli pożegnalne Alby- szybko, tutaj nie wrócimy, przeprowadzamy się do Portugalii. Cristiano musi już odpocząć od piłki, a zająć się rodziną, wkrótce na świat przyjdzie jeszcze jedna nasza mała pociecha...

**********KONIEC*********

O KURDE TO JUŻ OSTATNI ROZDZIAŁ, CZY JEST MI SMUTNO???
CHOLERNIE, POLUBIŁAM TĄ ALBE I NIE TYLKO JĄ...
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA MIŁE SŁOWA W KOMENTARZACH, BYŁY DLA MNIE WSPARCIEM. DZIĘKI WAM PISAŁAM DALEJ, A CHCIAŁAM SIĘ DAWNO PODDAĆ.
TAK JAK OBIECAŁAM NAPISZE INNE OPOWIADANIE!!!
PISZĄC TYCH PARĘ SŁÓW, CHCĘ MI SIĘ PŁAKAĆ, PONIEWAŻ JESTEM SZCZĘŚLIWA... ŻE WYTRWALIŚCIE RAZEM ZE MNĄ....
UWAŻAM, ŻE OPOWIADANIE JEST SKOŃCZONE JAK POWINNO

!!!DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ DRODZY PRZYJACIELE TO DLA WAS I DLA MNIE JEST TEN EPILOG!!!

3 komentarze:

  1. O zgrozo ta końcówka mnie przeraziła, ale najważniejsze, że teraz są wspaniałą rodziną:)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze... na końcu się przeraziłam nie na żarty. Na szczęście pozostali razem na tym świecie.
    Szkoda, że to już koniec... no ale cóż, jak coś się zaczęło to i musi się skończyć. :)
    Najzabawniej i tak było, jak otworzyłam zdjęcie sukienki, patrzę.... a tu moja sukienka ze studniówki :D ale jest śliczna, byłam gotowa wydać na nią każde pieniądze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam zaprosić na pierwszy odcinek… cóż jednak znalazła się we mnie odrobinka weny:)

    OdpowiedzUsuń