Translate

piątek, 26 września 2014

Rozdział VI

Siedziałam w salonie, czekałam na Ronaldo, który właśnie poszedł zaprowadzić swojego syna do pokoju.... I co ja mu powiem?! Na pewno będzie dopytywał kim jest Roberto? Dlaczego mu nie powiedziałam o znajomości z Isco?! Do salonu wszedł Cris, na twarzy nie pojawił się ten sam uśmiech co zawsze. Nie dziwię mu się, jest na mnie zły. Teraz paczę mu prosto w oczy, widać w nich smutek, obawę przed czymś, albo bardziej przed kimś. Usiadł obok mnie, chwycił mnie za dłonie. Jego dotyk spowodował u mnie szybsze bicie serca. Po dłuższej ciszy, Portugalczyk zaczął swoją przemowę.
-"Droga Albo, myślę że jesteś na tyle dorosła, aby powiedzieć mi... Co się dzieje,  dlaczego nie powiedziałaś mi o Isco? Ale to nic takiego. Powiedz mi tylko kim jest ten cholerny Roberto, którego Ty tak się obawiasz- chciałam mu przerwać, ale...- ciiii,  nie przerywaj mi. Powiedz boisz się tego mężczyzny. Dlaczego narażasz Juniora na spotkania z takim człowiekiem? To jest okropne, zaufałem Ci! Rozumiem jesteś młoda, piękna i chcesz mieć coś od życia, ale ja nie chcę, żebyś spotykała się z kimś w obecności mojego syna.... Nie zrozum mnie źle, nie o to mi chodzi, masz prawo spotykać się z facetami, ale bym się cieszył jakbyś uszanowała to, że ja się martwię. Teraz proszę Cię abyś powiedziała mi coś o tym Roberto, czy mam się martwić? Coś Ci kiedyś zrobił?"
-Skończyłeś swoją przemowę?
-Albo Martino Alarcón Gomez! - wypowiedział to tak srogo- to nie są żarty, ja naprawdę się martwię.
-Drogi panie dos Santos! Jeśli chodzi o Isco, poznałam go wcześniej niż wielmożnego panicza,  który właśnie siedzi przy mnie, i który próbuje mnie zabić wzrokiem!
-Haaha,  bardzo zabawne. Nie wypuszczę Cię dopóki nie powiesz kim jest osobnik o imieniu Roberto? Bez żadnych sztuczek....
-Więc Roberto był moim przyjacielem.... Co jeszcze chcesz usłyszeć?
-Tylko tyle, że był Twoim przyjacielem. To czemu już nim nie jest?
-Wyprowadziłam się, pamiętasz mieszkałam w Barcelonie...
-Ja też się wyprowadziłem z Portugalii, teraz mieszkam w Hiszpanii, ale dalej utrzymuje kontakt ze znajomymi. Co on Ci zrobił? Powiedz...
-Głowno Ci do tego. To jest moja sprawa, więc odwal się, zostaw mnie w spokoju.
-Albo!!!-pierwszy raz się uniósł na mnie.
Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z salonu, byłam już przy drzwiach, gdy chciałam otworzyć drzwi, piłkarz zagrodził mi miejsce. Chciałam uciec, ale nie mogłam ponieważ trzymał mnie w swoich objęciach.
-Wypuść mnie! Masz mnie puścić.
-Kim jest Roberto? Co on Ci zrobił? Mów!
-Nic Ci nie powiem. Ja się  nie wtrącam do twojego życia, które mnie w ogóle nie obchodzi.
-Mów sobie co chcesz, ale ja wiem swoje!
-Niby co?!
-Widzę, jak na mnie reagujesz.
-Co?! Widzę, że w główce dobrze poukładane nie masz...!
-Tak oczywiście. Nie oszukasz mnie.
-Wypuść mnie!
-Albo, powiedz mi tylko czy ten facet, chcę Ci coś złego zrobić?! Jeśli tak znajdę go, i obiecuje Ci że nie będzie Cię już nawiedzał.
-Nie, koniec tematu. To co kiedyś się stało to przeszłość, nie chcę do tego wracać.
-Co się stało? Powiedz, ja Ci wszystko mówię.
-O jakoś o panie Shayk, nic mi nie wiadomo? Proszę powiedz, dlaczego z nią nie jesteś?!
-Ja pierwszy się pytałem o Roberto.
-Odwal się. Idź do tej swojej Iriny i daj mi święty spokój.
-Nie nie pójdę. Bo właśnie Irine zostawiłem, wiesz dlaczego?!
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
-To Ci powiem, ponieważ ona mnie zdradziła. Chciałem jej dać szansę, dopóki Ty się nie pojawiłaś. Zrozum mnie ja się mar...
Wybiegłam z posiadłości dos Santos. Biegłam prosto przed siebie, nie zauważyłam nadjeżdżającego pojazdu...

czwartek, 18 września 2014

Rozdział V

Szłam dobre 15 minut do królestwa kobiet, nie wiem czemu ale ja za bardzo nie przepadam za zakupami. Weszłam do środka i się zaczęło szukanie tej jedynej sukienki. Zajęło mi to 20 minut, gdy starsza pani powiedziała mi, że prześlicznie wyglądam w tej sukience, więc poszłam do kasy, zapłaciłam za zakup i wyszłam z tego piekła. Zamówiłam taksówkę, na szczęście już stała na przeciwko ulicy. W domu byłam pięć po 6, poszłam się wykąpać. Kąpiel zajęła mi 15 minut, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się, zeszłam do salonu. Dostałam SMS od Isco: " Cześć Mała! Będę za pięć 7, bądź gotowa. Do zobaczenia ;-)". Poszłam do kuchni nalałam sobie coli. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie to Isco, więc poszłam mu otworzyć. Przed moimi drzwiami stał przystojny Hiszpan.
-No cześć... Co ducha zobaczyłaś?
-Hej. Nie, przepraszam ale zszokowałeś mnie. Bardzo świetnie wyglądasz. Wchodzisz?
Hiszpan się zarumienił.
-Nie, chodź bo się spóźniony na kolacje, moja mama nie lubi spóźnialskich.
Wzięłam co miałam wziąć i wyszłam z mieszkania. Gdy ujrzałam autko, w którym miałam jechać aż mnie zamurowało, piękny mercedes stał przed moim blokiem. Widziałam tylko jak ciekawscy sąsiedzi wychylali się z okien. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy.

(W domu CR7)
-Tato chodź  pokopać piłkę! Plose..
-Synku nie mam ochoty się z Tobą bawić.
-Tata smutny?
-Tak.
-Przez Juniola. Tata jest zły na mnie?
-Nie synku. Tata jest zły sam na siebie.
-Dlacego?
-Powiedziałem coś bardzo głupiego wujkowi Sergio.
-A co?
-Coś bardzo brzydkiego, nie będę powtarzać takich brzydkich słów przy Tobie.
-Dobze. Tato..?
-Słucham?
-A znas takiego jednego Lobelto?
-Kim jest Roberto?
-Ja nie wiem, ale wiem że ciocia Alba bardzo się Tego pana boi.
-Coś jej zrobił?
-Nie, ja nic nie wiem! Ale tato obiecaj mi, że będzies pilnował cioci.
-Tak, masz u mnie słowo. A może masz ochotę na parówki?
-Tak, supel.

(W restauracji)
-Cześć! Tato, mamo przedstawiam wam Albę.
-Cześć synku, o jaka śliczna dzieweczka. Dzień dobry skarbie.
Przywitałam się z panią Alarcón.
-Mój syn pewnie nie mówił Ci, jak mam na imię. Nazywam się Ángela Alarcón Suárez. A Tobie dziecinko?
-Nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez.
Pan Alarcón zaczął się krztusić.
-Tato nic Ci nie jest?
-Przepraszam. Wszystko jest w porządku.

Kolacja minęła w dobrym nastroju, tylko gdyby nie to że ojciec Francesco cały czas podejrzliwie mi się przyglądał. Pani Ángela to świetna osoba, cały czas się uśmiechała. Nawet zaprosiła mnie do siebie na kawę w przyszły wtorek, ale musiałam odmówić bo pracuję.
Z restauracji wyszliśmy za piętnaście 12. Isco całą drogę myślał, nawet się nie odzywał. Inny człowiek.
Jak na dżentelmena przestało, Hiszpan zaprowadził mnie pod same drzwi mojego mieszkania. W końcu się odezwał.
-Albo, czy Ty mnie lubisz?
-Oczywiście, że tak. Skąd Ci to przyszło do głowy, że mogło być inaczej.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że opiekujesz się Juniorem?
-Aaa.. To Ty już wiesz? Nie chciałam Ci mówić, ponieważ...yyy..
-No co? Słucham!
-Nie nic.
-Proszę powiedz co chciałaś powiedzieć.
-Francesco jestem zmęczona. Jutro pogadamy.
-O zapraszasz mnie na noc?
-Co?!
-Przecież żartuje.
-Do jutra.
Otworzyłam drzwi, ale jeszcze Isco na coś czekał.
-Isco! Idź już.
-A moja marynarka.
-Oj przepraszam.
Z ciągnęłam z siebie jego marynarkę i podałam mu. Nie wiem co mnie pokusił, ale zbliżyłam się do Hiszpana tak blisko, że nasze usta były blisko siebie. Piłkarz przybliżył się do mnie i lekko mnie musnął. Całował tak delikatnie. Jednak piękna chwila się skończyła, gdy Hiszpan odsunął się delikatnie ode mnie.
-Przepraszam Cię Albo, ale muszę już iść. Dobranoc!
I poszedł, weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam do łazienki, tylko się przebrałam byłam taka zmęczona. Chciałam zasnąć, ale nie potrafiłam cały czas myślałam o pocałunku.
Muszę do Niego napisać, wstałam z łóżka. Moja komórka była na komodzie, wzięłam ją do ręki, odblokowałam go. Dostałam wiadomość od Ronaldo:" jestem na Ciebie zły. Dlaczego narażasz mojego syna na spotkania z Roberto! Co to za koleś? Jutro chcę Cię widzieć u mnie! Masz przyjechać! Życzę udanej kolacji! Już wiem, że znasz się z Isco. Szkoda że tak późno się o tym dowiaduję".
I co jeszcze? Junior przecież obiecałeś mi, że nie powiesz nic ojcu! Co ja mu powiem?! Roberto to przeszłość...

--------------------------------------------

A oto sukienka


Tutaj buty i kopertówka:


Oczywiście marynarka od Isco:


---------------------------

Proszę i już jest nowy rozdział, myślę że pojawią się komentarze.
Mam nadzieje że moja koleżanka dotrzyma mi obiecanego słowa.
Emilio trzymam Cię za słowo!
Pozdrawiam wszystkich czytelników! ;-)





niedziela, 14 września 2014

rozdział 5!!!

Cześć! Przepraszam Was, ale rozdziału 5 na razie nie będzie. Nie bądźcie na mnie źli, bo z wielką ochotą bym go napisała, ale zrozumcie szkoła i inne obowiązki. Więc nie chce obiecywać!! :-D

czwartek, 4 września 2014

Rozdział IV

Kilka dni później
Siedzę  na ławce na placu zabaw, jestem z Juniorem, który właśnie siedzi w piaskownicy i buduje zamki. Po chwili mały podszedł do mnie, jest cały w piachu, wygląda słodko.
-Albo! A gdie mieska smok?
-Kochanie, smoki nie istnieją, to są tylko bajki.
-Nie plawda, bo tata mi mówił, ze smoki istnieją. Taki na psyklad ptelodaktyl, widziałem w muzaum.
-Po pierwsze nie muzaum, tylko muzeum, a po drugie pterodaktyl to był dinozaur, a nie smok.
-Ale smoki miały sklydła, a ptelodaktyl tez je miał.
-W bajkach smoki potrafią ziać ogniem i latać.
-A ptelodaktyl latał. I co?! Moze i potlafił ziać ogniem.
-Nie, akurat nie potrafił.
-A były tez tam inne smoki, takie jak diplodok, tylanozaul i wiele więcej. To są smoki.
-Akurat kotku to są dinozaury. Prawda te stworzenia żyły, bardzo dawno temu, ale wyginęły.
-Dlacego?
-Myszko tak dokładnie nikt nie wie. Niektórzy mówią, że wielki meteoryt spadł na ziemię, a niektórzy mówią że zmiany klimatyczne. Jest pełno przypuszczeń, ale nie mam pojęcia która z nich jest prawdziwa. Nawet naukowcy nie wiedzą, a udają że wiedzą.
-To tak samo ma mój tatuś. Niby wie, gdie odłozył klucyki, ale tak naplawdę nie wie.
Pokiwałam głową, po chwili mały się przestraszył. Pokazał palcem, że za mną ktoś stoi. Lekko odwróciłam się, nie to chyba sen. To na pewno musi być zły sen. Za mną stał Roberto.
-Co Ty tu robisz?! Czego chcesz?-w oczach stanęły mi łzy, Junior złapał mnie za rękę. Zaczął coś mówić, jakby "Ciocia ja chcę do tatusia".
-Cześć Alba. Twój stary przyjaciel stęsknił się za Tobą, może pójdziemy na lody. W ogóle czyje to dziecko, Twojego chłoptasia?!
-Gówno powinno Cię to obchodzić!-powiedziałam przez zęby, aby Cris tego nie mógł usłyszeć.
-Fajny maluszek. Albo nie mów tak brzydko przy dziecku tak nie ładnie. - puścił oczko- Cześć mały, jak masz na imię? Ja jestem Roberto, przyjaciel od Twojej cioci.
-Dien dobly! Ja mam na imię Clistiano Lonaldo, ale wsyscy mówią Juniol. Musimy iść z ciocią, bo mój tatuś będzie się psejmował. Do widzeniaaa.
-Jak chcecie mogę was podwieźć! Co Ty na to Albo?
Pierwszy odezwał się Junior, bo ja nie mogłam nic z siebie wydusić.
-Nie mój tatuś zablania. Zawse mi mówi "Juniol nie wolno Ci wsiadać do obcych aut, tylko mozes wsiadać do auta wujka Selhio, Fabio... no i ocywiscie do auta tatusia. Nie wolno rozmawiać z obcymi, ani blać od nich jakielkolwiek zecy" więc ja słucham lad taty.
-Masz rację! Ale ja nie jestem obcy. To co jedziemy na lody?
-Taaak. ...- cieszył się mały.
-Nie. Przepraszam, ale nie chcę Cię więcej widzieć Roberto.
Wzięłam małego za rękę i wyszłam z placu zabaw.
-Albo poczekaj!
-Czego Ty znowu chcesz?! Powiedziałam Ci jasno, że nie mam ochoty Cię widzieć.
-Ale byś o tym zapomniała- podał mi wiaderko z grabkami. Młody Ronaldo się ucieszył.
-Albo, proszę zapomnij o tej całej chorej sytuacji. Wiem, to ja wszystko zepsułem, ale chcę Ci to wynagrodzić. Mam dla Ciebie prezent, na pewno się ucieszysz. Może spotkamy się dzisiaj w restauracji, właśnie idę na spotkanie z pewną osobą, z którą Ty również chciałabyś się poznać! To co?!
-Przepraszam, ale nie mogę dzisiaj. Akurat zostałam zaproszona na uroczystą kolacje.
-Przez ojca Tego dziecka?- spojrzał na niego z nienawiścią.
-Nie. Ktoś inny mnie zaprosił, ale to mój interes.
-Nie możesz tego odwołać?
-Wybacz, ale nie.
-To może innym razem?
-Rozumiesz, że ja nie chcę Cię widzieć!
-Albo! Przepraszam, nie chciałem zrobić Ci krzywdy.
-Nie chciałeś, ale zrobiłeś. Zostaw mnie w spokoju.
Odeszłam z małym, na szczęście Roberto nie szedł za nami. Po 20 minutach byliśmy już w willi. Cristiano jeszcze nie było w domu, pewnie był na treningu. Dobrze mi się pracuje z Juniorem, jest spokojnym dzieckiem, szybko się uczy. Zawsze wpierw idę z Nim na spacer, a później się uczymy. CR7 jest zadowolony z tego, że Junior szybko się do mnie przekonał. I znowu to, gdy myślę o Ronaldo robi mi się słabo. A gdy przypomnę sobie, jego ostatnią minę, kiedy to ja wysmarowałam Go ketchupem. Myślałam, że pęknę ze śmiechu, przez cały dzień był obrażony na mnie i swojego synka, bo to właśnie Junior wymyślił bitwę na ketchup, a pod koniec dnia powiedział nam, że żartował i wysmarował nas majonezem. Byłam wtedy tak na Niego zła, że powiedziałam mu za dużo słów co o nim myślę, wiadomo nie przy Juniorze. Jest mi bardzo z tym źle bo powiedziałam to co kiedyś o nim myślałam. A teraz, jak jest?! Na pewno nie uważam go za egoistyczną świnie bez serca. Za dużo o nim wiem, parę sekretów mi zdradził....
Będę musiała go przeprosić to na pewno, ale czy On mi wybaczy?! Tego nie wiem. Po chwili zjawił się czterolatek, chwycił mnie za rękę i poszliśmy usiąść przy stoliku, zawsze się przy nim uczymy.
-Ciocia co Ci jest? Myslis o tym panu, któlego widzielismy na placu zabaw. Nie bój się powiemy tatusiowi, on na pewno Ci pomoze.
-Nie kochanie, nie myślę o tym mężczyźnie, którego spotkaliśmy. Proszę nie mów nic tacie, nie chcę Go niepokoić. Dobrze?
-Dobze.
Wzięliśmy się do pracy. Uczyliśmy się przez półtorej godziny,  ponieważ mały chciał narysować coś swojemu ojcu.

(Na treningu w czasie kiedy Alba z Juniorem byli jeszcze na placu zabaw)

-Sergio nie zauważyłeś, że Isco i Ronaldo są jakby zakochani?-zapytał się Iker.
-Tak. Widzę to, akurat nie dziwie się Isco. Wybrał sobie świetną partie na żonę, ale co naszemu Crisowi jest to tego nie wiem. Ponieważ z Iriną on już nie jest, zerwali ze sobą dwa tygodnie temu.
-Trzeba się podpytać!-do rozmowy włączył się Benzema.-Ej! Cris co Ci jest? Jesteś jakby zakochany!
-Co?! Ja skąd?! Po prostu się cieszę,  że mój syn ma świetną opiekunkę i tyle.
-Jasne, jasne!! A opiekunka jest pewnie śliczna jak z obrazeczka. Gadaj nam tu jak ma na imię ta niewiasta.
-A po co będę wam mówił, jak ma na imię opiekunka mojego syna.
-Jak to po co? A jak będziesz wysyłał nam zaproszenia na ślub, to co my nie będziemy wiedzieć jak szanowna narzeczona Crisa ma na imię. To co kiedy się spotykamy na wspólnej kolacji? Sergio przyjdziesz z Pilar?-puścił oczko Karim.
-Ja z miłą chęcią!To wszyscy się spotykamy, przedstawię wam moją koleżankę. Sergio i Pilar już ją znają. Cristiano idziesz?! Jak co zaproś opiekunkę od małego na kolacje, nie będziesz sam!- powiedział Francesco.
-Wątpię żeby Alba chciała pójść ze mną.
Po chwili na murawie było słyszeć śmiech Sergio.
-A co Tobie?
-Nie nic. Bo nowa dziewczyna Isco też ma na imię Alba.
-Znam ją? - zapytał się CR7.
-Wątpię!- powiedział Isco- nie dawno się tu wprowadziła z Barcelony, właśnie idę z nią na kolacje. Dzisiaj wieczorem.
-Stary a to nie są urodziny Twojej mamy?
-Ale numer! Ta opiekunka też mieszkała w Barcelonie- powiedział dos Santos.
-Tak to są urodziny mojej matki.
-Młody to jak nazywa się ta Twoja panna? - ponownie głos zabrał Ronaldo.
-To Ty powiedz jak nazywa się opiekunka? - teraz to Isco się zapytał.
-Dobrze. Niech Ci będzie, więc tak jak mówiłem wcześniej Alba mieszkała w Barcelonie, ma 24 lata, skończyła studia pedagogiczne. Interesuje się starożytną Grecją, jest bardzo inteligentna i zabawna. Ma zawsze dużo do powiedzenia na każdy temat, nawet na mój. Ostatnio się przekonałem na własnej skórze, ale wiem że Ona tak o mnie nie myśli. Powiedziała mi wszystko ze złości, przez ze mnie.
-Miałeś powiedzieć jak się nazywa,  a nie opisujesz nam to co ona lubi a czego nie. - Casillas był lekko w złym nastroju.
-Niech Francisco mówi!
-Moja nowa znajoma ma na imię Alba Martina Alarcón Gomez.
-Co?! Nie chyba żartujesz, że umawiasz się z dziewczyną która jest opiekunką mojego syna.
-Co?! Alba jest opiekunką Juniora. Niech sobie będzie, ale Ty się do Niej nie dobieraj!
-Ja?! Ja nie muszę Ona mnie lubi.
-Tak jasne. Mnie też lubi, jeszcze bardziej niż Ciebie. Powiem Ci coś więcej ja jej się podobam.
-Ty?! Heehee...- zaczął się śmiać Portugalczyk- sobie żartujesz! Taka dziewczyna nie mogła się zakochać w takim czymś- wskazał palcem na Hiszpana.
Po chwili panowie zaczęli się szarpać między sobą. Ramos szarpnął za rękę Ronaldo i wyprowadził go, w bezpieczne miejsce. Isco natomiast trzymał Francuz.
-Co się dzieje? - zapytał się Coéntrão
-Nic. Już po wszystkim, naszym samcom wzięły nerwy na wodzy- powiedział bramkarz.
-Kto?! Kto się bił, pewnie Sergio.
-Nie. Nie tym razem. Isco z..
-Co?! Nic mu się nie stało?- Fábio był lekko podenerwowany.
-Nic. Ale zgadnij z kim się pokłócił?
-Isco, z kim się przepychałeś? Nic Ci się nie stało?!-dopytywał się zaciekawiony Portugalczyk.
Nic się nie odezwał, ponieważ było słyszeć wrzaski Hiszpana, który robił kazanie CR7.  Portugalczyk, zachowywał się jak szczeniak. Nawet obraził Ramosa.

Gdy się skończył trening, Ronaldo poszedł się szybko przebrać. Nie zwracał uwagi na Isco, który najwyraźniej chciał przeprosić swojego starszego kolegę za swoje zachowanie, ale on był twardy jak skała nie chciał jego przeprosin. Pożegnał się ze wszystkimi, spojrzał jeszcze z pretensjami na Ramosa, który był po stronie Francuza, i poszedł na parking. Wsiadł do swojego auta i pojechał do domu, w którym czekali jego syn i Alba.

(W mieszkaniu Ronaldo)
Ronaldo jest już w domu. Jest taki smutny, nawet nie wiem co mu dolega. Nawet nie chce ze swoim synem rozmawiać. Poszedł do swojego pokoju i się tam zamknął. Po 18 wyszłam z mieszkania Ronaldo, ponieważ nie chciałam małego zostawiać samego. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam na sklepy, muszę jeszcze kupić sukienkę na kolacje.

---------------------------------------------

Witam! Jak wam wakacje minęły? Mi bardzo szybko. Znalazłam czas i napisałam to coś. Jakoś mi nie za bardzo on się podoba, ale trudno?! Następny dodam za tydzień! Troszkę poczekacie! A tak w ogóle proszę o komentarze. Tak ładnie proszę:

Widzicie te oczka?! Ja właśnie tak samo proszę o wasze komentarze.