Translate

środa, 22 października 2014

informacje ( warto przeczytać )

Chcę Was zaprosić do mojego pierwszego opowiadania.
Proszę, abyście napisali komentarz, czy warto powracać do tego opowiadania.

Jeśli chodzi o opowiadanie o Albie, mam złe wiadomości dla Was...

-kiedyś dodam rozdział, ale kiedy to nie wiem,

A więc tu jest link:

http://www.kryska30031986.e-blogi.pl

Bardzo dziękuje za komentarze, dziękuje również tym którzy czytają te bazgroły.

Więc mogę na Was liczyć??



Baj...baj

Czekam na komentarze, czy mam dalej pisać czy nie??!!

Pozdrawiam Krystyna










sobota, 11 października 2014

Rozdział VII

Biegłam prosto przed siebie, nie zauważyłam nadjeżdżającego pojazdu...
-Dziecko, nic Ci nie jest? - zapytała mnie jakaś pani, którą kiedyś widziałam na okładkach magazynów dla kobiet- Powiedz coś?
-Nic mi się nie stało, przepraszam. Nie potrzebnie pani się zamartwia.
-Jak nie potrzebnie?! Dziewczyno, mogło coś Ci się stać. Ile widzisz palców?- co ona ze mnie kretynkę chcę zrobić.
-Proszę pani mi nic się nie stało, a palców widzę dwa.
-Doskonale, ile masz lat... jak masz na imię... jaki dziś dzień... czy pamiętasz dokąd miałaś się udać? - pytań było tak dużo,że nie wiedziałam na które pytanie  odpowiadać- Dlaczego nie mówisz? Nie pamiętasz,prawda?!
-Nie, czekałam aż pani skończy. Skończyła już pani z tymi pytaniami?
-Nie! Gdzie jest Twoja matka?
-A co w ogóle panią  to obchodzi ?Nie pani sprawa.
-Przepraszam, Twoja matka umarła, tak?
-Nie wiem, jak dla mnie zdechła!
-Dlaczego?! Jak tak możesz  mówić o swojej rodzicielce?
-Taka mi matka, która swoje dziecko zostawia i odchodzi. Pani też tak się czuła? Była pani niekochana przez własną matkę?- Kobiecie zaczęły łzy lecieć po policzkach- no widzi pani! Taka właśnie była moja ukochana matka, która zostawiła własne dziecko na pastwę losu, w tym wielkim okrutnym świecie,żeby ona wiedziała co mi się w życiu przytrafiło, że mój przyjaciel chciał mnie zgwałcić, to moja matka też o tym nie wie. I co by pani pomyślała na moim miejscu, o takiej matce?
Kobieta wsiadła do swojego pojazdu i odjechała, a ja stałam zamkniętymi oczami i myślałam, czy ten świat mógłby mi odpuścić, to całe zło jakie mi się przytrafiło w tym piekielnym życiu. Po chwili stanęła przede mną jakaś osoba, otworzyłam oczy, i przed oczami stał pan Alarcón. Jeszcze on mi potrzebny do szczęścia.
-Dzień dobry Albo! Co za miłe spotkanie.
-Dla kogo miłe, te miłe.
-Bardzo się cieszę, że znowu Cię widzę i myślę, że kiedyś też się spotkamy.
-O co panu do jasnej cholery chodzi?
-Spokojnie, nie denerwuj się. Chcę Ci tylko powiedzieć, że bardzo się cieszę z powodu...
-Jakiego znowu powodu?
-Że byłaś, i jesteś dzielną osobą.
-Co?! Panu kompletnie odbiło. Muszę już iść. Do widzenia.
-Nie poczekaj. Zrozum mnie ja nie potrafię okazywać czułości, cieszę się, że odnalazłaś swojego brata, ale lepiej gdy było żebyś na razie  dała mu spokój.
-Jakiego brata?! Jakiej znowu czułości?! Pan niech pójdzie się przepadać, może panu pomoże, niech pan wybaczy ale spieszy mi się.
-Wiem, że to jest dla Ciebie trudne, tak jak dla mnie. Nie gniewaj się na mnie, ja nie chciałem zrobić Tobie krzywdy,nie wiedziałem nawet o Twoim istnieniu, dopóki się nie pojawiłaś na wczorajszej kolacji.
-Co??!!! Niech pan mówi jasno, bo ja nic nie rozumiem z tego wszystkiego. Mówi mi pan,że mam brata, którego w ogóle nie mam.
-Albo, dlaczego wyrzekasz się go, rozumiem mnie możesz, ale on nic nie zrobił.
-A niby dlaczego bym miała pana się wyrzekać? Ja w ogóle pana nie znam, i nawet nie jesteśmy spokrewnieni.
-Czyli Ty nic nie wiesz?
-A co mam wiedzieć?
Ojciec Isco stał i patrzył mi głęboko w oczy, lekko się przestraszyłam,gdy złapał mnie za rękę.
-Albo przyrzeknij, że to co usłyszysz teraz,nie spowoduje tego, że wyprowadzisz się z Madrytu. Uwierz mi, chcę abyś została przy starym ojcu.
-Ale ja nie mam ojca.
-Otóż to, masz go. I to na wyciągnięcie ręki. Albo ja,to ja jestem Twoim biologicznym ojcem.
Nie to nie możliwe, ale dlaczego, jakim cudem.
-Albo, jesteś moją biologiczną córką. Wiem jesteś zła, ja to rozumiem, ale Twoja matka, nic mi o Tobie nie powiedziała.
-Jesteś moim ojcem? Nie to jest kłamstwo, tak?
-Nie.
-Jakim cudem?
-To było dawno, poznaliśmy się z Twoją matką na jednej z dyskotek. Parę razy się spotkaliśmy i tyle.
-Dobra spotykaliście się, ale jakim cudem, ja się pojawiłam na świecie. Musiało do czegoś więcej dojść. I doszło, i gdy dowiedziałeś się, że ona jest w ciąży postanowiłeś odejść i nas zostawić. Ale mam jeszcze lepszą wiadomość dla Ciebie, ona była jeszcze gorsza, bo zostawiłam mnie.
-Albo to nie tak! Ja nie wiedziałem o Tobie.
-Tak, oczywiście. Idę już bo nie chcę mi się z Tobą rozmawiać. Ciekawe co na to powie pani Ángela i najważniejsze, co powie Francisco. Wiedzą już o tym?
-Nie, jeszcze nie.
-To kiedy im powiesz?
-Chciałem dzisiaj! Chodź ze mną.
-Nie to pana sprawa.
-Albo, proszę.
-Nie obchodzi mnie to,tylko szkoda mi Isco.
-Nie on jest twardy, da sobie radę. Proszę chodź,jeśli będziesz chciała zamieszkasz z nami.
-I co jeszcze?! Udajesz przede mną wspaniałego ojca.
Poszłam, przez całą drogę do domu płakałam, dlaczego on... musi być moim ojcem. Będę musiała powiedzieć to Isco, on jest teraz moim bratem,nie będę mogła już mu się podobać, ale co ja mu powiem. Znienawidzi mnie, tak samo, jak ja nienawidzę siebie.
Byłam już w środku mieszkania...

Z którego nie wychodziłam przez tydzień. Cały czas ktoś przychodził, i dzwonił do drzwi,ale ja nie otwierałam. Chciałam skończyć z życiem, ale nie mogłam... czemu bo zrozumiałam, że mam dla kogo żyć. Los był taki łaskawy, że mogę poznać swojego ojca, który ma wspaniałą rodzinę. Isco jeszcze nie wie, że jesteśmy rodzeństwem.

-Halo Isco, hej tu Alba!
-Alba,wreszcie. Co słychać?
-A w porządku! Ale nie o tym chcę z Tobą rozmawiać. Masz dzisiaj po południu czas?
-Tak, ale spotkajmy się o 17, rozumiesz trening.
-Jasne.
-Gdzie?
-W czekoladowym raju.
-Ooo... to do zobaczenia. Mamy dużo do powiedzenia sobie, a Ty w szczególności.
Pożegnałam się z braciszkiem.

-----------------------------------
 W tym Alba była w niedziele

Powiem, że ciężko mi się pisało ten rozdział. A czy mi się podoba,to nie zbytnio, ale trudno będą lepsze rozdziały ( tak myślę).
W szczególności chcę podziękować:
*Emilii Konieczko 
*Aleksandrze Lewandowskiej
*Szalonej Fanatyczce 
Dziewczyny dzisiejszy rozdział jest dla Was.
Pozdrawiam serdecznie, wszystkich czytelników!
Myślę, że dołączycie się do komentarzy.
Tak w ogóle, gdzie jesteś With Soul?! :-(



piątek, 26 września 2014

Rozdział VI

Siedziałam w salonie, czekałam na Ronaldo, który właśnie poszedł zaprowadzić swojego syna do pokoju.... I co ja mu powiem?! Na pewno będzie dopytywał kim jest Roberto? Dlaczego mu nie powiedziałam o znajomości z Isco?! Do salonu wszedł Cris, na twarzy nie pojawił się ten sam uśmiech co zawsze. Nie dziwię mu się, jest na mnie zły. Teraz paczę mu prosto w oczy, widać w nich smutek, obawę przed czymś, albo bardziej przed kimś. Usiadł obok mnie, chwycił mnie za dłonie. Jego dotyk spowodował u mnie szybsze bicie serca. Po dłuższej ciszy, Portugalczyk zaczął swoją przemowę.
-"Droga Albo, myślę że jesteś na tyle dorosła, aby powiedzieć mi... Co się dzieje,  dlaczego nie powiedziałaś mi o Isco? Ale to nic takiego. Powiedz mi tylko kim jest ten cholerny Roberto, którego Ty tak się obawiasz- chciałam mu przerwać, ale...- ciiii,  nie przerywaj mi. Powiedz boisz się tego mężczyzny. Dlaczego narażasz Juniora na spotkania z takim człowiekiem? To jest okropne, zaufałem Ci! Rozumiem jesteś młoda, piękna i chcesz mieć coś od życia, ale ja nie chcę, żebyś spotykała się z kimś w obecności mojego syna.... Nie zrozum mnie źle, nie o to mi chodzi, masz prawo spotykać się z facetami, ale bym się cieszył jakbyś uszanowała to, że ja się martwię. Teraz proszę Cię abyś powiedziała mi coś o tym Roberto, czy mam się martwić? Coś Ci kiedyś zrobił?"
-Skończyłeś swoją przemowę?
-Albo Martino Alarcón Gomez! - wypowiedział to tak srogo- to nie są żarty, ja naprawdę się martwię.
-Drogi panie dos Santos! Jeśli chodzi o Isco, poznałam go wcześniej niż wielmożnego panicza,  który właśnie siedzi przy mnie, i który próbuje mnie zabić wzrokiem!
-Haaha,  bardzo zabawne. Nie wypuszczę Cię dopóki nie powiesz kim jest osobnik o imieniu Roberto? Bez żadnych sztuczek....
-Więc Roberto był moim przyjacielem.... Co jeszcze chcesz usłyszeć?
-Tylko tyle, że był Twoim przyjacielem. To czemu już nim nie jest?
-Wyprowadziłam się, pamiętasz mieszkałam w Barcelonie...
-Ja też się wyprowadziłem z Portugalii, teraz mieszkam w Hiszpanii, ale dalej utrzymuje kontakt ze znajomymi. Co on Ci zrobił? Powiedz...
-Głowno Ci do tego. To jest moja sprawa, więc odwal się, zostaw mnie w spokoju.
-Albo!!!-pierwszy raz się uniósł na mnie.
Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z salonu, byłam już przy drzwiach, gdy chciałam otworzyć drzwi, piłkarz zagrodził mi miejsce. Chciałam uciec, ale nie mogłam ponieważ trzymał mnie w swoich objęciach.
-Wypuść mnie! Masz mnie puścić.
-Kim jest Roberto? Co on Ci zrobił? Mów!
-Nic Ci nie powiem. Ja się  nie wtrącam do twojego życia, które mnie w ogóle nie obchodzi.
-Mów sobie co chcesz, ale ja wiem swoje!
-Niby co?!
-Widzę, jak na mnie reagujesz.
-Co?! Widzę, że w główce dobrze poukładane nie masz...!
-Tak oczywiście. Nie oszukasz mnie.
-Wypuść mnie!
-Albo, powiedz mi tylko czy ten facet, chcę Ci coś złego zrobić?! Jeśli tak znajdę go, i obiecuje Ci że nie będzie Cię już nawiedzał.
-Nie, koniec tematu. To co kiedyś się stało to przeszłość, nie chcę do tego wracać.
-Co się stało? Powiedz, ja Ci wszystko mówię.
-O jakoś o panie Shayk, nic mi nie wiadomo? Proszę powiedz, dlaczego z nią nie jesteś?!
-Ja pierwszy się pytałem o Roberto.
-Odwal się. Idź do tej swojej Iriny i daj mi święty spokój.
-Nie nie pójdę. Bo właśnie Irine zostawiłem, wiesz dlaczego?!
-Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
-To Ci powiem, ponieważ ona mnie zdradziła. Chciałem jej dać szansę, dopóki Ty się nie pojawiłaś. Zrozum mnie ja się mar...
Wybiegłam z posiadłości dos Santos. Biegłam prosto przed siebie, nie zauważyłam nadjeżdżającego pojazdu...

czwartek, 18 września 2014

Rozdział V

Szłam dobre 15 minut do królestwa kobiet, nie wiem czemu ale ja za bardzo nie przepadam za zakupami. Weszłam do środka i się zaczęło szukanie tej jedynej sukienki. Zajęło mi to 20 minut, gdy starsza pani powiedziała mi, że prześlicznie wyglądam w tej sukience, więc poszłam do kasy, zapłaciłam za zakup i wyszłam z tego piekła. Zamówiłam taksówkę, na szczęście już stała na przeciwko ulicy. W domu byłam pięć po 6, poszłam się wykąpać. Kąpiel zajęła mi 15 minut, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się, zeszłam do salonu. Dostałam SMS od Isco: " Cześć Mała! Będę za pięć 7, bądź gotowa. Do zobaczenia ;-)". Poszłam do kuchni nalałam sobie coli. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Pewnie to Isco, więc poszłam mu otworzyć. Przed moimi drzwiami stał przystojny Hiszpan.
-No cześć... Co ducha zobaczyłaś?
-Hej. Nie, przepraszam ale zszokowałeś mnie. Bardzo świetnie wyglądasz. Wchodzisz?
Hiszpan się zarumienił.
-Nie, chodź bo się spóźniony na kolacje, moja mama nie lubi spóźnialskich.
Wzięłam co miałam wziąć i wyszłam z mieszkania. Gdy ujrzałam autko, w którym miałam jechać aż mnie zamurowało, piękny mercedes stał przed moim blokiem. Widziałam tylko jak ciekawscy sąsiedzi wychylali się z okien. Wsiadłam do auta i ruszyliśmy.

(W domu CR7)
-Tato chodź  pokopać piłkę! Plose..
-Synku nie mam ochoty się z Tobą bawić.
-Tata smutny?
-Tak.
-Przez Juniola. Tata jest zły na mnie?
-Nie synku. Tata jest zły sam na siebie.
-Dlacego?
-Powiedziałem coś bardzo głupiego wujkowi Sergio.
-A co?
-Coś bardzo brzydkiego, nie będę powtarzać takich brzydkich słów przy Tobie.
-Dobze. Tato..?
-Słucham?
-A znas takiego jednego Lobelto?
-Kim jest Roberto?
-Ja nie wiem, ale wiem że ciocia Alba bardzo się Tego pana boi.
-Coś jej zrobił?
-Nie, ja nic nie wiem! Ale tato obiecaj mi, że będzies pilnował cioci.
-Tak, masz u mnie słowo. A może masz ochotę na parówki?
-Tak, supel.

(W restauracji)
-Cześć! Tato, mamo przedstawiam wam Albę.
-Cześć synku, o jaka śliczna dzieweczka. Dzień dobry skarbie.
Przywitałam się z panią Alarcón.
-Mój syn pewnie nie mówił Ci, jak mam na imię. Nazywam się Ángela Alarcón Suárez. A Tobie dziecinko?
-Nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez.
Pan Alarcón zaczął się krztusić.
-Tato nic Ci nie jest?
-Przepraszam. Wszystko jest w porządku.

Kolacja minęła w dobrym nastroju, tylko gdyby nie to że ojciec Francesco cały czas podejrzliwie mi się przyglądał. Pani Ángela to świetna osoba, cały czas się uśmiechała. Nawet zaprosiła mnie do siebie na kawę w przyszły wtorek, ale musiałam odmówić bo pracuję.
Z restauracji wyszliśmy za piętnaście 12. Isco całą drogę myślał, nawet się nie odzywał. Inny człowiek.
Jak na dżentelmena przestało, Hiszpan zaprowadził mnie pod same drzwi mojego mieszkania. W końcu się odezwał.
-Albo, czy Ty mnie lubisz?
-Oczywiście, że tak. Skąd Ci to przyszło do głowy, że mogło być inaczej.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że opiekujesz się Juniorem?
-Aaa.. To Ty już wiesz? Nie chciałam Ci mówić, ponieważ...yyy..
-No co? Słucham!
-Nie nic.
-Proszę powiedz co chciałaś powiedzieć.
-Francesco jestem zmęczona. Jutro pogadamy.
-O zapraszasz mnie na noc?
-Co?!
-Przecież żartuje.
-Do jutra.
Otworzyłam drzwi, ale jeszcze Isco na coś czekał.
-Isco! Idź już.
-A moja marynarka.
-Oj przepraszam.
Z ciągnęłam z siebie jego marynarkę i podałam mu. Nie wiem co mnie pokusił, ale zbliżyłam się do Hiszpana tak blisko, że nasze usta były blisko siebie. Piłkarz przybliżył się do mnie i lekko mnie musnął. Całował tak delikatnie. Jednak piękna chwila się skończyła, gdy Hiszpan odsunął się delikatnie ode mnie.
-Przepraszam Cię Albo, ale muszę już iść. Dobranoc!
I poszedł, weszłam do środka i zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam do łazienki, tylko się przebrałam byłam taka zmęczona. Chciałam zasnąć, ale nie potrafiłam cały czas myślałam o pocałunku.
Muszę do Niego napisać, wstałam z łóżka. Moja komórka była na komodzie, wzięłam ją do ręki, odblokowałam go. Dostałam wiadomość od Ronaldo:" jestem na Ciebie zły. Dlaczego narażasz mojego syna na spotkania z Roberto! Co to za koleś? Jutro chcę Cię widzieć u mnie! Masz przyjechać! Życzę udanej kolacji! Już wiem, że znasz się z Isco. Szkoda że tak późno się o tym dowiaduję".
I co jeszcze? Junior przecież obiecałeś mi, że nie powiesz nic ojcu! Co ja mu powiem?! Roberto to przeszłość...

--------------------------------------------

A oto sukienka


Tutaj buty i kopertówka:


Oczywiście marynarka od Isco:


---------------------------

Proszę i już jest nowy rozdział, myślę że pojawią się komentarze.
Mam nadzieje że moja koleżanka dotrzyma mi obiecanego słowa.
Emilio trzymam Cię za słowo!
Pozdrawiam wszystkich czytelników! ;-)





niedziela, 14 września 2014

rozdział 5!!!

Cześć! Przepraszam Was, ale rozdziału 5 na razie nie będzie. Nie bądźcie na mnie źli, bo z wielką ochotą bym go napisała, ale zrozumcie szkoła i inne obowiązki. Więc nie chce obiecywać!! :-D

czwartek, 4 września 2014

Rozdział IV

Kilka dni później
Siedzę  na ławce na placu zabaw, jestem z Juniorem, który właśnie siedzi w piaskownicy i buduje zamki. Po chwili mały podszedł do mnie, jest cały w piachu, wygląda słodko.
-Albo! A gdie mieska smok?
-Kochanie, smoki nie istnieją, to są tylko bajki.
-Nie plawda, bo tata mi mówił, ze smoki istnieją. Taki na psyklad ptelodaktyl, widziałem w muzaum.
-Po pierwsze nie muzaum, tylko muzeum, a po drugie pterodaktyl to był dinozaur, a nie smok.
-Ale smoki miały sklydła, a ptelodaktyl tez je miał.
-W bajkach smoki potrafią ziać ogniem i latać.
-A ptelodaktyl latał. I co?! Moze i potlafił ziać ogniem.
-Nie, akurat nie potrafił.
-A były tez tam inne smoki, takie jak diplodok, tylanozaul i wiele więcej. To są smoki.
-Akurat kotku to są dinozaury. Prawda te stworzenia żyły, bardzo dawno temu, ale wyginęły.
-Dlacego?
-Myszko tak dokładnie nikt nie wie. Niektórzy mówią, że wielki meteoryt spadł na ziemię, a niektórzy mówią że zmiany klimatyczne. Jest pełno przypuszczeń, ale nie mam pojęcia która z nich jest prawdziwa. Nawet naukowcy nie wiedzą, a udają że wiedzą.
-To tak samo ma mój tatuś. Niby wie, gdie odłozył klucyki, ale tak naplawdę nie wie.
Pokiwałam głową, po chwili mały się przestraszył. Pokazał palcem, że za mną ktoś stoi. Lekko odwróciłam się, nie to chyba sen. To na pewno musi być zły sen. Za mną stał Roberto.
-Co Ty tu robisz?! Czego chcesz?-w oczach stanęły mi łzy, Junior złapał mnie za rękę. Zaczął coś mówić, jakby "Ciocia ja chcę do tatusia".
-Cześć Alba. Twój stary przyjaciel stęsknił się za Tobą, może pójdziemy na lody. W ogóle czyje to dziecko, Twojego chłoptasia?!
-Gówno powinno Cię to obchodzić!-powiedziałam przez zęby, aby Cris tego nie mógł usłyszeć.
-Fajny maluszek. Albo nie mów tak brzydko przy dziecku tak nie ładnie. - puścił oczko- Cześć mały, jak masz na imię? Ja jestem Roberto, przyjaciel od Twojej cioci.
-Dien dobly! Ja mam na imię Clistiano Lonaldo, ale wsyscy mówią Juniol. Musimy iść z ciocią, bo mój tatuś będzie się psejmował. Do widzeniaaa.
-Jak chcecie mogę was podwieźć! Co Ty na to Albo?
Pierwszy odezwał się Junior, bo ja nie mogłam nic z siebie wydusić.
-Nie mój tatuś zablania. Zawse mi mówi "Juniol nie wolno Ci wsiadać do obcych aut, tylko mozes wsiadać do auta wujka Selhio, Fabio... no i ocywiscie do auta tatusia. Nie wolno rozmawiać z obcymi, ani blać od nich jakielkolwiek zecy" więc ja słucham lad taty.
-Masz rację! Ale ja nie jestem obcy. To co jedziemy na lody?
-Taaak. ...- cieszył się mały.
-Nie. Przepraszam, ale nie chcę Cię więcej widzieć Roberto.
Wzięłam małego za rękę i wyszłam z placu zabaw.
-Albo poczekaj!
-Czego Ty znowu chcesz?! Powiedziałam Ci jasno, że nie mam ochoty Cię widzieć.
-Ale byś o tym zapomniała- podał mi wiaderko z grabkami. Młody Ronaldo się ucieszył.
-Albo, proszę zapomnij o tej całej chorej sytuacji. Wiem, to ja wszystko zepsułem, ale chcę Ci to wynagrodzić. Mam dla Ciebie prezent, na pewno się ucieszysz. Może spotkamy się dzisiaj w restauracji, właśnie idę na spotkanie z pewną osobą, z którą Ty również chciałabyś się poznać! To co?!
-Przepraszam, ale nie mogę dzisiaj. Akurat zostałam zaproszona na uroczystą kolacje.
-Przez ojca Tego dziecka?- spojrzał na niego z nienawiścią.
-Nie. Ktoś inny mnie zaprosił, ale to mój interes.
-Nie możesz tego odwołać?
-Wybacz, ale nie.
-To może innym razem?
-Rozumiesz, że ja nie chcę Cię widzieć!
-Albo! Przepraszam, nie chciałem zrobić Ci krzywdy.
-Nie chciałeś, ale zrobiłeś. Zostaw mnie w spokoju.
Odeszłam z małym, na szczęście Roberto nie szedł za nami. Po 20 minutach byliśmy już w willi. Cristiano jeszcze nie było w domu, pewnie był na treningu. Dobrze mi się pracuje z Juniorem, jest spokojnym dzieckiem, szybko się uczy. Zawsze wpierw idę z Nim na spacer, a później się uczymy. CR7 jest zadowolony z tego, że Junior szybko się do mnie przekonał. I znowu to, gdy myślę o Ronaldo robi mi się słabo. A gdy przypomnę sobie, jego ostatnią minę, kiedy to ja wysmarowałam Go ketchupem. Myślałam, że pęknę ze śmiechu, przez cały dzień był obrażony na mnie i swojego synka, bo to właśnie Junior wymyślił bitwę na ketchup, a pod koniec dnia powiedział nam, że żartował i wysmarował nas majonezem. Byłam wtedy tak na Niego zła, że powiedziałam mu za dużo słów co o nim myślę, wiadomo nie przy Juniorze. Jest mi bardzo z tym źle bo powiedziałam to co kiedyś o nim myślałam. A teraz, jak jest?! Na pewno nie uważam go za egoistyczną świnie bez serca. Za dużo o nim wiem, parę sekretów mi zdradził....
Będę musiała go przeprosić to na pewno, ale czy On mi wybaczy?! Tego nie wiem. Po chwili zjawił się czterolatek, chwycił mnie za rękę i poszliśmy usiąść przy stoliku, zawsze się przy nim uczymy.
-Ciocia co Ci jest? Myslis o tym panu, któlego widzielismy na placu zabaw. Nie bój się powiemy tatusiowi, on na pewno Ci pomoze.
-Nie kochanie, nie myślę o tym mężczyźnie, którego spotkaliśmy. Proszę nie mów nic tacie, nie chcę Go niepokoić. Dobrze?
-Dobze.
Wzięliśmy się do pracy. Uczyliśmy się przez półtorej godziny,  ponieważ mały chciał narysować coś swojemu ojcu.

(Na treningu w czasie kiedy Alba z Juniorem byli jeszcze na placu zabaw)

-Sergio nie zauważyłeś, że Isco i Ronaldo są jakby zakochani?-zapytał się Iker.
-Tak. Widzę to, akurat nie dziwie się Isco. Wybrał sobie świetną partie na żonę, ale co naszemu Crisowi jest to tego nie wiem. Ponieważ z Iriną on już nie jest, zerwali ze sobą dwa tygodnie temu.
-Trzeba się podpytać!-do rozmowy włączył się Benzema.-Ej! Cris co Ci jest? Jesteś jakby zakochany!
-Co?! Ja skąd?! Po prostu się cieszę,  że mój syn ma świetną opiekunkę i tyle.
-Jasne, jasne!! A opiekunka jest pewnie śliczna jak z obrazeczka. Gadaj nam tu jak ma na imię ta niewiasta.
-A po co będę wam mówił, jak ma na imię opiekunka mojego syna.
-Jak to po co? A jak będziesz wysyłał nam zaproszenia na ślub, to co my nie będziemy wiedzieć jak szanowna narzeczona Crisa ma na imię. To co kiedy się spotykamy na wspólnej kolacji? Sergio przyjdziesz z Pilar?-puścił oczko Karim.
-Ja z miłą chęcią!To wszyscy się spotykamy, przedstawię wam moją koleżankę. Sergio i Pilar już ją znają. Cristiano idziesz?! Jak co zaproś opiekunkę od małego na kolacje, nie będziesz sam!- powiedział Francesco.
-Wątpię żeby Alba chciała pójść ze mną.
Po chwili na murawie było słyszeć śmiech Sergio.
-A co Tobie?
-Nie nic. Bo nowa dziewczyna Isco też ma na imię Alba.
-Znam ją? - zapytał się CR7.
-Wątpię!- powiedział Isco- nie dawno się tu wprowadziła z Barcelony, właśnie idę z nią na kolacje. Dzisiaj wieczorem.
-Stary a to nie są urodziny Twojej mamy?
-Ale numer! Ta opiekunka też mieszkała w Barcelonie- powiedział dos Santos.
-Tak to są urodziny mojej matki.
-Młody to jak nazywa się ta Twoja panna? - ponownie głos zabrał Ronaldo.
-To Ty powiedz jak nazywa się opiekunka? - teraz to Isco się zapytał.
-Dobrze. Niech Ci będzie, więc tak jak mówiłem wcześniej Alba mieszkała w Barcelonie, ma 24 lata, skończyła studia pedagogiczne. Interesuje się starożytną Grecją, jest bardzo inteligentna i zabawna. Ma zawsze dużo do powiedzenia na każdy temat, nawet na mój. Ostatnio się przekonałem na własnej skórze, ale wiem że Ona tak o mnie nie myśli. Powiedziała mi wszystko ze złości, przez ze mnie.
-Miałeś powiedzieć jak się nazywa,  a nie opisujesz nam to co ona lubi a czego nie. - Casillas był lekko w złym nastroju.
-Niech Francisco mówi!
-Moja nowa znajoma ma na imię Alba Martina Alarcón Gomez.
-Co?! Nie chyba żartujesz, że umawiasz się z dziewczyną która jest opiekunką mojego syna.
-Co?! Alba jest opiekunką Juniora. Niech sobie będzie, ale Ty się do Niej nie dobieraj!
-Ja?! Ja nie muszę Ona mnie lubi.
-Tak jasne. Mnie też lubi, jeszcze bardziej niż Ciebie. Powiem Ci coś więcej ja jej się podobam.
-Ty?! Heehee...- zaczął się śmiać Portugalczyk- sobie żartujesz! Taka dziewczyna nie mogła się zakochać w takim czymś- wskazał palcem na Hiszpana.
Po chwili panowie zaczęli się szarpać między sobą. Ramos szarpnął za rękę Ronaldo i wyprowadził go, w bezpieczne miejsce. Isco natomiast trzymał Francuz.
-Co się dzieje? - zapytał się Coéntrão
-Nic. Już po wszystkim, naszym samcom wzięły nerwy na wodzy- powiedział bramkarz.
-Kto?! Kto się bił, pewnie Sergio.
-Nie. Nie tym razem. Isco z..
-Co?! Nic mu się nie stało?- Fábio był lekko podenerwowany.
-Nic. Ale zgadnij z kim się pokłócił?
-Isco, z kim się przepychałeś? Nic Ci się nie stało?!-dopytywał się zaciekawiony Portugalczyk.
Nic się nie odezwał, ponieważ było słyszeć wrzaski Hiszpana, który robił kazanie CR7.  Portugalczyk, zachowywał się jak szczeniak. Nawet obraził Ramosa.

Gdy się skończył trening, Ronaldo poszedł się szybko przebrać. Nie zwracał uwagi na Isco, który najwyraźniej chciał przeprosić swojego starszego kolegę za swoje zachowanie, ale on był twardy jak skała nie chciał jego przeprosin. Pożegnał się ze wszystkimi, spojrzał jeszcze z pretensjami na Ramosa, który był po stronie Francuza, i poszedł na parking. Wsiadł do swojego auta i pojechał do domu, w którym czekali jego syn i Alba.

(W mieszkaniu Ronaldo)
Ronaldo jest już w domu. Jest taki smutny, nawet nie wiem co mu dolega. Nawet nie chce ze swoim synem rozmawiać. Poszedł do swojego pokoju i się tam zamknął. Po 18 wyszłam z mieszkania Ronaldo, ponieważ nie chciałam małego zostawiać samego. Pożegnałam się z chłopakami i poszłam na sklepy, muszę jeszcze kupić sukienkę na kolacje.

---------------------------------------------

Witam! Jak wam wakacje minęły? Mi bardzo szybko. Znalazłam czas i napisałam to coś. Jakoś mi nie za bardzo on się podoba, ale trudno?! Następny dodam za tydzień! Troszkę poczekacie! A tak w ogóle proszę o komentarze. Tak ładnie proszę:

Widzicie te oczka?! Ja właśnie tak samo proszę o wasze komentarze. 


sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział III

Nie Roberto, nie zbliżaj się, proszę...
Szybko obudziłam się z tego cholernego snu, na budziku była już dziesiąta. Byłam cała spocona, wstałam pomału z łóżka, włożyłam swoje krowie kapcie i powędrowałam do łazienki. Spojrzałam do lustra, miałam podkrążone oczy, chyba płakałam przez sen. Znowu śnił mi się on.. potwór, któremu kiedyś zaufałam. Boje się, że przyjdzie taki dzień w którym spotkam znowu Roberto. O czym ja myślę, on nawet nie wie, gdzie jestem. Po piętnastu minutach poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kawę. W kawie moczyłam orzechowe ciastka, które wczoraj kupiłam. Były bardzo smaczne. Z lodówki wyciągnęłam jogurt, którego szybko pochłonęłam. Na blacie leżała moja komórka, była już jedenasta, jak ten czas płynie. Miałam wiadomość: "Hej Albo, może chciałabyś pójść ze mną  dzisiaj na zakupy? Byś mogła mi pomóc przy wyborze prezentu dla mamy.Bardzo proszę :-D".
Isco chcę, abym pomogła mu przy wyborze prezentu dla jego matki, czemu nie. Szybko więc odpisałam, że się zgadzam. Lubię z Nim przybywać jest taki inny, kochany. Po pięciu minutach dostałam drugą wiadomość od piłkarza: "Ciesze się bardzo, że się zgadzasz, spotkamy się o szóstej, przed centrum, jeśli chcesz mogę po Ciebie przyjechać, tylko nie znam Twojego adresu, więc musisz mi go podać ;-) Życzę miłego dnia i powodzenia na rozmowie kwalifikacyjnej. Opowiesz mi, jak było!".
Wysłałam mu swój adres zamieszkania. Poszłam się przebrać, za niedługo mam spotkanie.

Stałam już pod drzwiami, wielkiego domu. Zadzwoniłam, drzwi otworzyła mi starsza kobieta, była bardzo uśmiechnięta. Za nią stał, czteroletni chłopiec, był taki śliczny, miał bardzo ciemną karnacje i te jego oczka. Dwie małe iskiereczki. Po chwili chłopiec uśmiechnął się, podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
- Den dobly! Nazywam se Clistiano Lonaldo, ale wsyscy mówią do mnie Juniol.
- Cześć Junior. Nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez. Bardzo mi miło.
Przywitałam się również z panią dos Santos. Była bardzo pogodną osobą.
- Może napije się czegoś pani? Mój syn będzie dopiero za pół godziny.
-Ale myślałam, że pani decyduje o tym, kto będzie się opiekował wnuczkiem.
- Nie! Oczywiście, że nie. Cristiano by na to nie pozwolił. On musi wiedzieć z kim ma do czynienia, chociaż poinformowałam mojego syna, że jest pani młoda i ma doświadczenie z dziećmi. Ale rozumie pani, mój syn jest bardzo uparty.
- Rozumiem. A tak poza tym niech pani mówi mi po imieniu.
- Dobrze, jeśli ty też będziesz zwracała się do mnie po imieniu.
Uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Siedziałam w ładnym dużym salonie, pijąc sok bananowy. Junior był bardzo spokojny, opowiadał mi różne historie. Nie które były prawdziwe, a nie które nie. Wiadomo, jak to dzieci mają swój świat fantazji. Bardzo lubiłam słuchać historyjek od pociech, one mają swój magiczny świat.
Siedziałam dobre z czterdzieści minut, słuchając tych wszystkich historii, chłopiec pokazywał mi rysunki jakie rysował dla swojego ojca. Tęsknił za Nim, widać że chłopiec jest pociechą swojego ojca, Ronaldo bardzo go kochał.
- Cześć synku!- przywitała się Dolores- i jak zmęczony? Chodź do salonu, jest już Alba. Spodoba Ci się!
- Mamo, to nie chodzi o to żeby mi się podobała, jako kobieta. Tylko jako opiekunka do dziecka.
- Wiem, wiem. No chodź już!
Do salonu wszedł wysoki mężczyzna, był ubrany w białą koszule i jeansy. Wstałam z kanapy, aby móc przywitać się. Gdy nasze oczy się spotkały, nie wiem czemu ale miałam dziwne kłucie w brzuchu. Poczułam jakbym miała motyle w brzuchu. Co się ze mną dzieje?!
- Dzień dobry- podałam rękę przystojniakowi.
- Cześć. Jesteś pewnie Alba Martina Alarcón Gomez.  Bardzo mi miło. Ile masz lat? Przepraszam, że oto pytam, ale rozumiesz!
-Mam 24 lata. Mieszkałam w Barcelonie, studiowałam również w Barcelonie. Od niedawna mieszkam w Madrycie.
-Rozumiem, czy potrafisz jakieś obce języki?
- Tak. Angielski, niemiecki i portugalski. No i oczywiście hiszpański. - po cholerę powiedziałam mu te ostatnie zdanie. Mama Crisa patrzyła na mnie, jak na wariatkę, ale on uśmiechnął się do mnie.
-To świetnie. Więc przyjmuje Cię do pracy. Zaczniesz od jutra od dziesiątej, tak do czwartej. Później się lekko zmieni plan. A jeśli chodzi o pieniądze, podaj stawkę jaka Ci pasuje?
- No nie wiem! Nie znam się na tym. Ile pan proponuję?
- Mów do mnie Cristiano albo Cris. Pięć tysięcy euro.
- Co?
-Nie myśl, że miesięcznie. Wypłatę będziesz miała co tydzień
-Co? - Nie mogłam w to uwierzyć.
- Za mało? To może inną cenę zaofe...- Nie powiedział nic bo mu w tym przeszkodziłam
-Nie spodziewałam się tyle pieniędzy. Jest to bardzo dużo, nie chcę z pan. .- spojrzał na mnie, żebym nie mówiła do Niego pan- przepraszam Cris, ale nie chcę zdzierać z Ciebie pieniędzy.
-Oj tam zaraz zdzierać?! - odezwała się starsza pani.
-Więc jak?
-Dobrze, ale chcę tygodniowo dostawać trzy tysiące euro.
-Dlaczego?
- Masz syna.
- Ale przecież mam dużo pieniędzy.
- To zróbmy tak. Te dwa tysiące euro co tydzień odkładaj.
- A po co?
-Damy te pieniądze na potrzebujące dzieci.
-Ale nie trzeba. Ja już daje pieniądze na dzieci.
- To dasz więcej!-uśmiechnął się i lekko pokiwał głową na zgodę.


Byłam już na zakupach z Isco. Szukaliśmy prezentu dla jego matki.
- I jak? Dostałaś pracę?
- Tak.
-Fajni chociaż Ci ludzie?
- Bardzo mili.
- To dobrze.
W końcu znaleźliśmy wymarzony prezent dla mamy Francisco.

Wróciłam do domu, była już dziewiąta. Dobrze, że chociaż coś zjadłam na mieście. Dostałam sms Od Hiszpana: : "Serdecznie zapraszam Cię na sobotni wieczór. Chciałbym, abyś mogła mi towarzyszyć. Pamiętasz o urodzinach mojej mamy? Więc jesteś gościem, nie przyjmuje odwołań. Jestem Ci wdzięczny, że pomogłaś mi przy zakupie tego prezentu. Mama będzie bardzo zadowolona". No tak, czyli Isco zakochał się we mnie po same uszy,a ja? Co czuje do Hiszpana, sama nie wiem. Jeszcze nie dawno chciałam go pocałować, ale już tego nie czułam co wcześniej. Nie wiem dlaczego, i dla jakiego powodu? Przecież tak szybko on nie mógł mi się znudzić, ale jednak. Czyli kocham go, jak brata? Muszę mu jakoś to powiedzieć, ale jak? I tak w ogóle, to kogo ja kocham?!
Przez te wszystkie myślenia, szybko zasnęłam na kanapie w salonie.
Śniło mi się coś takiego nierealnego. Był tam mężczyzna, nie widziałam jego twarzy, ale byłam z nim szczęśliwa...

--------------------------------
W to była ubrana Alba na rozmowę kwalifikacyjną u państwa dos Santos

W tych ciuchach była z Isco na zakupach
A to prezent dla mamy Isco

--------------------
Proszę bardzo macie kolejny rozdział. Myślę że podoba wam się. Proszę was o komentarze. Nie muszą być długie. Przynajmniej same "ok" by mi wystarczyło. No nie wstydzić mi się.
Dziękuję tym osobą, które już mi komentowały. No i osobom które to czytają.
pozdrawiam Kryśka ;-)


Bardzo ważne!!

Witam! Chcę was powiadomić, że może jutro dodam nowy rozdział, albo tak do tygodnia. Chciałam dzisiaj, ale nie wyszło ponieważ byłam zaciekawiona innymi opowiadaniami.
Bardzo polecam
http://i-want-you-to-stay.blog.onet.pl

http://i-cant-give-up-on-this-love.blog.onet.pl

http://you-changed-me.blog.onet.pl

Pisze to jedna i ta sama osoba. Bardzo pokochałam jej opowiadanie. Jestem jej fanką od dzisiaj. Po prostu jest genialna. Sami zobaczcie.
Gorąco polecam Krystyna!!!

Chciałam również podziękować za odwiedziny i za komentarze, chociaż jest ich mało, ale to nic. Poczekam jeszcze, może ktoś się odważy i napisze. Fajnie jakby pozostał ślad.
Buziaki :-D

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział II


Puk,puk... Obudziło mnie pukanie do drzwi i ten jeszcze cholerny dzwonek. Wstałam z łóżka, spojrzałam na budzik... co?! Tak późno, włożyłam szlafrok i pobiegłam otworzyć drzwi. Ciekawe kto to może być?
- Dzień dobry!-przed drzwiami stała dziesięcioletnia harcerka- przepraszam, że przeszkadzam. Chciałaby pani kupić ciasteczka, pieniążki idą na szczytny cel.
- Dzień dobry! A co to za szczytny cel?
- Nasza koleżanka ciężko choruje, a lekarstwa są bardzo drogie. Ona nie ma tak kolorowo w domu. Rozumie pani?!
- Oczywiście! A jakie to masz ciasteczka?
-Czekoladowe, orzechowe, truskawkowe i została ostatnia paczka ciasteczek o smaku cytrynowym. To jakie pani wybiera?
- A jakie Ty mi polecisz?
- Ja tam lubię najbardziej truskawkowe.
- To poproszę jedną paczkę ciasteczek truskawkowych i orzechowych.
- Proszę bardzo. Za jedną paczkę będzie pięć euro. Wiem trochę drogo, ale rozumie pani.
- Rozumiem. Poczekaj chwilkę, pójdę tylko po portfel. W ogóle wejdź do środka. Może chcesz czegoś się napić? Mam sok pomarańczowy i wodę truskawkową, albo mogę Ci zrobić herbatki z cytrynką. To jak?
- Dziękuje bardzo, ale nie mam ochoty.
- Dobrze. To ja idę po portfel, poczekaj tu na mnie, usiądź sobie na kanapie.
Poszłam do kuchni, bo moja torebka wisiała na krześle. Wyciągnęłam portfel, z niego wyciągnęłam pięćdziesiąt euro. Pomaszerowałam do salonu, gdzie siedziała dziewczynka, nuciła sobie piosenkę.
- Przepraszam, że tak długo czekałaś! Proszę tu są pieniążki.
- Dziękuje! Już wydaje resztę.
- Słoneczko nie musisz. To jest szczytny cel.
-Na prawdę. Jak miło z pani strony. Jestem bardzo wdzięczna wraz z moimi przyjaciółmi. Proszę bardzo to dla pani.
Podała mi ciastka. Pożegnałam się z nią, odprowadzając ją do drzwi wyjściowych. Poszłam do salonu, ponieważ tam była moja komórka, no i oczywiście ogłoszenie z gazety. Wzięłam komórkę do ręki i wciskałam numer, jaki znajdował się w ogłoszeniu. Po dwóch sygnałach, usłyszałam głos starszej kobiety.
-Dzień dobry! Dzwonię w sprawie ogłoszenia. Jestem bardzo zainteresowana, czy oferta jest dalej aktualna?
- Dzień dobry! Tak oferta jest dalej aktualna! Przepraszam, a z kim rozmawiam?
- Przepraszam, nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez, skończyłam studia pedagogiczne w Barcelonie.
- Bardzo mi miło, słyszę po głosie że pani jest młodą dziewczyną. Oj ja też przepraszam, bo również się nie przedstawiłam. Nazywam się Maria Dolores dos Santos. Jestem babcią Cristiano Ronaldo Juniora, po pani głosie słychać, że ma pani dobry kontakt z dziećmi.
- Tak. Dziękuję. To kiedy mogłabym zacząć pracę? Jeśli oczywiście,pani mnie przyjmuje!
- Tak, tak. Bez dwóch zdań, bardzo chciałabym aby pani uczyła mojego wnuczka. Proszę przyjść jutro na rozmowę kwalifikacyjną. Wiem trochę śmieszne, ale chcę żeby mój wnuk znalazł się w dobrych rękach. - Tak oczywiście. Niech pani tylko poda mi adres spotkania i godzinę.
- Tak oczywiście!- zapisałam adres i godzinę. Mamy się spotkać o dwunastej. Pożegnałam się z starszą panią dos Santos.
Dos Santos... coś mi to nazwisko mówi, a i ma wnuczka, jak on miał na imię... tak Cristiano Ronaldo Junior. Co? Że co?! Będę pracowała z dzieckiem od słynnego piłkarza. Cholera jasna, wczoraj poznałam Isco, z którym dzisiaj się spotykam, a jutro być może poznam Ronaldo. Po chwili zaczęło mi burczeć w brzuchu, więc pomaszerowałam do kuchni. Zrobiłam sobie jajecznice na śniadanie, chociaż bardziej to był obiad. Do spotkania z Francisco pozostało mi tylko dwie godziny. Umyłam, więc brudną patelnie i pomaszerowałam do łazienki, żeby się odświeżyć przed spotkaniem, w łazience siedziałam godzinę. Cholera, za niedługo będę musiała wyjść z domu, bo akurat stadion mam ciut dalej niż w Barcelonie. Barcelona, moja kochana Barcelona. Tam dorastałam, nigdy jej nie zapomnę, chociaż to tam wydarzył się najgorszy koszmar z Roberto... Nie dość, żadnych złych wspomnień. Mając siedemnaście lat, podkochiwałam się w Davidzie Villi, nie wiem dlaczego, ale on był taki uroczy. Halo?! Tu jest ziemia. Nie myśl już, bo się spóźnisz na spotkanie. Wyszłam z domu, do kawiarni szłam z półgodziny. Usiadłam wygodnie przy stoliku. Po chwili do mojego stolika podeszła kelnerka.
- Dzień dobry! Podać coś?
- Witam! Tak poproszę szklankę  wody niegazowanej.
- Już się robi.
Pijąc zamówioną wodę, którą bym prawie się zakrztusiła. Co było powodem? A bardziej kto? Oczywiście Isco, ale on nieziemsko wygląda. Podszedł do stolika, przywitaliśmy się.
-Przepraszam, za spóźnienie. Ślicznie wyglądasz Albo. Na Co masz ochotę?
Chciałam mu już powiedzieć, że na jego usta, ale ugryzłam się w język. Co on by o mnie pomyślał?! Pewnie, że jestem łatwa, i to by było koniec naszej znajomości.
- Nic nie szkodzi, niedawno też przyszłam. Dziękuję za komplement, Ty również świetnie wyglądasz. A co polecasz?
- Ja najbardziej lubię szarlotkę,do tego cappuccino. Rewelacja, niebo w gębie... o przepraszam w ustach.
Zaczęłam się śmiać, był cały czerwony, jakie on strzela miny. Teraz ma oczy jak małe zawstydzone dziecko, ale on słodki.

Rozmawiało nam się dobrze, cały czas śmialiśmy się, o dziwo że nikt nas nie wyrzucił z kawiarni. Po chwili Francisco spoważniał. Do naszego stolika podszedł jakiś facet.
- Cześć Isco! To ja już wiem, dlaczego dzisiaj na treningu byłeś taki podniecony. Może byś mnie przedstawił, swojej koleżance.
- Cześć! Albo to jest mój przyjaciel Sergio Ramos. Sergio to jest moja znajoma Alba Martina Alarcón Gomez.
Podaliśmy sobie ręce, ale on ma ciemne oczy. I ten uśmiech, nie rozumiem co dziewczyny widzą w Cristiano, przede mną stało dwóch przystojnych mężczyzn. Widać Ramos był starszy, ale jego twarz wydawała mi się do kogoś podobna. Pamiętam mecz, w którym Messi został sfaulowany przez piłkarza Realu Madryt. Pamiętam Roberto, był tak wkurzony, myślałam że w biegnie na murawę i przyłoży temu zawodnikowi. Chociaż po tych przepychankach, stwierdziłam że Roberto dostał by backi od królewskiego.
- Albo! Albo Co ci jest?
-Przepraszam, ale rozmyśliłam się. Wydajesz mi się do kogoś podobny!- pokazałam palcem na Sergio.
- O, a do kogo?!
-Do jednego frajera, który sfaulował Messiego w 2010. Wtedy Barca wygrała pięcioma bramkami.
Po chwili ciszy, Isco zaczął zwijać się ze śmiechu. Sergio przyjaźnie się uśmiechnął.
- Albo, tym frajerem byłem ja! Dzięki za komplement.
Co za wtopa?!
- Znaczy tak mój przyjaciel uważał, ponieważ on lubi Messiego. Pamiętam jak Roberto chciał wbiec na murawę żeby Tobie przełożyć. Lecz zabroniłam mu.
- Dobrze zrobiłaś. Isco uspokój się. Hahah, bardzo śmieszne.
- No co zrobić?! Ona to tak ślicznie powiedziała. Nie jesteś na Nią zły?
- Gdzie?! Skąd?! Ja się nie gniewam.
- Jestem ciekaw, jakby to Cris przeżył.
- Oj przestańcie! Przepraszam Cię Sergio, to co się stało z Twoimi włosami?
- Aj, długa historia. Poszłedłem do fryzjera i powiedziałem: "Dzień dobry! Chcę zmienić fryzurę"
Mówiąc te słowa, puścił oczko tak, aby było zabawnie. Wszyscy się śmialiśmy.

Byłam w domu o dziewiątej, chłopaki zaprosili mnie na pizze. Poznałam jeszcze Pilar, narzeczoną Ramosa, nawet nie wiedziałam, że on jest ojcem ślicznego, zdrowego chłopca. Pilar była bardzo sympatyczna, dobrze mi się z Nią rozmawiało, nawet zamieniłyśmy się numerami. Pilar z Sergio, zaprosili Isco i mnie do nich na obiad o pierwszej, ale musiałam odmówić, jutro mam rozmowę kwalifikacyjną u państwa dos Santos. Ciekawa jestem, jaki naprawdę jest Cristiano! Może on nie jest aż taki zły, dzisiaj dowiedziałam się o nim dużo.
O kurcze już dziesiąta, poszłam się wykąpać, wzięłam szybki prysznic i poszłam spać. Śnił mi się Roberto...

-----------------------------------------------------
 W to była ubrana Alba

 

-------------------------------

  Dzięki za wejścia i komentarze, ale proszę o więcej komentarzy. Piszcie jeśli nawet będą negatywne :-D
Pozdrawiam wszystkich czytelników ♥
KRYCHA

wtorek, 26 sierpnia 2014

Uwaga uwaga!! Przed państwem Sergio Ramos




Czy Sergio nie jest słodki?! :-D
Przystojniak z Realu Madryt ♡
Dla Niego też przygotowałam miejsce w opowiadaniu już nie długo ;-)
Pozdrawiam !!!

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział I


W końcu podróż się skończyła, jestem już przy drzwiach mojego nowego mieszkania. Pomału otwieram drzwi, wchodząc do pomieszczenia nie mogłam do wierzyć. Moje nowe mieszkanie było, jak z bajki, nie do opisania. Poszłam się odświeżyć, zajęło mi to z 15 minut. Wychodząc z mieszkania lekko się uszczypnęłam, bo myślałam że śnie.

(Pół godziny później)
Szłam bardzo pomału, wracając do mojego cudownego mieszkanka. Całą drogę myślałam, czy ogłoszenie jakie znalazłam w gazecie jest dalej aktualne. Bardzo chciałabym dostać tą pracę, opieka nad dzieckiem to nic trudnego, jak dla mnie. Dobrze że skończyłam studia pedagogiczne.

(Myślami Isco)
Znowu trener był na mnie zły, chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle. Jestem do kitu.
- Hej może byś uważał!- przede mną kucała, piękna młoda dziewczyna. Zbierała zakupy, które przeze mnie opuściła.
- Wybacz, byłem rozkojarzony. Może pomogę?- miała takie śliczne zaróżewione policzki.- dziewczyna anioł.
- Proszę?!- teraz to ja byłem cały czerwony. - Dziękuje, jesteś pierwszym facetem, który mi to mówi.
- Przepraszam, po prostu wymsknęło mi się- co ja w ogóle bredzę,  bardziej się wkopuje. Ona patrzy na mnie jak na zwykłego wariata. - może zaczniemy od nowa. Nazywam się Francisco Román Alarcón Suárez. Przyjaciele mówią mi w skrócie Isco, chociaż nie tylko oni, bo w pracy też. A Ty jak masz na imię?
- Bardzo mi miło Francisco- gdy usłyszałem, jak ona wypowiada moje imię, byłem w siódmym niebie. Nie znoszę swojego imienia.-Ja nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez. A gdzie pracujesz? Pewnie jesteś modelem?!
-Co?! Co?! Po pierwsze nie jestem modelem, a po drugie nie zauważyłaś, że mamy te same nazwiska. A tak w ogóle to mnie nie poznajesz? Jestem w różnych gazetach, nawet w telewizji!
- A to jesteś jakimś aktorem czy muzykiem, albo tancerzem?! Skąd mam to wiedzieć, rzadko oglądam telewizję, a tym bardziej nie za bardzo czytam kolorowej prasy. Jest tam pełno plotek o różnych gwiazdeczkach.
- Tak jestem tancerzem. Tańczę z piłką, wraz z innymi kolesiami.
- A Ty jesteś piłkarzem! Oj przepraszam nie wiedziałam. Nie wyglądasz na takiego buraka, jak tamci, ale po Twoim przedstawieniu teraz, myślę że jesteś jak ten.. no jak mu szło.. uważany za boga seksu.
- Chodzi Ci może o Cristiano Ronaldo? Po pierwsze nie obrażaj mnie i go, a po drugie jest moim przyjacielem. Tak samo jak Sergio Ramos,  Fábio Coentrão, Iker Casillas- przerwała mi.
- A mnie to w ogóle nie interesuję. Kto jest Twoim przyjacielem, może być nim nawet Justin Bieber, i co mnie to?! A teraz pan wybaczy, ale muszę iść. Spieszę się!
-Proszę bardzo. Zapomnij, że mnie w ogóle poznałaś!
- Już to dawno zrobiłam panie idealny Isco. Do nie widzenia.
- Słyszę, że jeszcze pamiętasz mój skrót. Czyli Ci się ewidentnie podobam. Aha mam Cię, udawałaś tylko taką głupiutką.
- Co Ty bredzisz?! Jesteś głupszy niż prawo to przewidziało. Pewnie, że tak śnie o Tobie przez cały czas! Z choinki się urwałeś?!
- Ja, co?! Nie rozśmieszaj mnie. Wiem może nie wyglądam, jak Cristiano, ale wiem że dziewczyną też się podobam! Czyli, kiedy wspólna kawa?!-Co się ze mną dzieje, przecież nigdy taki arogancki nie byłem. To wina Cristiano, za długo z Nim przebywam.
- Halo?! Tu ziemia. To czyli rozumiem, że zapraszasz mnie na kawę. Dobrze przyjmuje zaprosimy, ale pod warunkiem, że zapomnimy o całej sytuacji! Zgoda?
- Tak zgoda. Przepraszam Cię Albo. To kiedy jesteś wolna, może dziś? Hmm..
- Dzisiaj, nie za bardzo jestem padnięta po podróży. A co powiesz na jutrzejszy dzień?
- Mi pasuje, ale tak o trzeciej, ponieważ mam trening o dziesiątej i będzie on trwał trzy i pół godziny. Rozumiesz później muszę się odświeżyć, bo nie pójdę cały zaśmierdziały.
- Okej! Mi też pasuje, w ogóle muszę coś załatwić. To gdzie jutro się spotykamy?
- W kawiarni "Czekoladowy raj ", jest to niedaleko, właśnie tego stadionu. Spójrz tam- pokazałem jej palec w miejsce, w którym znajduje się kawiarnia.- Zawsze chodzimy tam, po meczach. Nawet trener lubi sobie tam od czasu do czasu pójść.
- Tylko będziemy sami bez twoich ziomków?
Nie wiem dlaczego, zacząłem się śmiać, ona również.
- Tak przyjdę bez nich. Jesteś taka zabawna. To co rozchodzimy się?!
- Tak, już czas na mnie. Do zobaczenia.

(Myślami Alby)
Jest taki zabawny, a jaki przystojny nie co ten półgłówek Ronaldo, który jest zapatrzony w siebie. Pożegnałam się z Isco i wróciłam do domu. Poszłam się przemyć. Nie wiem kiedy, a było już ciemno, więc poszłam spać. Spałam, jak dziecko.

(Myślami Isco )
To chyba ta jedyna. Nikt z moich kolegów, nie może się dowiedzieć o Niej, a tym bardziej Ronaldo. Ona szybko wpadła by mu w oko. Dowiedzą się o Albie dopiero, gdy będziemy się ze sobą spotykać.
O ho, już tak ciemno. Idę spać, jutro trening, a później spotkanie z Aniołem.

---------------------------------------------
sypialnia Alby

 łazienka Alby
Salon+ kuchnia Alby

 
---------------------------------
Cześć wszystkim! ;-) Nie wiem, jak wypadło dzisiejsze dzieło, więc proszę Was o komentarze. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam Krycha ♥

sobota, 23 sierpnia 2014

!!!

Czytam i polecam
http://aleksandra-and-robert-love.blogspot.com/?m=1
Kocham ♥

Prolog



..Nie proszę przestań to boli. Nie dotykaj mnie, błagam zostaw mnie, Roberto odejdź. W końcu przebudziłam się z tego okropnego snu. Płacze znowu w poduszkę, bo ten sen miał kiedyś miejsce. Roberto mój najlepszy przyjaciel, jeśli mogę jeszcze go tak nazwać. Był w moim życiu najważniejszy, kochałam go jak brata, ale on chciał ode mnie czegoś więcej. Ja nie kochałam go na tyle, żeby z nim być, on się zezłościł. Zaczął szarpać mną, rzucił mną o łóżko, chciał ze mnie ściągnąć bluzkę, ale nie zdążył bo ja wzięłam do ręki lampkę nocną, która była na komodzie. Dostał z niej w głowę. Nie chciałam go skrzywdzić, ale siedziałam na ławce oskarżonych, odpowiadałam za jego kalectwo. Przez niego mam obrzydzenie do mężczyzn i tak pozostanie na długo. Dzięki pani adwokat unieważnili mnie. Teraz właśnie siedzę w samolocie, lecę do Madrytu. Może tam do znam spokoju i miłości, kto wie? Całe swoje dzieciństwo spędziłam w domu dziecka, nic nie wiem o swoich rodzicach, wiem że matka mnie tam zostawiła, gdy miałam 4 miesiące. Nie dość już tego złego co przytrafiło mi się, teraz muszę myśleć o teraźniejszości, a nie wstecz. Lecę do Madrytu, żeby doznać lepszego życia, na szczęście mam gdzie mieszkać, znalazłam w internecie ogłoszenie o wynajęciu mieszkania dwu pokojowego. Będę musiała jeszcze tylko znaleźć pracę, ale to też załatwię szybko. Jeszcze półtorej godziny i będę na miejscu, nie mogę się doczekać. A tak poza tym nie przedstawiłam się jeszcze, nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez.  Mam skończone 24 lata, mieszkałam w Barcelonie, gdzie miałam dobry widok na Camp Nou. Chociaż zbytnio nie przepadałam za klubem FC Barcelona to często chodziłam na ich mecze, ponieważ Roberto był wielkim fanem Messiego. Jak chodzi o mnie to moim ulubionym zawodnikiem był David Villa,  ale to było za czasów gdy on tam grał. 

Bohaterowie



        Nazywam się Alba Martina Alarcón Gomez.  Mam 24 lata, mieszkałam w Barcelonie, ale od niedawna mieszkam w Madrycie. Ukończyłam studia pedagogiczne. Swojej rodziny nie znam, matka mnie oddała do domu dziecka, miałam zaledwie 4 miesiące. W życiu miłosnym mi się nie układa. Boje się mężczyzn, przez mojego byłego przyjaciela Roberta.
W Madrycie poznałam niesamowitych ludzi, których chce wam przedstawić.


Francisco Román Alarcón Suárez, bardziej znany Jako Isco - hiszpański piłkarz, występujący na pozycji ofensywnego pomocnika w Realu Madryt. Ma 22 lata jest bardzo nieśmiały przy dziewczynach. Kocham go jak młodszego brata.



Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro – portugalski piłkarz, grający na pozycji napastnika, zawodnik Realu Madryt i reprezentacji Portugalii. Ma 29 lat w odróżnieniu od Isco jest osobą, która lubi imprezować w gronie płci przeciwnej. Ma syna Cristiano Ronaldo Juniora, cudowne dziecko.

Neymar da Silva Santos Júnior – brazylijski piłkarz występujący na pozycji napastnika, reprezentant Brazylii, piłkarz FC Barcelony. Ma 22 lata, poznałam go na meczu Real Madryt- FC Barcelona.  Można powiedzieć, że jest moim aniołem stróżem. Nie przepada za bardzo za CR7. Jest ojcem.


Robert Mascareñas- ma skończone 26 lat. Był moim największym przyjacielem, ale myliłam się co do niego. Jest pewny siebie i nigdy nie odpuszcza, można go porównać do Cristiano Ronaldo. Lecz CR jest wrażliwszy. To przez niego mam obrzydzenie do mężczyzn.