Translate

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział XIX

Tyle zdjęć co ja zrobiłam w ciągu dwóch godzin, chyba nikt nie zrobił. Praktycznie na każdym zdjęciu jest Cris, ślicznie jest mu w szortach.

Wspólnych zdjęć mamy mało, ponieważ ja nienawidzę znajdować się na zdjęciach. Jesteśmy teraz w sklepie alkoholowym wybieramy winko.
- Albo jakie byś wolała białe czy czerwone?
- Nie wiem, bierz jakie Ty uważasz za smaczne.
- Dobrze. Poprosimy czerwone- teraz powiedział do sprzedawcy.
- Te co zawsze pan brał?
- Tak.
- Dobrze, spakować je?
- Nie trzeba, dziękuję.
Starszy mężczyzna podał Crisowi wino.
- Potrzymasz kochanie?
Wzięłam od niego butelkę. On właśnie wyciągnął kartę żeby zapłacić za zakup. Spojrzałam na cenę, ale nie spodziewałam się, że kupi taką drożyzne. Wyszliśmy ze sklepu, kierując się do naszego domku (w końcu, jestem już wyczerpana, a tak poza tym jeszcze w nim nie byłam).
- Jeśli chcesz możemy zamówić  taksówkę, bo troszkę jest daleko?
- Świetny pomysł. A tak w ogóle to po co Ci takie drogie wino?
- Kochanie gdy je skosztujesz, nie będziesz już pamiętała ceny. Zadzwonię po taksówkę.
Stanęliśmy przy sklepiku z pamiątkami, oglądałam różne rzeczy które były w oknie. Tymczasem piłkarz rozmawiał z taksówkarzem. Z pięć minut musiałam poczekać, aż on skończy rozmawiać.
- I co długo musimy czekać?
- 20 minut.
-Głodna już jestem.
- Niedaleko jest budka z dobrym jedzeniem. Chcesz iść?
- Tak.
Po pięciu minutach byliśmy już przy budce.
- Dzień dobry, co podać państwu?
- Poprosimy na wynos dwa razy paelle,   krewetki i tacos
- Oczywiście. A tacos tylko jedno?
- Tak.
Tacos właśnie było dla mnie, bo krewetek nie lubię.
- Proszę poczekać. Tak z 20 minut.
- W porządku.
Usiedliśmy przy stoliku z parasolem. Zastanawiałam się co  zaplanował Cris, dziś na wieczór. Jak tu się go zapytać, niech pomyślę hmmm...
- Cris słyszałam, że jest tu dużo klubów.
- Tak.
- To dzisiaj wychodzimy gdzieś?
- Nie.
- Nie?!
- Alba co się dzieje?
- To co będziemy robić?
Spojrzał na mnie i zauważyłam jego podstępny uśmiech. I po cholerę się pytam, to było pewne, że jak jadę z nim na Ibize to będzie noc wrażeń. Czyli Isco miał rację będzie dużo seksu, i co ja zrobię. Kocham go, ale wstydzę się. Teraz wyjaśnię dlaczego, bo tylko raz się z nim kochałam. Fakt spałam z nim często, ale nic po za buziakami nie było.
- Alba?Alba?
- Tak?
- Wołam Cię tak od 10 minut. Coś się stało?
- Zamyśliłam się. Przepraszam.
- Jak chcesz idź już do taksówki.
- Co?
-Zamówiłem taksówkę, pamiętasz?
-No tak pamiętam.
- Poszedłem przywitać się z taksówkarzem, mówiłem Ci, ale Ty byłaś nieobecna.
- Przepraszam.
- W domu mi powiesz co Ci było.
- A muszę?
- Tak, musisz.
Pomaszerowałam do taksówki, z przodu siedział miły, po pięćdziesiątce taksówkarz. Wyszedł z samochodu, żeby się ze mną przywitać.
- Dzień dobry.-powiedziałam to tak radośnie jak tylko umiałam. Podałam mu rękę.
- Dzień dobry, całuje rączki.
Dziwne jeszcze nigdy nie spotkałam taksówkarza, który całuje dłoń kobiety.
-Chcę pani już wsiąść?
- Tak.
- Proszę uprzejmie.
Otworzył mi drzwi pojazdu. Po 5 minutach w samochodzie znalazł się mój piłkarz.
- Możemy już ruszać, panie Paulo.
- W porządku.
Jechaliśmy w ciszy, znaczy ja byłam cicho, ponieważ Cris i pan Paulo rozmawiali o niektórych zmianach na wyspie, później rozmawiali o piłce. Ja skupiałam uwagę na czymś innym, strasznie się denerwowałam. Po chwili usłyszałam swoje imię, obudziłam się z transu.
- Przepraszam Cię, ale byłam  myślami gdzieś indziej.
- Wysiadaj.
Był to głos oschły, a najlepsze że był to głos Ronaldo. Wysiadłam z pojazdu, pożegnałam się z kierowcą. Wzięłam wino od napastnika i poszłam stanąć przy drzwiach, ponieważ z tych nerwów zapomniałam kluczyków do domku.
Postałam jeszcze chwile. CR7 otworzył drzwi, weszłam do środka.

 Pomaszerowałam do mini salonu, był piękny. Na wprost kanapy znajdował się taras, zauważyłam za szybą basen.
- Postaw wino na stoliku.
Zrobiłam jak mi kazał Cris. Zobaczyłam, że on siada więc ja zrobiłam to samo, żeby się tylko nie narażać.
- I jak Ci się podoba?
- Ooo jest pięknie.
Uśmiechnęłam się do niego, ale mój uśmiech nie był przekonujący, więc zmieniłam szybko temat.
-Jestem głodna, podasz mi tacos?
- Proszę.
Złapałam to tak łapczywie. Odwinełam sreberko i zaczęłam jeść, zapominając o kulturze osobistej:
*po pierwsze nie umyłam rąk,
*po drugie nie użyłam sztućców,
*po trzecie przy chłopaku nie wypada tak jeść.
Widziałam zakłopotanie w jego oczach, i co ja mu teraz powiem?!
- Albo nie spiesz się, nie zabiorę Ci jedzenia.
- Yhm. Ale... mlask... to... mlask... pycha.
*po czwarte nie mówi się z pełną buzią.
- Coś Cię gryzie?
- Gdzie? Ściągnij to ze mnie!
- Albo co się dzieje jesteś jakaś dziwna.
- Że ja? Ściągnij to ze mnie, sam mi powiedziałeś, że coś mnie gryzie.
- Głuptasie chodziło mi o to co Ciebie tak martwi?
- Aaaa, a nic takiego.
- Możesz, bardziej musisz mi powiedzieć o dwóch sytuacjach, które miały dzisiaj miejsce.
- Ale jakie?
- Ta w taksówce i pod budką.
- A to nic takiego, myślałam tylko.
-O czym? A może o kim?
-Yyyyyy....
No i jestem w ślepym zaułku, co mam mu powiedzieć.
- Albo?
- Wiesz muszę siusiu, gdzie znajduje się toaleta?
- Musisz iść do sypialni. Widzisz tamte drzwi?- wskazał mi palcem- tam jest nasza sypialnia, a na prawo jest łazienka, ponieważ na lewo jest garderoba.
- Dzięki, na lewo ok.
- Na prawo jest łazienka.
- No przecież powiedziałam.
Poszłam do sypialni, gdy weszłam zaniemówiłam sypialnia wyglądała jak w pięknej bajce.
Usiadłam na podłodze, zamknęłam oczy i myślałam w duchu, że nie będzie tak źle. Błąd mi z nim nie będzie źle, ale mu będzie źle ze mną. I co ja mu powiem? Sorki Cris, ale nie będziemy się kochać bo jestem beznadziejna w łóżku. Mogłam się zapytać Pilar, chwileczkę mogę przecież do niej zadzwonić. Wstałam szybko z podłogi i poszłam do salonu, w którym znajdował się mój mężczyzna. Był tylko w bokserkach, zatkało mnie.
- Mogę skorzystać z łazienki chcę wziąść prysznic? Jeśli chcesz chodź ze mną.
Nic nie umiałam wydukać. Podszedł do mnie, objął mnie w tali i zaczął lekko całować. Pocałunki mi się podobały więc do nich dołączyłam. Po chwili poczułam jego język w swoich ustach, nie powiem podobało mi się.

Stanęłam na jego bosych stopach, gdy nagle jego ręka powędrowała pod moją bluzkę. Czułam jak lewa dłoń dotyka mojego pośladka,  a prawa próbuje ściągnąć moje bluzkę. Tylko niestety musiał użyć do tego dwóch rąk żeby bluzka znalazła się na podłodze. Po chwili oderwał swoje usta i powędrował do mojego brzucha. Od czasu do czasu podgryzał okolice pępka, później przyłączył się też jego język. Wyglądał jak taniec na moim brzuchu, pojawiły się u mnie też motyle. Zamknęłam oczy, a po chwili je otworzyłam. Zauważyłam, że znajdujemy się w innym pomieszczeniu. Rozejrzałam się po nim, była to kuchnia. Portugalczyk przestał całować i złapał mnie za pupę. Podniósł mnie do góry, a ja swoimi nogami owinęłam jego biodra. Posadził mnie na wysokim stole, zaczęłam całować go jeszcze mocniej i intensywniej. On jednak zrezygnował z moich ust, a przeszedł niżej. Pierwszo całował moją szyję, nawet robił mi malinki, a później zszedł do dekoltu. Poczułam jego język na piersiach. Cichutko jęknełam,  spodobało mu się to, więc zrobił jeszcze raz tak samo, znowu było słychać mój cichy jęk. Z jednej strony chciałam to skończyć, a z drugiej nie, więc pozwoliłam mu na więcej. Po chwili mój stanik znalazł się pod stołem, a bielizna dolna na krześle, nie pamiętam tylko kiedy on mi ściągnął spodenki, ale to już nieważne.
- Albo?
- Yhm.
- Czy chcesz tego?
I po co on się pyta, wiadomo że tak.
-Tak.

Po całej sytuacji

Leżeliśmy w sypialni, ja byłam spełniona. On chyba też. Nie wiem nawet bo nic nie umiałam powiedzieć przez ten czas. Leżałam na jego klatce, trzymałam jego dłoń. On bawił się moimi włosami.
- Kochanie, nic w ogóle nie mówisz. Skrzywdziłem Cię?
- Nie, było mi cudownie.
- Bo tak się martwiłem.
- O co?
- Że Ci krzywdę zrobię.
- Heh, ja się martwiłam o to, że nie będę Ci się w łóżku podobała.
- Aha czyli cały czas zamartwiałaś się tym?
- Tak.
Było mi głupio przyznać się przed nim, ale on taki głupi nie jest, musiał mnie wcześniej przejrzeć.
- Cris, mam pytanko?
- Słucham?
- Było Ci ze mną dobrze.
Usłyszałam jego śmiech.
- Wariatko czułem się jak w niebie.
- Kłamiesz!
- Oczywiście, że nie. Kocham Cię, i kochać się z Tobą jest dla mnie wielką przyjemnością.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oj nie wiem czy tym razem wam się ten rozdział spodobał. Jak go napisałam i przeczytałam powiedziałam sobie, on nie jest taki zły, ale gdy już dodałam do tego zdjęcia i musiałam jeszcze raz go przeczytać, stwierdziłam że jest beznadziejny. Nie wiem czy dobrze napisałam ich życie intymne, no ale cóż mam nadzieję, że wam się podoba. Zaniedługo będzie odcinek 20, z chęcią bym skończyła to opowiadanie, ponieważ mam inny pomysł na ciekawszą historię. Nie martwcie się to opowiadanie zostanie na pewno skończone.

Tutaj jeszcze dwa zdjęcia:








sobota, 18 lipca 2015

Rozdział XVIII

Trzy dni później


-Kochanie pospiesz się, za dwie godziny mamy samolot, a musimy jeszcze zdążyć na lotnisko.
- Cris nie pospieszaj mnie, bo się wtedy denerwuje.
Zeszłam na dół, grzebiąc w torebce czy wszystko mam przy sobie. Wyciągnęłam komórkę dostałam dwie wiadomości. Pierwsza od Isco: "Cześć siorka! Mam nadzieję, że wyjazd będzie udany w towarzystwie Crisa (a na pewno będzie :-D , jeśli nie chcesz zajść przedwczesną ciążę zakup jak najwięcej prezerwatyw). Pozdrów Crisa, bawcie się dobrze. Życzę udanych trzech dni i nocy wakacji. Wyśpij się dobrze w samolocie, bo w nocy on Ci nie da spać. Do zobaczenia, będę tęsknił ♥". Drugi SMS był od Pilar: " Kochana nie zapomnij kremu, wiesz ten co Ci poleciłam. Jeśli chodzi o Juniora to się dobrze z nami bawi. Jak co od czasu do czasu napisz, albo zadzwoń. I nie zapomnij mnie poinformować, gdzie ten Twój Romeo Cię zabrał. Będę tęsknić. I jeszcze raz Cię przepraszam za całą tą sytuację.Nie wiedziałam, że Irina to podstępna świnia. Bawcie się dobrze, buziaki". Mój brat to idiota, ale kochany. A jeśli chodzi o Pilar to jej na spokojnie wszystko wyjaśniłam. A od niej dowiedziałam się, że te wszystkie oszczerstwa na mój temat wiedziała od Iriny Shayk, a to zołza. Gdy wszystko sobie wyjaśniłyśmy, zaczełyśmy płakać i od razu padłyśmy sobie w ramiona. Gdy zobaczyli to nasi mężczyźni, wycofali się do innego pomieszczenia. Późnej Cris się pytał dlaczego ja z Pilar płakałyśmy, a ja rozpłakałam się i powiedziałam, że nic się nie stało. Beznadziejne hormony kobiece.
- Kotek masz pozdrowienia od Isco i Ramosów. Junior dobrze się bawi.
- Yhm, dzięki. Pozdrów ich. O mam pomysł wyślemy im zdjęcia z różnych miejsc.
Zaczerwieniłam się, bo przypomniałam sobie sms od mojego genialnego braciszka.
- Wsiadaj już.
Wsiadłam do samochodu, włączyłam radio leciała jakaś smętna piosenka o rozstaniu. Masakra, ja chcę coś wesołego, o miłości nawet nie musi być. Chociaż nie znam żadnej piosenki wesołej, bez wątku miłosnego.
- Dlaczego wyłączyłaś radio?
- Smętna piosenka o rozstaniu to nie dla mnie.
- I dla mnie też nie. Kocham Cię.
- Wiem o tym doskonale, ja również Cię kocham.

Co się dzieje w życiu Roberto i Iriny?


- Jesteś pewna, że to tutaj spędzą weekend?
- Tak, nie martw się.
- Pamiętasz plan?
- Oczywiście panie niegrzeczny, a to się Alba zdziwi. Już widzę jej zapłakaną buźke.
- Hehehehhe... będzie miała za swoje, mogła wybrać mnie, a nie tego frajera.
- Yhm... wybacz, ale obrażasz mojego faceta.
- To on będzie Twój?
- Oczywiście!
- Hehehehhe... podoba mi się to. Życzę wam dużo szczęścia.
- Dziękuję w imieniu własnym i mojego przyszłego męża Cristiano. Bym Cię zaprosiła na ślub, ale to będzie podejrzane. Chociaż, jakbyś był z Albą to zaproszenie masz gwarantowane.
- Nie dzięki, ona mnie nie kręci.
- Szkoda.
- Znieśmy toast.
Podnieśli lampki z winem, lekko je zderzając.
- Za nasz plan!
- I oczywiście za Twojego przyszłego męża, Irino.
- Dziękuję.

W samolocie

-Ciesze się, że będziemy tylko we dwoje. Chociaż Juniorka mi brakuje.
- Kochanie będzie tyle okazji, żeby nasz syn spędził z nami weekend.
- Cris?
- Tak?
- A nie martwi Cię to, że Junior może się na nas obrazić?
- Kochanie on się cieszył, że my we dwoje wyjeżdżamy.
Pocałowałam Crisa, podeszła do nas stewardessa.
- Dzień dobry, podać coś państwu?
- Kochanie czego byś się napiła?
- Soku pomarańczowego.
- Poproszę dwa razy sok pomarańczowy.
- Oczywiście. A coś do jedzenia?
- Kochanie?
- Nie, dziękuję.
- Narzeczona nic nie chcę,  ja poproszę owoce. Najlepiej mango, kiwi, truskawki.
- Oczywiście już się robi.
Stewardessa uśmiechnęła się do mojego faceta, a na mnie złowrogo spojrzała, tak aby Cris nie zobaczył. Jak ja nienawidzę takich ludzi, dwulicowych. Dobrze, że już poszła.
- Długa jest nasza trasa?
- Nie, może tylko godzinę będzie trwać.
- To gdzie my lecimy?
- Dowiesz się na miejscu słonko.
O przyszła znowu, ale ona ma sztuczny uśmiech. Zaraz, zaraz czy ona ust nie ma mocniej pomalowanych na czerwono i w ogóle widać jej cycki. Co za kobieta? Myśli, że usta wymalowała i odpieła sobie dwa guziki z bluzki to Cris to zauważy. Na początku bałam się, że tak, ale on w ogóle nie zwracał na nią uwagi, co mnie zdziwiło. Bo kobietka jest bardzo atrakcyjna.
- Dziękuję pani bardzo.
-Proszę bardzo. Jeśli będę jeszcze w czymś  potrzebna to jestem w pobliżu.
Że co??? "Jeśli będę jeszcze w czymś potrzebna", w czym może, na pewno nie w łóżku!!  Co ona sobie myśli, i jeszcze zalotnie się uśmiecha do Crisa.
- Pani już dziękujemy, może pani odejść.
Hahahha, ale ona ma minę. Chcę się z niej śmiać, ale śmieje się w swoich myślach. Dobrze jej palnełam, no i w końcu poszła od nas. Cris na mnie spojrzał, nie był wściekły lecz zakłopotany.
- Alba co to miało znaczyć?
- Stała i stała. I jeszcze ten głupi tekst.
- Który?
-"Jeśli będę jeszcze w czymś potrzebna".
- A co jest z nim nie tak?
- Szkoda, że nie widziałeś jej miny, jak to mówiła.
- A jaka była?
- Zapraszała Cię do łóżka.
- Co Ty mówisz? Zazdrosna jesteś?
- Kochanie przecież ja jestem kobietą, więc wiem o co jej chodziło. A jeśli chodzi Ci o drugie pytanie, to tak jestem o Ciebie cholernie zazdrosna.
- Moja zazdrośnica.
Położyłam swoją głowę na jego wysportowanym ramieniu. Niech się ta podróż wreszcie skończy.

Godzinę później

Hip hip Hura, nareszcie jesteśmy na miejscu. Ciesze się, że jestem już na świeżym powietrzu. Lekko jestem zmęczona, lecz Cris nie pozwoli mi iść teraz spać, ponieważ idziemy zwiedzić...
Ibize ;-)

《《《《《《《《《

Hej już nowy, a co mi tam :-D
Mi się osobiście ten rozdział podoba, nie wiem jak WAM??? A tak w ogóle, chcę was poinformować, że Neymar się za niedługo pojawi ;-)
Pozdrawiam ☆

Ps. Jeśli chodzi o Ikera, jest mi bardzo smutno że odszedł (nie z własnej woli) :'(
Iker i tak jesteś najlepszy
DZIĘKUJĘ CI :-D


niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział XVII

Siedzimy przy kominku, popijając pianki gorącą czekoladą. Jestem taka szczęśliwa,  kto by przypuszczał że będę w związku z Crisem. Mój kochanek był przytulony do synka. Wyglądali uroczo.
- Mamo, możesz ściągnąć ze mnie tatę?
- Już zasnął?? A to tata.
Poklepałam lekko Niedźwiedzia po ramieniu.
- Misiaczku obudź się, Junior się dusi przez Twój ciężar.
Wstał, rozciągnął się i poszedł po schodach do sypialni, mówiąc coś pod nosem, co miało znaczyć dobranoc.
- Ale tata jest zmęcony, chyba tez pójdę. Idzies ze mną?
-Tak, tylko wstawię kubki do zmywarki.
- Ok, pójdę z Tobą mamoooo...
- Mały niedźwiadek też jest już zmęczony?
- Tak, i to bardzo.
Wstawiłam kubki do zmywarki, wzięłam Juniora na ręce i pomaszerowałam do sypialni.
- Będę z wami spałłł....?
-Tak.
Położyłam go na środek łóżka, ściągnęłam szlafrok i położyłam się obok.
-Dobranoc mamusiu.
- Dobranoc Małpeczko.
Przytulił się do mnie, po chwili usłyszałam ciche sapanie. Popatrzałam na Juniora, a później na piłkarza, identycznie spali. Śmieszne, mały jest wypisz wymaluj podobny do ojca, to jeszcze podobnie śpi.



Nastał ranek

Przebudził mnie zapach świeżych bułeczk, lekko przetarłam oczy. Spojrzałam w górę, a nade mną stał kto jak nie inny, ale sam Cris. Uśmiechnął się do mnie.
- Witaj Słonko, wyspana?
- Hej Misiaczku, nie zabardzo.
- Jak to?
- Chcę mi się spać.
- Oooo nie, nie ma spania! Wstajemy szybko śniadanie na Ciebie czeka.
- Ale kotek, nie mam sił.
Odwróciłam się w stronę poduszki, ale po paru sekundach byłam przewieszona na ramieniu piłkarza.
- Aaaa... Puść mnie, Cris kurwa puść mnie!
- Coś powiedziała?
- Żebyś mnie puścił.
- Nie to.
-No nic innego nie mówiłam - zastanowiłam się jeszcze i byłam pewna, że nic takiego nie powiedziałam. Ale już mi się przypomniało, że przy nim nie mogę przeklinać, bo on tego nie lubi.
- Przepraszam skarbie, ale mam lęk wysokości.
- To już wiesz co powiedziałaś?
- Tak, i przepraszam. Postaram się być grzeczna, ale postaw mnie na ziemię. Ok.
Stałam już na ziemi, Cris skrzyżował ręce, wyglądało to komicznie. Wyglądał jak dziecko obrażone, które nie dostało lizaka. Ja również skrzyżowałam ręce, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Co Cię bawi?
- Ty.
- A co ja takiego zrobiłem?
- Wyglądasz jak dziecko. Nie... pomyliłam się wyglądasz tak samo jak Twój syn.
Zerknął na mnie i od razu się uśmiechnął.
- Zobaczysz, że Junior dobrze potrafi mnie kopiować. Jak byłem małym chłopcem podobno tak samo się zachowywałem, wiem to od mamy.
- Będę się modliła żeby Junior nie szedł w Twoje ślady.
-Ja też się o to modlę.
I w śmiech...

Ranek u Ramosów

-Nic mi nie powiesz? Co się dzieje Pilar?
- Nic, nie chce z Tobą rozmawiać.
- Dlaczego?
-Zapytaj się jej.
- Kogo?
- Ty już wiesz kogo, tej całej Alby. Możesz tylko mi coś powiedzieć, ale to szczerze?!
- Słucham?
- Przespałeś się z nią?
Sergio zrobił takie oczy, na początku myślał, że Pilar żartuje, ale później się zorientował, że nie.
-Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Widzę jak na nią patrzą inni mężczyźni.
- Ale ja nie jestem nimi.
- Ona jest młodsza ode mnie, tak samo jak Ty jesteś młodszy. Ona mogłaby być Twoją... księżniczką.
- Kochanie, ale ja już mam najpiękniejszą i najcudowniejszą księżniczkę.
- Kogo?!
- Ciebie głuptasie. Ja tylko Ciebie Kocham, i tylko Ciebie potrzebuje.
- Ale Sergio Ty jesteś o osiem lat ode mnie młodszy.
- No i co z tego. Tego nawet nie widać. Ty i tylko Ty jesteś moją księżniczką... yyyy nie Ty jesteś moją królową.
- Oooo kochanie, ale jesteś słodki. Przepraszam, przepraszam zachowałam się jak zazdrosna nastolatka.
- No widzisz i sama się przyznałaś.
- Do czego?
- Do tego, że zachowujesz się jak nastolatka. Gdy pierwszy raz Ciebie ujrzałem, pomyślałem że masz te dwadzieścia może dwadzieścia pięć lat.
- Tak, ale jak Ci powiedziałam ile mam lat, to Ty chciałeś się ze mną spotykać. I czułam się tak młodo przy Tobie, do teraz tak się czuje. I nie wiem czy powinnam tak się czuć.
- Oczywiście, że tak.
Pilar nic już nie umiała powiedzieć, ale była zdolna do najpiękniejszego pocałunku....


******

No i mamy kolejny odcinek, chciałam dłuższy, ale nie wytrzymałam musiałam dodać. Nie wiem czy wam się podoba no ale.