Translate

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział XX

Godzina 10

Stoję przed lustrem w ręczniku, cały czas wracając myślami do tamtej wspaniałej chwili z Crisem.
- A tu jesteś. Jeszcze się nie ubrałaś? Śniadanie czeka.
Podszedł do mnie i pocałował delikatnie moją szyję.
- Mam ochotę na Ciebie.
Zaśmiałam się.
- Ja też, ale na twoje zrobione śniadańko. Ubiorę się i przyjdę.
Ale on i tak mnie nie słuchał, pociągnął mnie na kafelki.
- Cris nie!
- Dlaczego?
- Przecież wczoraj się kochaliśmy.
- Ale dzisiaj nie jest wczoraj.
Próbował wyrwać mi ręcznik, ale się nie dałam.
- Kochanie nie bądź taka.
- W nocy.
-Ale co w nocy?
- Będziemy się kochać.
- Idziemy do klubu potańczyć.
- To jak wrócimy.
- Będzie już 3, a nawet 4.
- Daje Ci słowo honoru, że nie pójdę spać zanim się z Tobą nie popieszcze.
- Ok.
W końcu wyszedł, mogę się ubrać tylko nie wiem w co. Już mam.
sukienka

W kuchni

-Jak ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
Odsunął mi krzesło.
- Jesteś kochany.
- Wszystko dla mojej najdroższej.
Uśmiechnęłam się lekko do niego, usiadł na przeciwko mnie.
Śniadanie przepysznie wyglądało, i tak samo pysznie smakowało.
- Albo chcesz soku z pomarańczy?
- Z wielką ochotą.
Wypiłam dwie szklanki soku.
- Co będziemy robić?
- Na co masz ochotę?
- Sama nie wiem. Może chodźmy na plażę? Już wiem zostańmy w domu tutaj przecież jest basen.
- W porządku.
-Zadzwonię do Pilar.
- Yhm.
- Dziękuję za śniadanie, było pyszne.
- Jutro Ty robisz.
Uśmiechnął się do mnie, i puścił oczko. Pomaszerowałam do salonu. Wzięłam komórkę i wybrałam numer do Pilar. Po chwili usłyszałam głos po drugiej stronie:
-Hej Alba to Ty?
- Tak, a kto by inny.
- A bo Sergio Junior bawił się moją komórką i wykasował parę numerów.
- A to łobuz. Co porabiacie?
- Dzieci przed chwilą zjadły śniadanie. Teraz oglądają bajkę na DVD. Sergio sprząta po śniadaniu, a ja pójdę mu pomóc. Chociaż wiesz jak ta pomoc u mnie wygląda.
- Nie, nie wiem ale się domyślam.
- A Wy kochasie co porabiacie, i tak w ogóle to gdzie jesteście?
- A ja dopiero też skończyłam śniadanie, Cris sprząta. Później idziemy na basen. A właśnie jesteśmy na Ibizie.
- Mogłam się domyśleć.
- Czemu?
- Cris często jeździł tam z panną zołzą.
I po co ona mi to mówi, teraz wyobrażam sobie Crisa i Irine w sypialni, salonie, łazience, kuchni i na basenie.
-Alba nic nie mówisz, coś się stało?
-Nie, nie.
-A później co będziecie robić?
- Wieczorem idziemy do klubu potańczyć, wrócimy tak o 3 albo 4...
- I?
-I co?
- No ja się pytam co dalej?
- Będziemy się kochać.
Cała się zaczerwieniłam.
- Planujecie seks? Nie gadaj to obgadaliście już pewnie w którym miejscu, jaka pozycja.
- Nie. Posłuchaj.
- Słucham?
- Dzisiaj jak miałam zamiar się ubrać, Cris wpakował się do łazienki. Pociągnął mnie na kafelki, wyrywając  mi z rąk ręcznik.
- To co wy wczoraj robiliście?
- Kochaliśmy się.
- Aha, bo myślałam że majty zakleiłaś taśmą.
- Bardzo śmieszne.
- No dobra i co dalej było?
- Cris chciał się ze mną kochać, ale powiedziałam że później.Więc on się zgodził.
- A jak Ci z nim było?
- No wiesz?!
- No nie wstydź się. Od skali 1 do 10. Jak chcesz mogę Ci powiedzieć skalę Sergio.
- Co?
- Raz bym mu dała 10, a raz 7.
- Dlaczego?
- Bo częściej jest porywczy za co bym mu dała 10, a od czasu do czasu jest jakiś spokojny. No, wiesz jak by mu się nie chciało, więc daje mu 7. Czyli łącznie 17. Dzielone na dwa to wynik 8 i pół.
- No ja daje 10. Mi było z nim dobrze, mu ze mną też. Zapytałam się go.
-O co?
- Czy było mu ze mną dobrze.
- Głupia jesteś, facetów się o to nie pyta.
- Dlaczego?
-To facet chcę wiedzieć czy Ty się z nim dobrze czułaś. I wie, na 100%, że kobieta powie tak.
- No ale ja też chciałam wiedzieć...
- Ciii nie pogarszaj sytuacji. On wie, że jak tobie się podobało. To? Dokończ.
- Nie wiem.
- Ale Ty nie mądra. To będzie mógł Cię jeszcze raz zaciągnąć, a Ty byś mu i tak nie odmówiła.
- Aha, ale przecież dzisiaj to zrobiłam. Odmówiłam.
- Nie!
- Jak nie?
- Powiedziałaś, że później.
- No i?
- I on wie, że Ty tego chcesz, ale ma szacunek do Ciebie bo Ty powiedziałaś kiedy. On się będzie zgadzał na Twoje warunki, czyli to znaczy?
- Mów?!
- On chcę żebyś była jego partnerką na stałe. Żebyś rodziła mu dzieci i była z nim szczęśliwa, jak w bajce.
- Co??
- Tak w dwóch zdaniach. Albo, Cris Cię kocha.
- To wiem.
- Alba, ale to nie chodzi o miłość taką co przechodził Twój brat do takiej jednej Victorii, że wrzuciła zdjęcia na instagrama i napisała, coś typu: " Ty zawsze będziesz moim słońcem" czy coś podobnego. To nie miłość a zauroczenie. Przecież ta cała Victoria, jak to dodała to na drugi dzień usunęła i dodała nowe zdjęcie z innym chłopakiem, a wpis był identyczny "dziękuję, że jesteś moim własnym słońcem". Rozumiesz?
- Tak. Co jeszcze ciekawego powiesz?
- Nic. Muszę kończyć, Sergio prawie skończył sprzątać.
- Ok. Pozdrów chłopaków od nas, i ucałuj Cristianito.
- Dobrze, my was też pozdrawiamy.
- Buziaki.
- Buzi, buzi.
- A to kto?
- Sergio się wydurnia, kochanie idź do kuchni zaraz przyjdę...
I się rozłączyła, odwróciłam się, za mną stał już napastnik. Spojrzał na mnie pytająco.
- Coś się stało Cris?
- Jaka skala?
- Hmmm... co ty kotku mówisz?
- Słyszałem o jakieś skali.
- Aaa to. Pilar chciała poznać moje zdanie Oooo...
- O czym?
- O sukience. Nie wiedziała czy lepsza będzie czerwona czy czarna, więc zrobiłyśmy skalę.
- Aha i ja mam w to uwierzyć?
- Tak.
- No dobrze. Jeśli muszę, a tak w ogóle mam spotkanie z dziennikarzami. Zostaniesz sama?
- Ok. Przygotuje się na wieczór.

Godzina 18

Całe popołudnie przesiedziałam na basenie, w dodatku sama. Crisa jak nie było, tak nie ma do tej pory. Martwię się o niego. Dzwoniłam do niego z tysiąc razy, raz tylko odebrał. Powiedział mi, że kupi jakieś jedzenie na mieście i wróci, a rozmawiałam z nim przed trzema a nawet czterema godzinami. Pójdę go szukać. Ubrałam legginsy do tego czarny podkoszulek Crisa i wyszłam na nieznane mi dotąd miejsce, ale ja się szybko uczę. Spacerowałam tak z dwie godziny, gdy spotkałam...
Tylko nie on, ROBERTO! Co on tutaj robi, dzięki Bogu że ulica nie jest pusta.
- Alba? Tak to Ty, cześć.
- Witaj, czego chcesz?
- Irina jest z Crisem?
- Co? Jaka Irina?
- Moja dziewczyna, była od Ronaldo.
- Irina Shayk jest Twoją dziewczyną?Tak, akurat?!
- Myślisz, że tylko Ty możesz spotykać się ze znanymi osobami.
Wyciągnął komórkę, pokazał mi pełno swoich zdjęć. Faktycznie on jest z Shayk, ale to czemu on się pyta o Crisa.
- A co Cris ma do tego?
- Ponieważ mieli się spotkać w klubie. Musieli o czymś ważnym pogadać, byłem tam przed chwilą, ale ich tam nie było, więc pomyślałem że może są w waszym domku.
- Wiesz co dwie godziny go szukam, może już wrócił. To chodźmy!
- Ok.
Szliśmy w ciszy, męczarnia zajęła nam 15 minut, ponieważ Roberto złapał stopa. Popatrzałam w okna było ciemno.
- Chodźmy!
Wyciągnęłam klucze, otworzyłam drzwi, zaświeciłam światło. Byłam niespokojna, poszłam do salonu. Na stoliku stały szpilki, za pewne Iriny.
- Alba spójrz- Roberto pokazał mi rozdartą sukienkę.
-Idziemy!
- Gdzie?
- Do sypialni.
To co zobaczyłam na własne oczy było dla mnie najgorszym koszmarem. Prawie już naga Irina siedziała na Crisie. Targała go za włosy, a on ją całował. Moje serce właśnie pękło, jak on mógł. Nic nie umiałam powiedzieć, jak zwykle. Wzięłam  torbę, zaczęłam się pakować łzy miałam w oczach, ale one mi nie przeszkadzały. Spojrzałam na Roberto, stał jak słup soli. Po chwili spojrzałam w stronę tej suki.
- Roberto, Alba to nie jest to co myślicie.
- Ty zdziro, jak śmiesz się do Alby  odzywać. Jak Ci nie wstyd?
- Roberto to nie tak, przecież ja Cię kocham. Wiesz o tym dobrze.
- Zamknij się!
Słyszałam jeszcze ich kłótnie przez drzwi. Musiałam wyjść, muszę złapać taksówkę. Najlepsze jest to, że Cris w ogóle się nie odezwał, nawet się nie tłumaczył. Pozwolił mi tak wybiec bez żadnej kłótni. Widać, nie byłam mu do niczego potrzebna. On kochał Irine. Wziął mnie w to samo miejsce, gdzie kiedyś był z Iriną. Jak on mógł, nienawidzę. Nienawidzę Ciebie Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro. Biegłam przez ulicę, gdy zauważyłam samochód.
- Co pani robi? Mogłem panią zabić, chodnik jest dla pieszych a nie ulica.
- Mógł się pan nie zatrzymywać!
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, mężczyzna do mnie podszedł.
- Może mam panią gdzieś zawieźć?
Podniosłam głowę, widziałam gdzieś go.
-Alba?
- Neymar?
- Tak. Co Ty wyprawiasz?
W tuliłam się w niego, zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
- Mam Cię gdzieś zawieźć?
- Na lotnisko.
- Może jutro. Teraz, wsiadaj pojedziemy do hotelu. Wyśpisz się, i jutro mi powiesz co się stało. Bo teraz nic mi mądrego nie powiesz. Wsiadaj...



                 

A kuku! Witam moich wspaniałych czytelników. Mam nadzieję, że rozdział nie jest taki zły, jak myślę. W końcu Neymar się pojawił, a także przebiegły plan Iriny i Roberto :-D
Mam nadzieję, że was z mobilizuje do dalszego czytania. Chcę was również poinformować, że następne rozdziały będą przyspieszone. Może będzie ich pięć, albo trzy. To się jeszcze zobaczy. Dziękuję za czytanie, komentowanie. Tylko komentarzy mogło być o dużo więcej, ale nie będę już o to prosiła bo tylko szkoda mojego wysiłku. Błagać was i błagać, o komentarze. W ogóle nie napisałam, że życzę wam udanych wakacji, nawet o tym zapomniałam. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam ;-)

4 komentarze:

  1. Nieee! Mam nadzieję, że Cristiano wyjaśni Albie tą sytuację i wszystko wróci do normy .Ciekawe co wyjdzie z Neymarem :o Oby nie mieli żadnego romansu, bo to bardzo skomplikuje sprawę. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział <3 idealne opowiadanie <3 czekam na kolejne części :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A może to w ogóle nie był Cris , albo jakiś otumaniany został hmmm
    Irina i Roberto to świnie i mam nadzieję , ze zapłacą za swoje czyny ;/
    Oby jeszcze N eymar tu nie namieszał ...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nowy trzynasty rozdział :) Zapraszam serdecznie :) http://takeabreath.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń