Translate

czwartek, 18 września 2014

Rozdział V

Szłam dobre 15 minut do królestwa kobiet, nie wiem czemu ale ja za bardzo nie przepadam za zakupami. Weszłam do środka i się zaczęło szukanie tej jedynej sukienki. Zajęło mi to 20 minut, gdy starsza pani powiedziała mi, że prześlicznie wyglądam w tej sukience, więc poszłam do kasy, zapłaciłam za zakup i wyszłam z tego piekła. Zamówiłam taksówkę, na szczęście już stała na przeciwko ulicy. W domu byłam pięć po 6, poszłam się wykąpać. Kąpiel zajęła mi 15 minut, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się, zeszłam do salonu. Dostałam SMS od Isco: " Cześć Mała! Będę za pięć 7, bądź gotowa. Do zobaczenia ;-)". Poszłam do kuchni nalałam sobie coli. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie to Isco, więc poszłam mu otworzyć. Przed moimi drzwiami stał przystojny Hiszpan.
-No cześć... Co ducha zobaczyłaś?
-Hej. Nie, przepraszam ale zszokowałeś mnie. Bardzo świetnie wyglądasz. Wchodzisz?
Hiszpan się zarumienił.
-Nie, chodź bo się spóźniony na kolacje, moja mama nie lubi spóźnialskich.
Wzięłam co miałam wziąć i wyszłam z mieszkania. Gdy ujrzałam autko, w którym miałam jechać aż mnie zamurowało, piękny mercedes stał przed moim blokiem. Widziałam tylko jak ciekawscy sąsiedzi wychylali się z okien. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy.

(W domu CR7)
-Tato chodź  pokopać piłkę! Plose..
-Synku nie mam ochoty się z Tobą bawić.
-Tata smutny?
-Tak.
-Przez Juniola. Tata jest zły na mnie?
-Nie synku. Tata jest zły sam na siebie.
-Dlacego?
-Powiedziałem coś bardzo głupiego wujkowi Sergio.
-A co?
-Coś bardzo brzydkiego, nie będę powtarzać takich brzydkich słów przy Tobie.
-Dobze. Tato..?
-Słucham?
-A znas takiego jednego Lobelto?
-Kim jest Roberto?
-Ja nie wiem, ale wiem że ciocia Alba bardzo się Tego pana boi.
-Coś jej zrobił?
-Nie, ja nic nie wiem! Ale tato obiecaj mi, że będzies pilnował cioci.
-Tak, masz u mnie słowo. A może masz ochotę na parówki?
-Tak, supel.

(W restauracji)
-Cześć! Tato, mamo przedstawiam wam Albę.
-Cześć synku, o jaka śliczna dzieweczka. Dzień dobry skarbie.
Przywitałam się z panią Alarcón.
-Mój syn pewnie nie mówił Ci, jak mam na imię. Nazywam się Ángela Alarcón Suárez. A Tobie dziecinko?
-Nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez.
Pan Alarcón zaczął się krztusić.
-Tato nic Ci nie jest?
-Przepraszam. Wszystko jest w porządku.

Kolacja minęła w dobrym nastroju, tylko gdyby nie to że ojciec Francesco cały czas podejrzliwie mi się przyglądał. Pani Ángela to świetna osoba, cały czas się uśmiechała. Nawet zaprosiła mnie do siebie na kawę w przyszły wtorek, ale musiałam odmówić bo pracuję.
Z restauracji wyszliśmy za piętnaście 12. Isco całą drogę myślał, nawet się nie odzywał. Inny człowiek.
Jak na dżentelmena przestało, Hiszpan zaprowadził mnie pod same drzwi mojego mieszkania. W końcu się odezwał.
-Albo, czy Ty mnie lubisz?
-Oczywiście, że tak. Skąd Ci to przyszło do głowy, że mogło być inaczej.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że opiekujesz się Juniorem?
-Aaa.. To Ty już wiesz? Nie chciałam Ci mówić, ponieważ...yyy..
-No co? Słucham!
-Nie nic.
-Proszę powiedz co chciałaś powiedzieć.
-Francesco jestem zmęczona. Jutro pogadamy.
-O zapraszasz mnie na noc?
-Co?!
-Przecież żartuje.
-Do jutra.
Otworzyłam drzwi, ale jeszcze Isco na coś czekał.
-Isco! Idź już.
-A moja marynarka.
-Oj przepraszam.
Z ciągnęłam z siebie jego marynarkę i podałam mu. Nie wiem co mnie pokusił, ale zbliżyłam się do Hiszpana tak blisko, że nasze usta były blisko siebie. Piłkarz przybliżył się do mnie i lekko mnie musnął. Całował tak delikatnie. Jednak piękna chwila się skończyła, gdy Hiszpan odsunął się delikatnie ode mnie.
-Przepraszam Cię Albo, ale muszę już iść. Dobranoc!
I poszedł, weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam do łazienki, tylko się przebrałam byłam taka zmęczona. Chciałam zasnąć, ale nie potrafiłam cały czas myślałam o pocałunku.
Muszę do Niego napisać, wstałam z łóżka. Moja komórka była na komodzie, wzięłam ją do ręki, odblokowałam go. Dostałam wiadomość od Ronaldo:" jestem na Ciebie zły. Dlaczego narażasz mojego syna na spotkania z Roberto! Co to za koleś? Jutro chcę Cię widzieć u mnie! Masz przyjechać! Życzę udanej kolacji! Już wiem, że znasz się z Isco. Szkoda że tak późno się o tym dowiaduję".
I co jeszcze? Junior przecież obiecałeś mi, że nie powiesz nic ojcu! Co ja mu powiem?! Roberto to przeszłość...

--------------------------------------------

A oto sukienka


Tutaj buty i kopertówka:


Oczywiście marynarka od Isco:


---------------------------

Proszę i już jest nowy rozdział, myślę że pojawią się komentarze.
Mam nadzieje że moja koleżanka dotrzyma mi obiecanego słowa.
Emilio trzymam Cię za słowo!
Pozdrawiam wszystkich czytelników! ;-)





4 komentarze:

  1. Droga Anno! Oczywiście, że dotrzymam słowa. Widzisz, napisałam!! :p A co do opowiadania to jest super! Strasznie jestem ciekawa dlaczego ojciec Isco się tak zachował. Mam nadzieję, że ten cały Roberto nie zniszczy jej życia. Pozdrawiam i życzę weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny :)) No no to się dzieje. W końcu pocałunek ! :*
    Czekam na następny. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, a tata Isco... hmmm cos sie kroi :3
    Czekam na nexta i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Błędy
    * Ściągnęłam
    *podkusiło

    OdpowiedzUsuń