Translate

sobota, 15 sierpnia 2015

czwartek, 13 sierpnia 2015

EPILOG!!!

Tydzień do spotkania Alby z Crisem


Cris dostał całą instrukcje od Carlo i Neymara, kiedy mają się spotkać? (na drugi dzień, po meczu), gdzie? (Neymar obiecał o romantyczny nastrój w swoim mieszkaniu), o której? (gdy będzie słońce zachodzić, czyli po ósmej), jaki ubiór? (Cris będzie w garniaku, mama Alby obiecała chłopaką, że dopilnuję aby jej córka była elegancko ubrana). Wszystko było przygotowane. Cris chciał odwdzięczyć się Neymarowi, ale ten powiedział:
-Ja chcę tylko, żeby Alba była szczęśliwa. Wiem na 100%, że przy twoim boku będzie, Cris!
Cristiano podziękował też Ancelottiemu i pani Bérénice.  Zaprosił ich na kolacje, dowiedział się od nich, że są rodzeństwem. Czyli Alba Martina jest w połowie włoszką!
Jeśli chodzi o Juniora, dowiedział się od Isco, że jego przybrana mama zaniedługo wróci. Cristianito poprosił piłkarza o skreślenie dni w kalendarzu. Junior również robił prezent Albie, wszystkie prace które robił w przedszkolu były przeznaczone dla niej. Chciał, aby mama była z niego dumna. Wszyscy liczyli dni do spotkania, nawet cała ekipa Królewskich, wliczając sprzątaczki, księgowe i wielu, wielu innych ludzi, którzy trzymali kciuki za Albe i Cristiano. Karim nawet zaczął szukać prezentu ślubnego, chociaż jeszcze nikt nie znał daty.

Dzisiaj już jest ten dzień!

-Alba chodź bo się spóźnimy do kosmetyczki, a później mamy przymiarkę sukienek.
- Już mamo schodzę!
Do mieszkania wszedł Neymar, przywitał się z panią Bérénicą.
- Cześć młody, i co o której będą?
- Za pół godziny. Będzie idealnie, to mieszkanie obudzi ich zmysły namiętności.
- Mam taką nadzieję.
- Proszę się nie martwić. Pani brat też przyjdzie pomóc, nawet Isco i Sergio obiecali, że pomogą. Co ja mówię, wszyscy Królewscy zaoferowali pomoc. Parę moich kumpli z Barcy też przyjdą.
- Ale po co tylu mężczyzn? Zrobi się tu większy zamęt.
- Akurat są potrzebni. Karim i Raphaël są z Francji, więc oni załatwiają teraz dobre wino, wiadomo znają się na tym. Fábio, Pepe i Marcelo zajmują się ozdobami, typu świeczki, obrusy, nawet i talerze. Nie będę wszystkiego wymieniał.
- A reszta?
- Messi, Sergio, Isco, pan Ancelotti i ja, zrobimy tutaj mały porządek. A zapomniałem o Ikerze on też przyjdzie sprzątać.
- No a co z resztą?
- Inni załatwiają pozwolenie na lampiony.
- Czyli kto?
- Suárez, Arbeloa i Piqué.
- A co z muzyką?
-Jésé i Dani obiecali nam romantyczną listę ballad.
- Ok. Musi się udać.
- Oczywiście.
- Alba idziesz już?
Po pięciu minutach Alba zeszła do salonu, w którym panował cisza i spokój.
- Neymar, gdzie jest Davi Lucca?
- Bawi się.
- Gdzie, i z kim?
- W domu Leo. Bawi się z Thiago i Cr...
- Z kim?
Matka Alby spojrzała na Neymara ze srogim spojrzeniem.
- Neymar?
- Crólikiem.
- Jakim Crólikiem?
- Ponieważ Thiago dostał królika, i cały czas wołał crólik, a nie królik, więc nazwali go Crólik.
- Hehheheh, dobre. To nie był głupi pomysł, z tym imieniem.
- Nom.
Neymar puścił oczko do rodzicielki swojej przyjaciółki.
- To idziemy córcia. Baw się dobrze chłopcze.
- Pięknym damą również życzę dobrej zabawy.
- Dzięki. Widzimy się wieczorem- tymi słowami Alba pożegnała Neymara.

Dwie godziny później

- Neymar, gdzie są szmatki?- zapytał Sergio.
- No na komodzie.
- Ani jednej już nie ma.
- Jest jeszcze sklep otwarty?- zapytał Ancelotti- jak co pójdę kupić.
- Tak jest jeszcze otwarty.
- To idę. Chłopaki chcecie coś ze sklepu?
- Nie, zaraz będzie pizza - odpowiedzieli chórkiem.
Trener wyszedł, Iker i Isco się wygłupiali. Zaczęli wycierać siebie mokrymi szmatkami.
- Ej chłopaki! Nie czas na głupotę, musimy zdążyć. Za dwie godziny będą nasze gołąbki.
- A kto pierwszy będzie w mieszkaniu?-zapytał Messi.
- Alba!- powiedział Sergio.
- Cris!-wykrzyknął Isco.
- Alba!
- Cris!
-Panowie spokój. Cris będzie już czekał na tarasie, wejdzie dopiero gdy ja zgasze światło i wyjdę z domu.
- To czyli Cris będzie szybciej, a nie mówiłem- Isco pokazał język do obrońcy.
- Niech Ci będzie smarkaczu. A co z jedzeniem?
- Cris załatwił. Będą za półtora godziny z żarełkiem.
- Mmm Almette- zażartował Iker.
- Żebyś wiedział, że Almette, a jakie drogie. No, ale kto bogatemu zabroni...

Piłkarze wysprzątali całe mieszkanie, nawet najmniejsze zakamarki. Wszędzie panował porządek, Karim układał talerze na stole, był pięknie wystrojony przez Raphaëla.
- Varane?
- Słucham Ney?
- Jakim cudem to tak super zrobiłeś?
- Aaaa, to dla mnie pestka. W każde święta, czy urodziny to ja zajmowałem się stołem. Mama zawsze była ze mnie dumna, a tak w ogóle lubię to robić. Wycisza mnie to.
-Ok. To w święta Cię wynajmuje.
Neymar puścił oczko. Raphaël uśmiechnął się serdecznie do Brazylijczyka.
Do salonu wszedł Sergio.
- Panowie, panowie chcę podziękować wam za świetną współpracę. Największe podziękowania są natomiast dla Neymara, który udostępnił to mieszkanie, aby Alba i Cris byli znowu szczęśliwi. Dzięki naszej współpracy uratujemy związek. Podziękowania te są od Cristiano.
Wszyscy zaczęli bić brawa.
- Jeszcze nie skończyłem. Uwaga, uwaga!!! Przed państwem, mierzący 185 cm wzrostu, ważący 80 kg, facet który nie wstydzi się łez na boisku, uwielbiający układać swoje włosy na żelu. Facet, który uwielbia się dobrze bawić... wiadomo nie z byle kim- wskazał na siebie- A największym szczęściem, jak przyznaje jest jego syn oraz siostrzenica pana Ancelottiego. Dobra, krótko i na temat. Przed wami CRISTIANO RONALDO DOS SANTOS AVEIRO.
W salonie zrobiło się głośno, niektórzy gwizdali, inni klaskali, a jeszcze inni robili te dwie rzeczy jednocześnie. Wszedł Portugalczyk, nie był zestresowany, wręcz przeciwnie. Gdy, wszedł między nimi był dumny, pewny siebie. Tak samo, jak na boisku. Uśmiechnął się, przywitał się ze wszystkimi, każdy kto tam się znalazł był uściskany przez niego. Największy uścisk otrzymał Ancelotti i ... NEYMAR.
- Wow, ile tu was jest. Dzięki Sergio, za to wspaniałe przemówienie. Zapomniałeś jednak dodać, że jestem wielkim szczęściarzem, ponieważ mam tak wspaniałych przyjaciół. Dziękuję wam z całego serca, że przyszliście chociaż nie musieliście, ponieważ straciliście swój czas z rodziną. Dla mnie rodzina jest na pierwszym miejscu, dla was pewnie też. Będę wam wdzięczny do końca życia, nawet jeśli się nie ud...
- Ciii... uda się, uda.
- Dzięki. Mały człowieczku o wielkim sercu. Tobie będę najbardziej wdzięczny.
- Tak. To już mam dla siebie nagrodę.
- Słucham?
- Nie strzelaj nam goli... żartuje tylko.
Ronaldo uśmiechnął się.
- To co chłopaki po kieliszku?-zapytał Isco.
Wszyscy zaczęli klaskać na zgodę. Tylko Neymar uświadomił sobie, że za niedługo będzie Alba.
- Nie, chłopaki pójdziemy do jakiegoś pubu. Alba zaraz będzie, Cris idź na taras, no raz raz.
- A my?- Zapytał Messi.
- Chodźmy na piwo!

Kwadrans później

Cristiano stał z wielkim bukietem w salonie. Słyszał, jak Alba pożegnała się z Neymarem... zaraz będzie, jeszcze lada chwila, i stanie przed nim jego miłość.
- Czemu świeczki świecą? Korki poszły czy co.
Alba zaniemówiłam, gdy ujrzała Portugalczyka, nie obchodziły ją kwiaty. Szukała w blasku świec jego pięknych, ciemnych oczu, za którymi tak tęskniła. I w końcu, znalazła. Ronaldo podszedł do niej, żeby się przywitać.
- Cristiano to Ty?
- Tak, kochanie.
Alba zakryła oczy.
-Nie cieszysz się?
Po paru sekundach dziewczyna była cała w łzach.
- Kochanie? Alba powiedz coś, proszę?
- Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, nie potrafię żyć bez Ciebie. Kocham ...
Piłkarz nie dał jej dokończyć, ponieważ był tak blisko niej. Zaczął od niewinnego pocałunku, ale ona takiego nie chciała. Dziewczyna potrzebowała tego samego intensywnego pocałunku jaki dostała na Ibizie, tam gdzie powstało nowe życie. Wyrwała mu bukiet z ręki, rzuciła na kanapę. Zaczęła gładzić jego włosy, zawsze uwielbiała to robić.
-Kochanie spokojnie, jestem tutaj. I nigdy nie odejdę.
- Ja Ci nawet na to nie pozwolę Cris.
- Ale ja na to sobie pozwolę.
Kochankowie ujrzeli Irine, trzymała w ręku pistolet.
- I co Ronaldo? To Twój koniec. Mówiłam Ci, żebyś został ze mną, a Ty nie. Więc jeśli ona mi Ciebie odebrała, to ja jej odbiorę Ciebie. Przykro mi, że to musi się tak skończyć.
- Nie, zabij mnie. On ma synka.
-I dlatego chcę go zabić, po to abyś Ty, Albo Martino Alarcón Gómez miała poczucie winy, byś musiała zajmować się Cristianito, wiedząc że to nie Ty urodziłaś mu syna.
- Mylisz się!
- A to niby czemu?- zapytała kpiąco modelka.
- Cristiano, spodziewam się Twojego dziecka.
Po chwili było słychać dwa strzały z broni...

Pięć lat później

Alba i jej mąż w raz z dziećmi poszli na grób, ponieważ była piąta rocznica śmierci... Roberta Mascarenãsa.
-Mamusiu a kim był ten pan? - zapytał czteroletni Santiago.
- Kochanie ten pan uratował nam życie, a przede wszystkim uratował mi Ciebie.
- Dlacego?
- Długa historia, poznasz ją jak będziesz starszy, Santiago Roberto Alarcón Aveiro.
Dziękuję Ci Roberto, że uratowałeś nas, ale za jaką cenę- takie były myśli pożegnalne Alby- szybko, tutaj nie wrócimy, przeprowadzamy się do Portugalii. Cristiano musi już odpocząć od piłki, a zająć się rodziną, wkrótce na świat przyjdzie jeszcze jedna nasza mała pociecha...

**********KONIEC*********

O KURDE TO JUŻ OSTATNI ROZDZIAŁ, CZY JEST MI SMUTNO???
CHOLERNIE, POLUBIŁAM TĄ ALBE I NIE TYLKO JĄ...
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA MIŁE SŁOWA W KOMENTARZACH, BYŁY DLA MNIE WSPARCIEM. DZIĘKI WAM PISAŁAM DALEJ, A CHCIAŁAM SIĘ DAWNO PODDAĆ.
TAK JAK OBIECAŁAM NAPISZE INNE OPOWIADANIE!!!
PISZĄC TYCH PARĘ SŁÓW, CHCĘ MI SIĘ PŁAKAĆ, PONIEWAŻ JESTEM SZCZĘŚLIWA... ŻE WYTRWALIŚCIE RAZEM ZE MNĄ....
UWAŻAM, ŻE OPOWIADANIE JEST SKOŃCZONE JAK POWINNO

!!!DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ DRODZY PRZYJACIELE TO DLA WAS I DLA MNIE JEST TEN EPILOG!!!

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział XXI

Obudziłam się, miałam zapłakane oczy. Musiałam płakać przez sen. Spojrzałam na ekran komórki, była godzina 7 i dużo nieodebranych połączeń i sms. Te połączenia były od Pilar, Sergio, Isco i tego mi już obcego mężczyzny. Wiadomość też była od zdrajcy. Zastanawiam się tylko czy ją odczytać, i stanowczo NIE! Siedziałam w ciszy, od czasu do czasu leciały mi łzy z oczu, cholernie bolała mnie głowa, ale to już nie jest ważne. Usłyszałam pukanie.
- Proszę.
Wszedł Neymar, był modnie ubrany, podobnie nawet do napastnika z numerem siódmym.
- Cześć, jak się spało?
- Nijak, ale dzięki. A Ty wyspałeś się?
- Tak, Albo musisz mi powiedzieć co się stało. Wiem, że to nie powinno mnie obchodzić, ale chcę Cię chronić. Nawet sam nie wiem czemu. Nie chcę nic w zamian, ale chcę wiedzieć tylko jedno. Kto spowodował, że płaczesz, i co on takiego zrobił?
Nie odzywałam się, chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć, ale nie potrafię. Cały czas myślę o Portugalczyku. Moim Portugalczyku, który też obiecał mi miłość, opiekę, a przede wszystkim wierność. Pamiętam to jak dziś, gdy leżeliśmy w łóżku, a on niespodziewanie wstał. Podniósł mnie, abym mogła usiąść, a on ukleknął przede mną. Wyciągając  *pierścionek zaręczynowy z kieszeni. Te słowa, słyszę ciągle w swoim umyśle:
"Kochanie, wiem że to za wcześnie, ale ja już nie potrafię wytrzymać dłużej bez Ciebie. Chcę z Tobą być na dobre i na złe. Nie obiecuje Ci, że będą tylko piękne chwile, ale że będziemy musieli o nie razem walczyć. Ja zrobię wszystko, żebyś była przy moim boku szczęśliwa. Obiecuję Ci opiekę, miłość, a przede wszystkim wierność. Kochanie, czy zostaniesz moją żoną w przyszłości? Mam nadzieję, że w jak najbliższej przyszłości. Nie musimy nikomu mówić o tym pięknym zdarzeniu, które ma teraz miejsce. Tylko chce mieć pewność, że będziesz razem ze mną walczyła do końca o nasze szczęście." Pamiętam, że płakałam jak małe dziecko ze szczęścia, pewnie że się zgodziłam, ja go też kochałam i kocham, ale muszę o nim jak najszybciej zapomnieć. Bo on nie dotrzymał mi słowa "BĘDĘ CI WIERNY".
- Alba, on Cię bił? Zrobił coś wbrew Tobie? Proszę odpowiedz.
- Nie, Cris mnie nie bił.
- Czyli to drugie tak?
- Nie, tylko dwa razy się z nim kochałam. Dwa razy za dużo. Przez co go kocham, ale i nienawidzę. Było mi z nim tak dobrze, był delikatny, czuły i romantyczny. Nie tylko w sypialni, ale i po za nią. Szanował mnie. Co on zrobił to, to że nie dotrzymał obietnicy zaręczynowej.
- A to on Ci się oświadczył? Jaka była obietnica?
- Opiekę, miłość i przede wszystkim wierność, którą nie dotrzymał.
- Tak mi przykro.
- Mam za swoje. Cris to nie moja liga. Jest przystojny, bogaty i sławny. A tak poza tym miał już tą jedyną, swoją księżniczkę.
- Niby kogo?
- Irina Shayk!
- To z nią Cię zdradził, a to dziwk...
- Ciii, nic nie mów. Oni do siebie pasują.
- Ta, a na jakiej zasadzie Ty to widzisz?
- Ona jest piękna, bogata i sławna.
- Albo po pierwsze pieniądze i sława  to nie wszystko. A jeśli chcesz pogadać ze mną o urodzie, to uważam, że jesteś piękną,  młodą kobietą.
- Ale nie tak piękna dla Crisa.
- Co Ty mówisz? To on nie jest dla Ciebie.
- Co?
- Przez to, co Ci zrobił. Zdradził Cię ze swoją byłą. Moim zdaniem to jest chore. Na boisku brutal i w życiu prywatnym nie lepszy.
- Proszę nie mów tak.
I znowu ryk, łzy leciały jak wodospad Niagara. Kocham, kocham Cię CRIS. Nie! Nienawidzę Ciebie CRISTIANO RONALDO. Miałam mętlik w głowie....

4 miesiące później

No tak super, mieszkam znowu w Barcelonie razem z Neymarem. Ma cudownego synka, jest radosnym dzieckiem... takim jak syn Cristiano. Mój malutki Cristianito, tak za nim tęsknię. Nie widziałam go przez te cztery miesiące. Tak samo, jak Isco, Pilar, mojego ojca i wszystkich tych sympatycznych ludzi co poznałam w Madrycie. Tęsknię za nimi, i za Crisem, ale pomału o nim zapominam. Oczywiscie że pamiętam, ale wmawiam sobie, że go nie pamiętam! Najlepsze jest w tym, że go nie zapomnę, ponieważ:
"Cześć siorka! Mam nadzieję, że wyjazd będzie udany w towarzystwie Crisa (a na pewno będzie :-D , jeśli nie chcesz zajść przedwczesną ciążę zakup jak najwięcej prezerwatyw)...". No, tak Isco zawsze coś wykracze. Jestem w ciąży, będę miała synka. Często odwiedza mnie mama. Dziwne prawda, ale wybaczyłam jej. Poprosiłam ją, żeby nie mówiła nikomu gdzie jestem, i jak się czuje. Szykuje się do spotkania z nią, za godzinę będzie. Kurcze, gdzie jest moja szczotka?
-Neymar? Widziałeś moją szczotkę?
- Ta z czerwoną kokardką?
- Tak. Właśnie tej szukam.
- To wiem gdzie jest.
- Gdzie?
- W koszu.
- Czemu?
- Mały się nią czesał, a później wrzucił do toalety.
- Aha, no trudno.
No nie, a gdzie mój tusz do rzęs? Do pokoju pukał Neymar.
- Wejdź.
- Dzięki. Alba to twoje?- podał mi właśnie tusz. - Znalazłem w zabawkach.
- Dzięki, właśnie tego szukałam.
- Idę ubrać synka. Przepraszam Cię za Niego, to jeszcze...
- Dziecko!
- Nie złość się.
- Cristiano nigdy nie musiał tłumaczyć swojego syna.
- I znowu on??
- Kto?
- Cristiano, Cristiano i ciągle Cristiano. Zapomnij o nim.
- Nie mogę!
- Możesz.
- Nie, on jest ojcem mojego dziecka.
- Alba?
- Tak?
- Ty go nadal kochasz, wróć do niego.
- Kocham, ale nie wrócę. Jest mi tu dobrze. On i tak mnie nie kocha.
- A skąd wiesz? Oglądałaś ostatnio mecz?
- Który?
- W którym Cristiano się rozpłakał, a później dziennikarzą powiedział, że to były łzy tęsknoty za kimś bardzo wyjątkowym. Za kimś kogo bardzo kocha.
- To nie było o mnie!
- A o kim? O mnie?! Przestań sobie wmawiać, że on Cię nie kocha. I tak w ogóle, kiedy włożysz tą starą kartę?
- A powinnam?
- Oczywiście.
- Dobrze. Zrobię to jutro.
- Nie. Dzisiaj. Teraz!
Tylko gdzie ja ją wsadziłam? Niech pomyślę, tak już wiem... w starym portfelu pod zdjęciem  ... Crisa z Juniorkiem. Wyciągnęłam portfel z szuflady. Otworzyłam, gdy ujrzałam uśmiechy chłopaków, zaczęłam płakać.
- Alba, przestań tak ich nie będziesz miała. Zadzwoń do Crisa, porozmawiaj z nim. Umów się na lody, albo na kolacje. On przyleci do Barcelony, ponieważ jesteś dla niego wszystkim. Potrzebujecie się!
- Dzięki za radę, ale nie.
- Co ja z Tobą mam?
Włożyłem starą kartę sim do komórki. Chwilę odczekałam, w końcu. Było pełno nieodebranych połączeń. Pilar dzwoniła do mnie ostatnio dwa miesiące temu, Isco miesiąc temu. Było dużo osób, które chciały się do mnie dodzwonić, ale najdłużej wytrzymał Cris. Wczoraj dzwonił z trzydzieści razy, i tak codziennie. Były dwa sms, również od niego. Jeden był napisany cztery miesiące temu, a ten drugi miesiąc temu. Muszę je odczytać. Zaczęłam od tego starszego:
"Kochanie, gdzie jesteś? Martwię się o Ciebie. W ogóle w domku była Irina i Roberto. Pewnie też ich spotkałaś? Ale to nie tak, nie przespałem się z Iriną. Skąd to wiem, bo wyciągnęłam to od nich. Nasypali mi do soku jakiegoś świństwa - to wiem od tego kretyna. Dostał parę razy ode mnie, kazałem mu trzymać się daleko od nas, a najdalej od Ciebie. Zrozumiał, że źle postąpił i wyszedł. Z Iriną nie było łatwo, ponieważ krzyczała. Musiałem ją wyprowadzić z naszego domku. Proszę oddzwoń,ewentualnie napisz mi wiadomość.Kocham Cię ♥"
Ucieszyłam się z tej wiadomości, ale zaraz to było cztery miesiące temu. Jaka ja jestem głupia! Dobra, czytam tą drugą:
" Hej, nie odbierasz. Nie wiem czemu? Obraziłaś się na mnie? Przecież napisałem Ci, że mnie z Iriną nic nie łączyło i nie łączy. Jestem zły na Ciebie, zadowolona? Jak chcesz wiedzieć tęsknię za Tobą. Płacze dniami i nocami, a najczęściej nocami, gdy Cristianito śpi. Właśnie jeśli chodzi o Niego. Pyta się cały czas mnie, gdzie jest mama? Mam mu powiedzieć, że nie kochasz go?! Jeśli tego chcesz. Pamiętasz nasze zaręczyny? Jeśli nie to Ci przypomnę:
" Chcę z Tobą być na dobre i na złe. Nie obiecuje Ci, że będą tylko piękne chwile, ale że będziemy musieli o nie razem walczyć. Ja zrobię wszystko, żebyś była przy moim boku szczęśliwa. Obiecuję Ci opiekę, miłość, a przede wszystkim wierność". Obiecałaś mi, że będziemy razem walczyć o nasze szczęście, a Ty uciekłaś jak tchórz. Jeśli ta wiadomość ostro zabrzmiała, i Cię obraziła to wiedz, że teraz jestem w rozterce załamania. Tęsknię, Kocham ♥".
- Alba, nie płacz, nie płacz. To się da naprawić!
Wyrzuciłam go z pokoju, chcę być teraz sama.

Dwie godziny później

- A to niespodzianka, Alba nie mówiłaś że pan Carlo Ancelotti jest Twoim wujkiem.
- Skąd mogłam wiedzieć, wujku obiecaj mi, że nikt z Madrytu nie dowie się o naszym spotkaniu?!
Uśmiechnął się do mnie, lekko kiwając głową.
- Mamo nałożyć Tobie tego ciasta?
- Z ochotą.
Poszłam do kuchni...

W salonie

-Musimy to powiedzieć!
- Carlo, ale obiecałeś.
- Pan Ancelotti ma rację, ona za nim tęskni i go kocha.
- Tylko nie chce jej stracić.
- I nie stracisz. Neymar i ja załatwimy im spotkanie w Barcelonie.
- Ooo podoba mi się. Neymar kupidynem.
Spojrzeli na niego z dziwnym wyrazem.
- No co? To było dla żartu.
- Dobre. Tylko dodamy Carlo i Neymar ratują związki.
- Wiem. Carlo i Neymar na tropie szczęścia.
- Haha. Chłopaki nie czas na żarty.
Do salonu przyszedł Davi Lucca.
- Tato chce picku.
- Co masz w rączce?
- Komólkę.
- Komórkę, a czyja jest?
- Cioci Albi.
- Cioci Alby. Nie wolno brać rzeczy od cioci, ponieważ będzie zła.
- Tata, ale ktoś robił halo, halo.
- I co jeszcze mówił?
- Albi to Ty? A ja powiedziałem, że nie tu Davi.
- Coś jeszcze mówił?
- Zapytał gdzie jest ciocia Albi. A ja powiedziałem, że jest tutaj, więc przeniosłem komólkę.
Lucca podał Neymarowi komórkę. Dalej było połączenie z Cristiano.
- Halo, mały jesteś tam?
- Siema tu Neymar, Alba jest cała i zdrowa. Chcesz się z nią spotkać?
- Tak.
- Mamy pomysł, spotkacie się w moim mieszkaniu.
- Ale kto ma ten pomysł, oprócz Ciebie?
- Twój trener i mama Alby.
- Carlo Ancelotti?
- Nie Leo Messi?!
- Nie wkurzaj mnie.
- To po co się głupio pytasz?
- Bo może pomyślałem, że trener z Portugalii chcę mnie znowu spiknąć. Raz to już zrobił.
- Słuchaj plan jest taki, napisze Ci sms. Gdzie się spotkacie, kiedy, o której? I tym podobne.
- W porządku. Yyyy...
- Co?
- Nie wiem co powiedzieć.... dzięki stary.
- To Ty potrafisz dziękować?
- Tak. To takie dziwne?
-Myślałem, że jesteś chodzącym narcyzem.
- Źle myślałeś...

W domu Crisa


-Wiem gdzie jest Alba.
- Gdzie?- zapytał Isco.
- W Barcelonie, mieszka u Neymara.
- Że co? - do rozmowy dołączył Sergio.
- Tak, jak słyszałeś. Carlo i mama Alby też są z nią.
- Zaraz, zaraz a co robi tam Ancelotti?
- Skąd mam wiedzieć?!Nie jestem wróżką.
- Gdzie się spotkacie?
- W Barcelonie.
- Kiedy?
- Tego jeszcze nie wiem, ale przecież my zaniedługo gramy mecz na Camp Nou.
- Yhm... zgadza się- odpowiedzieli hiszpanie.


              ~~~~~~~~~~~~~~~

I rozdział XXI jest :-D
Mam nadzieję, że nie jest taki zły jak mi się wydaje.
Tak jak wspominałam te rozdziały są już przyspieszone, ponieważ chce zacząć inne opowiadanie ( głównym bohaterem nie będzie Cris, Sergio ani Isco. Na pewno ktoś z Hiszpanów, w dodatku grający w RM,  ale na razie wam nie zdradzę... KTO TO TAKI?!?!
Pozdrawiam wszystkich czytelników ;-)
Mam dla was prezent:

          On taki nie jest ;-)tylko na boisku

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział XX

Godzina 10

Stoję przed lustrem w ręczniku, cały czas wracając myślami do tamtej wspaniałej chwili z Crisem.
- A tu jesteś. Jeszcze się nie ubrałaś? Śniadanie czeka.
Podszedł do mnie i pocałował delikatnie moją szyję.
- Mam ochotę na Ciebie.
Zaśmiałam się.
- Ja też, ale na twoje zrobione śniadańko. Ubiorę się i przyjdę.
Ale on i tak mnie nie słuchał, pociągnął mnie na kafelki.
- Cris nie!
- Dlaczego?
- Przecież wczoraj się kochaliśmy.
- Ale dzisiaj nie jest wczoraj.
Próbował wyrwać mi ręcznik, ale się nie dałam.
- Kochanie nie bądź taka.
- W nocy.
-Ale co w nocy?
- Będziemy się kochać.
- Idziemy do klubu potańczyć.
- To jak wrócimy.
- Będzie już 3, a nawet 4.
- Daje Ci słowo honoru, że nie pójdę spać zanim się z Tobą nie popieszcze.
- Ok.
W końcu wyszedł, mogę się ubrać tylko nie wiem w co. Już mam.
sukienka

W kuchni

-Jak ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
Odsunął mi krzesło.
- Jesteś kochany.
- Wszystko dla mojej najdroższej.
Uśmiechnęłam się lekko do niego, usiadł na przeciwko mnie.
Śniadanie przepysznie wyglądało, i tak samo pysznie smakowało.
- Albo chcesz soku z pomarańczy?
- Z wielką ochotą.
Wypiłam dwie szklanki soku.
- Co będziemy robić?
- Na co masz ochotę?
- Sama nie wiem. Może chodźmy na plażę? Już wiem zostańmy w domu tutaj przecież jest basen.
- W porządku.
-Zadzwonię do Pilar.
- Yhm.
- Dziękuję za śniadanie, było pyszne.
- Jutro Ty robisz.
Uśmiechnął się do mnie, i puścił oczko. Pomaszerowałam do salonu. Wzięłam komórkę i wybrałam numer do Pilar. Po chwili usłyszałam głos po drugiej stronie:
-Hej Alba to Ty?
- Tak, a kto by inny.
- A bo Sergio Junior bawił się moją komórką i wykasował parę numerów.
- A to łobuz. Co porabiacie?
- Dzieci przed chwilą zjadły śniadanie. Teraz oglądają bajkę na DVD. Sergio sprząta po śniadaniu, a ja pójdę mu pomóc. Chociaż wiesz jak ta pomoc u mnie wygląda.
- Nie, nie wiem ale się domyślam.
- A Wy kochasie co porabiacie, i tak w ogóle to gdzie jesteście?
- A ja dopiero też skończyłam śniadanie, Cris sprząta. Później idziemy na basen. A właśnie jesteśmy na Ibizie.
- Mogłam się domyśleć.
- Czemu?
- Cris często jeździł tam z panną zołzą.
I po co ona mi to mówi, teraz wyobrażam sobie Crisa i Irine w sypialni, salonie, łazience, kuchni i na basenie.
-Alba nic nie mówisz, coś się stało?
-Nie, nie.
-A później co będziecie robić?
- Wieczorem idziemy do klubu potańczyć, wrócimy tak o 3 albo 4...
- I?
-I co?
- No ja się pytam co dalej?
- Będziemy się kochać.
Cała się zaczerwieniłam.
- Planujecie seks? Nie gadaj to obgadaliście już pewnie w którym miejscu, jaka pozycja.
- Nie. Posłuchaj.
- Słucham?
- Dzisiaj jak miałam zamiar się ubrać, Cris wpakował się do łazienki. Pociągnął mnie na kafelki, wyrywając  mi z rąk ręcznik.
- To co wy wczoraj robiliście?
- Kochaliśmy się.
- Aha, bo myślałam że majty zakleiłaś taśmą.
- Bardzo śmieszne.
- No dobra i co dalej było?
- Cris chciał się ze mną kochać, ale powiedziałam że później.Więc on się zgodził.
- A jak Ci z nim było?
- No wiesz?!
- No nie wstydź się. Od skali 1 do 10. Jak chcesz mogę Ci powiedzieć skalę Sergio.
- Co?
- Raz bym mu dała 10, a raz 7.
- Dlaczego?
- Bo częściej jest porywczy za co bym mu dała 10, a od czasu do czasu jest jakiś spokojny. No, wiesz jak by mu się nie chciało, więc daje mu 7. Czyli łącznie 17. Dzielone na dwa to wynik 8 i pół.
- No ja daje 10. Mi było z nim dobrze, mu ze mną też. Zapytałam się go.
-O co?
- Czy było mu ze mną dobrze.
- Głupia jesteś, facetów się o to nie pyta.
- Dlaczego?
-To facet chcę wiedzieć czy Ty się z nim dobrze czułaś. I wie, na 100%, że kobieta powie tak.
- No ale ja też chciałam wiedzieć...
- Ciii nie pogarszaj sytuacji. On wie, że jak tobie się podobało. To? Dokończ.
- Nie wiem.
- Ale Ty nie mądra. To będzie mógł Cię jeszcze raz zaciągnąć, a Ty byś mu i tak nie odmówiła.
- Aha, ale przecież dzisiaj to zrobiłam. Odmówiłam.
- Nie!
- Jak nie?
- Powiedziałaś, że później.
- No i?
- I on wie, że Ty tego chcesz, ale ma szacunek do Ciebie bo Ty powiedziałaś kiedy. On się będzie zgadzał na Twoje warunki, czyli to znaczy?
- Mów?!
- On chcę żebyś była jego partnerką na stałe. Żebyś rodziła mu dzieci i była z nim szczęśliwa, jak w bajce.
- Co??
- Tak w dwóch zdaniach. Albo, Cris Cię kocha.
- To wiem.
- Alba, ale to nie chodzi o miłość taką co przechodził Twój brat do takiej jednej Victorii, że wrzuciła zdjęcia na instagrama i napisała, coś typu: " Ty zawsze będziesz moim słońcem" czy coś podobnego. To nie miłość a zauroczenie. Przecież ta cała Victoria, jak to dodała to na drugi dzień usunęła i dodała nowe zdjęcie z innym chłopakiem, a wpis był identyczny "dziękuję, że jesteś moim własnym słońcem". Rozumiesz?
- Tak. Co jeszcze ciekawego powiesz?
- Nic. Muszę kończyć, Sergio prawie skończył sprzątać.
- Ok. Pozdrów chłopaków od nas, i ucałuj Cristianito.
- Dobrze, my was też pozdrawiamy.
- Buziaki.
- Buzi, buzi.
- A to kto?
- Sergio się wydurnia, kochanie idź do kuchni zaraz przyjdę...
I się rozłączyła, odwróciłam się, za mną stał już napastnik. Spojrzał na mnie pytająco.
- Coś się stało Cris?
- Jaka skala?
- Hmmm... co ty kotku mówisz?
- Słyszałem o jakieś skali.
- Aaa to. Pilar chciała poznać moje zdanie Oooo...
- O czym?
- O sukience. Nie wiedziała czy lepsza będzie czerwona czy czarna, więc zrobiłyśmy skalę.
- Aha i ja mam w to uwierzyć?
- Tak.
- No dobrze. Jeśli muszę, a tak w ogóle mam spotkanie z dziennikarzami. Zostaniesz sama?
- Ok. Przygotuje się na wieczór.

Godzina 18

Całe popołudnie przesiedziałam na basenie, w dodatku sama. Crisa jak nie było, tak nie ma do tej pory. Martwię się o niego. Dzwoniłam do niego z tysiąc razy, raz tylko odebrał. Powiedział mi, że kupi jakieś jedzenie na mieście i wróci, a rozmawiałam z nim przed trzema a nawet czterema godzinami. Pójdę go szukać. Ubrałam legginsy do tego czarny podkoszulek Crisa i wyszłam na nieznane mi dotąd miejsce, ale ja się szybko uczę. Spacerowałam tak z dwie godziny, gdy spotkałam...
Tylko nie on, ROBERTO! Co on tutaj robi, dzięki Bogu że ulica nie jest pusta.
- Alba? Tak to Ty, cześć.
- Witaj, czego chcesz?
- Irina jest z Crisem?
- Co? Jaka Irina?
- Moja dziewczyna, była od Ronaldo.
- Irina Shayk jest Twoją dziewczyną?Tak, akurat?!
- Myślisz, że tylko Ty możesz spotykać się ze znanymi osobami.
Wyciągnął komórkę, pokazał mi pełno swoich zdjęć. Faktycznie on jest z Shayk, ale to czemu on się pyta o Crisa.
- A co Cris ma do tego?
- Ponieważ mieli się spotkać w klubie. Musieli o czymś ważnym pogadać, byłem tam przed chwilą, ale ich tam nie było, więc pomyślałem że może są w waszym domku.
- Wiesz co dwie godziny go szukam, może już wrócił. To chodźmy!
- Ok.
Szliśmy w ciszy, męczarnia zajęła nam 15 minut, ponieważ Roberto złapał stopa. Popatrzałam w okna było ciemno.
- Chodźmy!
Wyciągnęłam klucze, otworzyłam drzwi, zaświeciłam światło. Byłam niespokojna, poszłam do salonu. Na stoliku stały szpilki, za pewne Iriny.
- Alba spójrz- Roberto pokazał mi rozdartą sukienkę.
-Idziemy!
- Gdzie?
- Do sypialni.
To co zobaczyłam na własne oczy było dla mnie najgorszym koszmarem. Prawie już naga Irina siedziała na Crisie. Targała go za włosy, a on ją całował. Moje serce właśnie pękło, jak on mógł. Nic nie umiałam powiedzieć, jak zwykle. Wzięłam  torbę, zaczęłam się pakować łzy miałam w oczach, ale one mi nie przeszkadzały. Spojrzałam na Roberto, stał jak słup soli. Po chwili spojrzałam w stronę tej suki.
- Roberto, Alba to nie jest to co myślicie.
- Ty zdziro, jak śmiesz się do Alby  odzywać. Jak Ci nie wstyd?
- Roberto to nie tak, przecież ja Cię kocham. Wiesz o tym dobrze.
- Zamknij się!
Słyszałam jeszcze ich kłótnie przez drzwi. Musiałam wyjść, muszę złapać taksówkę. Najlepsze jest to, że Cris w ogóle się nie odezwał, nawet się nie tłumaczył. Pozwolił mi tak wybiec bez żadnej kłótni. Widać, nie byłam mu do niczego potrzebna. On kochał Irine. Wziął mnie w to samo miejsce, gdzie kiedyś był z Iriną. Jak on mógł, nienawidzę. Nienawidzę Ciebie Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro. Biegłam przez ulicę, gdy zauważyłam samochód.
- Co pani robi? Mogłem panią zabić, chodnik jest dla pieszych a nie ulica.
- Mógł się pan nie zatrzymywać!
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, mężczyzna do mnie podszedł.
- Może mam panią gdzieś zawieźć?
Podniosłam głowę, widziałam gdzieś go.
-Alba?
- Neymar?
- Tak. Co Ty wyprawiasz?
W tuliłam się w niego, zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
- Mam Cię gdzieś zawieźć?
- Na lotnisko.
- Może jutro. Teraz, wsiadaj pojedziemy do hotelu. Wyśpisz się, i jutro mi powiesz co się stało. Bo teraz nic mi mądrego nie powiesz. Wsiadaj...



                 

A kuku! Witam moich wspaniałych czytelników. Mam nadzieję, że rozdział nie jest taki zły, jak myślę. W końcu Neymar się pojawił, a także przebiegły plan Iriny i Roberto :-D
Mam nadzieję, że was z mobilizuje do dalszego czytania. Chcę was również poinformować, że następne rozdziały będą przyspieszone. Może będzie ich pięć, albo trzy. To się jeszcze zobaczy. Dziękuję za czytanie, komentowanie. Tylko komentarzy mogło być o dużo więcej, ale nie będę już o to prosiła bo tylko szkoda mojego wysiłku. Błagać was i błagać, o komentarze. W ogóle nie napisałam, że życzę wam udanych wakacji, nawet o tym zapomniałam. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam ;-)