Translate

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział XIII


"Ciche jęki, jakie ze mnie wychodziły, podniecały bardziej piłkarza. Na początku bałam się, że stanie mi się krzywda, ale on był tak delikatny. Pieścił moje ciało swoimi dłoniami i gorącymi pocałunkami, przez które drżało moje ciało.
- Albo?
- Tak - lekko jęknełam z podniecenia.
- Skrzywdziłem Cię? Boli Cię coś myszko?
- Nieeee
Chciałabym żeby  ta noc nigdy się nie skończyła, trwała na wieki."

Obudziłam się, lekko otworzyłam oczy. Do pokoju wszedł Cris, trzymał tackę ze śniadaniem, ale urocze.
- Dzień dobry kochanie. Wyspałaś się?
- Cześć, bardzo dobrze mi się spało obok takiego przystojniaka.
Cris odłożył śniadanie na komodzie, a po chwili był już obok mnie. Zaczęliśmy się całować, znaczy to on mnie całował.
- Ronaldo?
- Tak kocie?
- Co dla mnie pysznego przygotowałeś?
- Naleśniki z polewą czekoladową i sok z pomarańczy.
- Mniam
-Ty też jesteś mniam.
Spojrzałam mu w oczy, a on wykorzystał to i zaczął znowu całować moją szyję, aż się zbliżył do dekoltu.
- Tygrysie, Ty jesteś nie wyżyny seksualnie.
- Kto ja? Chyba Ty.
- Ja, niby czemu?
- Nie pamiętasz?
- Ale co ja mam pamiętać?
- Jak, mówiłem chodźmy już spać, to Ty nie jeszcze chwilkę. I ta chwilka trwała jeszcze godzinę.
-Aaaa.... to nie pamiętam, a która jest?
- Lepiej nie pytaj, jedenasta.
-Kłamiesz?
- Oczywiście, że nie.
Spojrzałam na komórkę, faktycznie.
- I co?
-Ok, już wstaje.
- Nie musisz, tylko wstań przed osiemnastą, bo mecz jest o dwudziestej, a musimy wcześniej wyjechać.
- Jaki mecz??
- Nie pamiętasz? No z Barceloną gramy.
- Tak, teraz sobie przypominam... o jejku...
-Co się dzieje?
-A Twój trening?
-Miałem z rana.
-O której?
-O szóstej, trwał dwie godziny.
-Moje biedactwo- pocałowałam go w czoło- A Isco był?
- Nie, miał być ale gdzieś przepadł.
- Nie rozumiem?! Możesz jaśniej.
-Miałem Ci nie mówić..
-Cris mów, proszę?
-Dzwonił Twój ojciec, odebrałem komórkę. Powiedział mi o całej sytuacji, o kłótni pomiędzy Isco a...
-A kim? Ronaldo mów!
-Isco wybiegł ze szpitala i nie wrócił, i nie wiemy gdzie on jest.
-Z kim pokłócił się Isco?
-Albo nie ważne.
-Dla mnie wszystko jest ważne, a bardzo dla mnie jest ważny Isco! Mów z kim on się posprzeczał.
-Tylko się nie denerwuj! Powiem Ci, ale spokojnie.
- Mów, jestem spokojna kotku!
-Nie jesteś.
-Oczywiście, że jestem głuptasie.
- Dobra powiem, do szpitala trafiło też dwoje innych ludzi.
-Też jechali za szybko?
-Chyba tak, ale Twojemu ojcu zrobiło się przykro i chciał przeprosić ich. Co się okazało chłopaka już nie było, ponieważ został wypisany.
- A co z tą drugą osobą?
- No i właśnie!
-Co coś się stało?
- Albo, bo to była kobieta. Twój ojciec ją poznał.
- Kogo?
- Do szpitala również trafiła Twoja matka...
Nie to nie możliwe, on sobie ze mnie żartuje. Jakim cudem, to nie może być prawda. Piłkarz przytulił mnie wycierał łzy z moich policzków.
-Albo, proszę nie płacz.
-Ale jakim cudem ona się tam znalazła? Dlaczego Isco wybiegł?
-Ponieważ, pomyślał że ona chcę znowu Twojego ojca.
Biedny Isco, nie chciałam mu odbierać ojca. Nie chciałam mu niszczyć rodziny, byli szczęśliwą rodziną za nim ja się pojawiłam, a teraz Francisco gdzieś się pałeta. Wiem, on już jest dużym chłopcem, ale człowiek pod adrenaliną może wszystko zrobić.
-Albo będzie dobrze.
-Nie, zamknij się wreszcie. To moja wina jakbym nie wyjechała z Barcelony Isco byłby szczęśliwy, a ja zniszczyłam mu życie. Nie tylko mu!
-Nikomu nie zniszczyłaś życia.
-A Tobie?
-Albo skąd Ci to przyszło do głowy?! Ja jestem z Tobą szczęśliwy, i byłem szczęśliwy gdy Cię poznałem. Ty mi uratowałaś życie.
Teraz mnie zatkało, on na serio się we mnie zakochał. Od pierwszego wejrzenia. Co umiałam tylko mu powiedzieć, to:
-Dziękuję Ci Cris!

Myślami Isco



- A ja Ci nie przeszkadzam? Może powinienem już sobie pójść. Dziękuję Ci za nocleg.
- Nie ma sprawy, ale mam do Ciebie sprawę.
- Słucham?
- Słuchaj Isco, ostatnio na parkingu Cię widziałem.
- No i co?
- Byłeś wkurzony.
-Nie rozumiem!
-Oj nie mów że nie pamiętasz, z kim całowała się Twoja dziewczyna?
-Słucham? Ty mnie śledzisz, czy co?
- Nie, oczywiście że nie, ale tego nie dało się nie zauważyć jak byłeś wkurzony, przez to że Twoja dziewczyna całowała się z innym.
-A Alba, nie jest moją dziewczyną, tylko siostrą.
-A tamten facet, kim jest?
- A to mój znajomy.
-Jak ma na imię?
- A po co Ci to wiedzieć?
-Bo widzisz ja Albe bardzo dobrze znam, nie chcę żeby jej się krzywda stała.
- Słuchaj Roberto, nie Twój interes z kim Alba się spotyka.
- Oczywiście, że mój byliśmy z Albą jak rodzeństwo.
- To zapytaj się Alby, a nie mnie.
- Tak, ale jej często  nie ma w domu.
-Niech Ci będzie, ale nikomu nie mów?
-Ok.
-To był Cristiano Ronaldo, tak wiem zaskakujące co nie?
-To ten piłkarz, on ma syna?
-Tak! I co z tego?
-Nie nic.
-Będę uciekał, mam coś przekazać Albie?
-Nie, do zobaczenia!
Wyszedłem z mieszkania Roberto, jakiś dziwny ten gościu. Zadzwonię do Alby czy mogę do niej przyjść.

Myślami Roberto

Cristiano Ronaldo, już po Tobie!!!

Myślami Alby

Ufff całe szczęście Isco do mnie zadzwonił, za niedługo będzie u mnie, jak ja się o niego martwiłam.
- Albo, o czym myślisz?
-O Isco, martwię się o niego.
-Ale zadzwonił do Ciebie, za niedługo będzie. Jak chcesz mogę go o pieprzyć?
-Nie Cris, on tu nie jest niczemu winien. Porozmawiam z nim na spokojnie.
Portugalczyk kiwnął głową i delikatnie musnął moich ust.
-Ale Ty jesteś delikatny.
- A nie mam być?- zaśmiał się.
- Oczywiście, że masz być delikatny. Cris, a tak w ogóle gdzie jest Junior?
- W domku z moją mamą, po treningu pojechałem po niego.
-Aha i nic mi nie mówiłeś?
-A co miałem mówić?
-No, że Twoja mama już przyjechała.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, a tak w ogóle to Twoja mama również będzie na meczu?
- Oczywiście z moim synkiem.
Uf to dobrze, myślałam że sama tam będę.
Po chwili usłyszałam stukanie do drzwi.
- Ja otworzę- zaoferował piłkarz.
Poszedł przywitać gościa.
- Siema!
- Siema! A Ty tu?
- A gdzie miałem być?
-Myślałem, że jesteś u siebie. Jest Alba?
- Tak w kuchni, parzy kawę. Isco?
-Tak?
- Wiesz, że dzisiaj nie zagrasz przez to, że nie przyszedłeś na trening?
-Co Ty nie powiesz! Wiem o tym Carlo przecież o tym mówił, i cały czas nam o tym powtarza.
- Ok, ale chciałeś zagrać w tym spotkaniu. Nie będzie Ci szkoda?
- Mówi się trudno, jak nie dziś to innym razem. Idę do kuchni.
-Isco, jak dobrze Cię widzieć.
-Hej Mała, musimy porozmawiać ale to na osobności.
-Ok, mam wygonić Crisa?
-Jak możesz.
- Ronaldo?
-Tak? - do kuchni wszedł mój "Hero".
- Kochanie nie obrażisz się, jak Cię wygonimy z domu? Isco chcę ze mną porozmawiać.
- Ok, tak w ogóle miałem sam wyjść. Isco nie zapomnij przywieźć Alby na stadion.
- W porządku.
-Nie Cris, pojedziemy taksówką.
- Dlaczego? - zapytał się mój brat.
- Miałeś wypadek.
-Ale mi nic się nie stało, nikomu z resztą.
- Dobra, ja idę jak co będziemy w kontakcie.
Cris podszedł do mnie po to, aby mnie pocałować, Isco w tym czasie obrócił się, żeby nam nie przeszkadzać. Odsunęłam się od Portugalczyka, zrobił tylko smutną minkę, wyglądał jak Junior.
-Kochanie jedź już, syn za Tobą tęskni.
- Ok, ok. To narazie.
-Pa. Cześć!- powiedzieliśmy jednocześnie z Isco.
Ronaldo nie było już w domu, więc mogłam porozmawiać swobodnie z Francisco.
- To o czym chcesz rozmawiać?
-O twojej matce. A i o Roberto.
- Słyszałam, że pokłóciłeś się z nią, ale nie obawiaj się ona nie odbierze Ci ojca, nie pozwolę na to. A jeśli chodzi o Roberto, to wiem że jest to psychol, nawet wie gdzie ja mieszkam. Muszę się wyprowadzić, ale nie wiem gdzie!
-Do mnie możesz. Wiem, że Roberto to psychol, poznałem go!
-Gdzie?
-A bo jak wyszedłem ze szpitala, to go spotkałem, byłem zmęczony więc on mnie zaprosił do siebie.
- Nocowałeś u niego?
- No tak!
- On mógł Ci coś zrobić, oszalałeś?
-Nic by mi nie zrobił. On tylko jest zagrożeniem dla Crisa.
- Niby dlaczego?
-Ponieważ on widział Cię z Crisem  na parkingu.
-Trzeba ostrzec go!
-A Ty byłaś narzeczoną Roberta?
-Nie skąd Ci to przyszło do głowy?
- Ponieważ Twoja matka to powiedziała naszemu ojcu, że Ty i Roberto jesteście zaręczeni.
-Co za idiota?! Dzwonie na policje.
-Policja nic tu Ci nie da, co byś im powiedziała?
-No o Roberto, że mnie prześladuje on nie powinien się do mnie zbliżać.
-A policja i tak będzie miała to gdzieś, tak jak zawsze.
-Ale ja się boję!
-Nie bój się, masz nas!
-Ale, ja się nie boję o siebie tylko o was. A najbardziej o Ronaldo.
- Zwarjowałaś, ten gościu nawet nie podejdzie do Ronaldo.

Myślami Roberto

-Witam! I jak się  pani podoba mój plan?
-Witam! No powiem nie jest zły, bardzo mi Roberto zainponowałeś. A kiedy ten plan wypali?
-A kiedy pani to by pasowało?
- Roberto, mów mi na ty. Irina jestem!!
Uśmiech Iriny bardzo mi zainponował, widać że jest to kobieta dążąca do swoich zamiarów.

             
             -----------

I co wy na to? Irina i Roberto mają plan ( zasadzkę na Albę i Crisa), czy im się uda? Czytajcie dalej!
A panu Sergio życzymy wszystkiego najlepszego w 29 urodziny, żeby więcej Ramosów przyszło na świat. I chociaż jeden z synów miał blond włosy po tacie



środa, 25 marca 2015

Rozdział XII

Myślami Roberto

-Dzień dobry! Pan do Alby?
-Tak. Witam, nie wie pani, gdzie ona jest? Często tu przychodzę i jej nie zostaje.
- Dzisiaj akurat była tylko na chwilkę, chciałam z nią porozmawiać, powiedzieć jej że pan tu przychodzi, ale się spieszyła, powiedziała mi że później ze mną porozmawia. A to coś pilnego?
- Wie pani ja z Albą jesteśmy zaręczeni. A byłem zagranicą w sprawach służbowych.
- To dlaczego pan nie ma kluczy do mieszkania?
-Bo byłem już zagranicą, pomogłem mojej kruszynce w przeprowadzce, a zapomniałem wyrobić kluczyków.
-Aha, no to teraz nie wiem. Ale z niej niezłe ziółko wyrosło, powiem panu!
- Dlaczego?! Coś się stało?
- A bo tu często widywałam i nie tylko ja go widziałam, ale też inni sąsiedzi.
- Ale kogo?
- Mężczyznę, no nie powiem do brzydkich to on nie należał.
-Kto to był wie może pani?
- Oczywiście, mój syn jest jego fanem!
-Może pani jaśniej??
-Niejaki Isco, mówi coś to panu?
-Pierwszy raz słyszę.
-Niech pan poczeka zawołałam Federico. Federico, proszę przyjdź na momencik.
Za drzwi wychylał się chłopak o imieniu Federico, miał na oko 15 lat, na jego ręce widniała opaska królewskich.
- Tak mamo?
-Przywitaj się grzecznie!
Pokiwał mi głową, zrobił to odniechcenia.
-Pan... przepraszam jak pan ma na imię?
- Roberto.
-A więc pan Roberto, chcę wiedzieć kim jest Isco?
-A Isco, to jest piłkarz Realu Madryt. A Isco wzięło się od jego imienia Francisco Román Alarcón Suárez. Coś jeszcze?
- Nie, dzięki.
-A może pan wejdzie na kawę?
-Dziękuję, ale może innym razem.
Pożegnałem się z sąsiadką, i wyszedłem przed blok.
(To był ten z którym miałem wypadek. Ale to nie on wtedy całował się z Albą, bo on stał na tym cholernym parkingu. Kto to mógłby być? Jakoś muszę się dowiedzieć, jak tylko się dowiem kim był ten facet, zabije go!!!).

Myślami CR7



-Sergio, może chcesz się czegoś napić?
-A co masz?
-Kawę, herbatę, soki i wodę.
-A coś mocniejszego?
-No ba, ale nie mogę pić. Muszę pojechać po Juniora.
-Żona od Fabio jedzie po Victorie to i niech twojego syna zabierze.
-Ale nie chcę być pijany przy nim.
-To zapytaj się Fabio, czy mody może spać u nich.
-Ok, ale znowu on się obrazi.
-Niby dlaczego?
-Pamiętasz ostatnio imprezę u Karima?
- No i co?
-I właśnie nikt nie poinformował Fabio, że jest impreza. I teraz myśli, że nikt go nie lubi.
Zobaczyłem tylko jak Ramos wciska coś na telefonie, a po chwili usłyszałem kolegę z drużyny.
-Cześć Sergio, coś się stało?
-Siema, masz ochotę na melanż tylko Ty, Ronaldo i ja. A no i może Alba.
-Czemu nie? Ale o której?
-Możesz i nawet teraz wbijać, jesteśmy u Crisa.
-Ok.
-Ale mamy prośbę.
-Jaką?
-Może Andrea odebrać Juniora z przedszkola, i najlepiej jakby on u was nocował?
-Ok, nie ma sprawy. A może ktoś po mnie przyjechać? No i przywieźć piżame od Juniora.
-Nie ma sprawy.
-Dzięki, do zobaczenia!
-My również też dziękujemy.
Sergio skończył rozmowę, uśmiechnął się.
-No Cris, idź po piżame dla syna. Będziemy dzisiaj pić aż do rana.
-Yhm... Jasne już to widzę.
-Idź, idź. Ja poszukam zapasów twoich. W ogóle masz chipsy?
-Posrało Cię to nie zdrowe! Fuj, aż mi się niedobrze robi na samą myśl.
-Co nie lubisz lay's? Na opakowaniu jest Messi.
-Zajebiście, ja jestem na okładkach gazet dla kobiet.
-A nie przypadkiem dla facetów poszukujących mężczyzn na stałe?- Hiszpan zaczął się śmiać, że przez ten głupkowaty śmiech mógłby obudzić Albe.
-Zamknij się, obudzisz Albe!
-Sorki. Ja pójdę szukać tego alkoholu.
-To idź w końcu.
Hiszpan poszedł do kuchni, a ja poszedłem do pokoju Juniora po jego rzeczy. Spakowałem mu do torby parę jego ulubionych zabawek i schowałem piżame. Z szedłem do kuchni, gdzie buszował obrońca.
- No powiem, Ci że ty z tyłu nieźle wyglądasz. Pewnie masz branie?
-Cris, i co z tego ja już mam Pilar. I lepiej tak nie mów, bo mnie jeszcze przestraszyć, i będę bał się z Tobą zostać w jednym pomieszczeniu.
-Nie musisz, mnie interesują wyłącznie kobiety. A tak w ogóle to jedna kobieta.
-Aaaa jasne, a co z tamtymi?
-Z jakimi?
-Ta Clara, Eva i no przede wszystkim Irina?
-Clara i Eva to są moje koleżanki.
-Jak uważasz, ale one często tu spały? Raz jedna, raz druga.
-No bo bałem się puścić je nocą.
-Aż tak się bałeś, że spały z Tobą?
-Skończ, to przeszłość. Więź jak się zmieniłem, gdy poznałem Albe.
-To powiedz jej.
-O czym? A tak w ogóle pierwszy raz dzisiaj byłem wkurzony na siebie.
-Czemu?
-No bo prawie bym zaciągnął Albe do łóżka.
-Dlaczego prawie? Odmówiła Ci?
-Nie to nie o to chodzi. Przestraszyła się mnie.
-Co? Dlaczego?
-Opowiedziała mi, o tym Roberto. Facet się do niej dobierał, Alba przez niego musiała tłumaczyć się w sądzie.
- Co za typ! Ale co się wydarzyło?
-Później Ci opowiem. Jadę zawieźć te rzeczy. A podaj mi z szafki chrupki kukurydziane.
-Proszę, coś jeszcze?
-Tak tą dużą czekoladę.
-Proszę.
-Sergio?
-Tak.
-Kwiaciarnia będzie jeszcze otwarta?
-Jak się pospieszysz to tak. A po co Ci kwiaty?
-Dla Andrei, kupię też wino.
-Ok.
Wzięłem wszystkie rzeczy i poszedłem do garażu, rzeczy schowałem do bagażnika i ruszyłem.

Myślami Fabio (minęło trochę czasu, Ronaldo dojeżdżał pod dom przyjaciela)



-Ile razy będę Cię przepraszał, Andrea?
-Nic nie mów, masz dom, Victorie i żonę która niedawno urodziła Ci syna.
-Kochanie, wiesz że ja was najbardziej kocham na świecie, ale ja dawno nie byłem z kolegami na piwie.
-A to piwko Ci jest najważniejsze?
-Oczywiście, że nie!
-Powiedziałam nigdzie nie idziesz, Junior niech tu śpi.
Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi, pewnie to był któryś z chłopaków, poszedłem otworzyć i co ja powiem, że żona nie chcę mnie wypuścić z domu.
-Cześć Cris! Chyba nie będę mógł wyjść.
-Mogę wejść?
-Tak. Victoria chodź przywitać się z wujkiem.
Po paru sekundach Victoria była już u Crisa, bardzo go lubi. Czasami mam wrażenie, że bardziej go lubi ode mnie.
-Cześć wujek! Juniol tu będzie spał?
- A może? - zaczął całować moją córkę, tak jakby była jego córką, ona tylko się cieszyła. Poczułem kłócie w sercu, byłem lekko zazdrosny, jak on to robi, że wszystkie dzieci go tak kochają, a przede wszystkim, że Victoria bardzo za nim szaleje. Boję się, że Henrique będzie tak samo reagował na Ronaldo.
-Mała zejdź z wujka, jesteś już ciężka.
-Przesadzasz jest lekka jak piórko. A tak w ogóle gdzie jest mój syn?
-Wujek, on zaraz przyjdzie.
-Zgadnij co ja dla Ciebie mam księżniczko?
-Nie wiem.
-Poczekaj tu, pójdę do samochodu.
Po chwili Ronaldo wrócił z wielkimi puzzlami w księżniczki.
-Proszę to dla Ciebie.
-Dziękuję, ale wujek one są już otwarte?
-To zajrzyj do środka.
Mała z ciekawością zajrzała do środka. W środku znalazły się puzzle, słodycze i lalka. Mała zaczęła piszczeć.
-Podoba się? - zapytał się piłkarz.
-Wujek to moja ulubiona lala.
-O to dobrze trafiłem- teraz Ronaldo spojrzał na mnie- Fabio co Ci jest?
-Nie nic.
-Źle się czujesz?
-Nie.
Dołączyli do nas Junior i moja żona z synem.
-Cześć Cris! Ty już przesadzasz, wiesz że mała ma wszystko nic jej nie brakuje.
-Tak wiem, ale jak ujrzałem tą lalkę od razu pomyślałem o Victori. Ale dla Ciebie też mam prezent, cieszysz się?
-Ooo, co takiego??
Ronaldo podał mojej żonie opakowanie.
-Fabio potrzymasz Henrique?
Wziąłem od niej naszego syna.
-Jaka piękna, dziękuję. - Moja żona już tuliła się do napastnika.
Nie mogłem tego znieść, czy on chcę kupić moją rodzinę czy co?
-Dobra już wystarczy.
- Fabio co znowu?
-Nic po prostu nie życzę sobie, żeby Ronaldo...
-O co Ci chodzi, Fabio?
-O nic, jedziemy w końcu czy nie?
Do rozmowy dołączyła się Andrea.
-Już Ci mówiłam, że nigdzie nie jedziesz!
-A ja Ci mówiłem żebyś nie tuliła się do innych mężczyzn przy mnie.
-Fabio, Cris jest naszym przyjacielem.
Tak, i ma rację ale ja jestem cholernie zazdrosny.
-Cris może zjesz z nami?
-Nie dziękuję. Mogę ukraść Twojego męża?
-Cris???
-Obiecuję, że jutro wróci- zamrugał parę razy do Andrei, a ta się zgodziła.
Ale pod warunkiem, że Ronaldo zje  z nami kolacje, po 17 wyjechaliśmy z mojego domu.

Myślami Alby ( w tym samym czasie jak Cris był na zakupach)



-Oooo Sergio, a co Ty tutaj robisz?
-Będziemy chlać!
-Kto?
-Ronaldo, Fabio, ja no i Ty!
-Pogrzało Cię?
-Nie, Albo muszę coś Ci powiedzieć.
-Słucham, bo Isco i..
-Co z nimi??
-Mieli wypadek, ale nic poważnego. Dzwonili do mnie jest wszystko okej.
- Ja muszę tam jechać.
-O nie, nie!!
-Ale Sergio, to mój brat no i ojciec!
-Kto? Isco jest Twoim bratem?
-Tak.
-No nieźle, idę oglądać film. Chcesz oglądać ze mną??
-Ale..
-Nic im niema. Jutro wyjdą.
-Dobrze to co oglądamy?
-Horror, bo ja romansów nie lubię. Cały czas z Pilar oglądam te puste filmy.
-Ok, mi to pasuje.
Sergio włączył jakiś film. W niektórych momentach się przestraszyłam, Ramos miał ze mnie ubaw. Walnełam go poduszką, ale to nic nie zadziałało, tylko pogorszyło sytuacje. Po chwili wylądowałam z Ramosem na podłodze, tylko los tak chciał że Hiszpan był położony na mnie.
-Ooo, przepraszam już schodzę.
Hmm... Myślałam że zaczniemy się całować, ale Ramos nie był z tych. Zazdroszczę Pilar, że ma takiego faceta, który ją kocha i jest jej wierny.
- Alba, co się dzieje?
- Zazdroszczę Pilar.
-Słucham?
- Ja bardzo kocham Crisa, ale boję się że on jest taki..
-Jaki?
-Że zabawi się mną i mnie zostawi. Ty taki nie jesteś, kochasz Pilar i ona Ciebie też. Możecie sobie ufać.
-Oczywiście, na tym związek polega. Nie przejmuj się Ronaldo też Cię kocha.
- Tak, ale on jest inny jak Ty. On chce mieć każdą dziewczynę.
- Oj troszkę przesadziłaś.
Do salonu wszedł Ronaldo, za nim stał Fabio.
- Z czym Alba przesadziła?
-A w niczym. Tak sobie tylko rozmawiamy.
- Albo chcesz mi coś powiedzieć?
-Ronaldo, ja Yyyy. ..
-Tak.
-Bo ja yyyy. ... trochę się boje.
-Czego się boisz?
-Bycia z Tobą!
Teraz widziałam jak Portugalczyk zbliżał się z podniesionymi rękoma do Sergio.
- Coś Ty jej nagadał? Nie potrafisz trzymać języka za zębami!
-Nie Ronaldo stój, on mi nic nie powiedział. A co tak w ogóle miał mi powiedzieć?
- Nic ważnego, tylko Cris chciał Ci powiedzieć, że fajnie by było gdybyś była na..
- Na czym?
- Na naszym meczu, gramy z Barceloną. Wiesz musimy mieć szczególnego kibica i Ty się nam przydarz. To co Ty na to?
- O fantastycznie!
Nie uwierzyłam Ramosowi, coś tu ściemniał, spojrzałam na Portugalczyka, który bawił się kluczykami.
- Yyyy... sorry, że zagłuszam ciszę, ale kiedy zaczniemy imprezę?- w końcu odezwał się Fabio.
-Ja nie będę pić.
-Dlaczego Cris?
-Idę się położyć, źle się czuje.
-To my spadamy. Narazie!

Chłopacy byli już przy drzwiach.
-To co ja teraz zrobię, mieliśmy pić!
- A czy ja mówiłem,że nie idę.
-A gdzie idziesz?
-Do Jésa.
-A mogę pójść z Tobą?
- Pewnie, jeszcze się głupio pytasz.
-O dzięki, myślałem że będę tylko przeszkadzać.
- Weź wyluzuj.

W domu nastała cisza, tylko ja tu jestem. Muszę porozmawiać z Crisem, poszłam więc do jego sypialni, weszłam do środka. Piłkarz stał na środku pokoju tylko w bokserkach, aż po moim ciele ciarki przeszły. Zarumieniłam się, piłkarz to zauważył.
- Ładnie Ci, jak się rumienisz.
- Przepraszam, powinnam była zapukać.
- Nic się nie stało.
-Cris?
-Tak?
- Musimy porozmawiać, a w szczególności Ty musisz mi powiedzieć całą prawdę.
-Ale Sergio już Ci powiedział.
-Ale mu o to nie chodziło. Nie jestem głupia!
-Albo kochanie. Powiem Ci wszystko, ale nie denerwuj się, dobrze.
-Ok.
Portugalczyk zaciągnął mnie na swoje duże łoże, abym obok niego usiadła.
- Kochanie, bo o to chodzi, że w moim życiu były kiedyś inne kobiety.
-I co w tym dziwnego? Wiem, o tym.
-Ale, te kobiety nie były takie jak Ty.
-A jakie?
- One były mi potrzebne, tylko...
-Do zabawy?
- Bym tak tego nie nazwał.
-Cris, jeśli nie masz ochoty teraz mi to gadać, to nie mów.
-Ale??
-Ciiii
Zacząłam całować Portugalczyka, nie wiem co mnie podkusiło, ale moja prawa dłoń wylądowała na jego nagim torsie.
- Jesteś taki ciepły.
-Yhm.
-Cris, obiecaj mi że mnie nie skrzywdzisz.
- Obiecuję, a teraz przybliż się do mnie.
Całowaliśmy się zachłanie, mój świat zaczął wirować. Poczułam jak piłkarz dotykał moich nagich pleców, nawet nie wiem kiedy ściągnął mi sukienkę. Nie chciałam mu przerywać, ale ktoś  inny nam  przerwał nasze intrygi.
- Kochanie zaraz przyjdę, pójdę tylko zobaczyć kto przyszedł.
- Wiesz, ja będę już szła do domu. Jutro może się zobaczymy!
-Jutro koniecznie, ponieważ obiecałaś że przyjdziesz na mecz.
-A no tak! A Junior też będzie?
-Tak, nawet moja mama przyjeżdża.
- To super,dawno jej nie widziałam.
- Ona też tęskni za Tobą.
-Naprawdę?
-Oczywiście, ona tak samo jak ja Cię kocha. Ale ja najmocniej.
I znowu ktoś zaczął dzwonić do drzwi, bym zapomniała że właśnie przez tego kogoś nie doszło do czego miało dojść, może i dobrze. To za szybko, Cris musi wiedzieć że ja nie jestem tą pierwszą lepszą. Chcę się z nim kochać, ale nie teraz. Niech Portugalczyk, wie że umiem się powstrzymać.


Zeszliśmy na dół, nałożyłam swoje szpilki. Cris otworzył mi drzwi, tylko dziwnie go zamurowało przed wyjściem.
-Cris co się stało?
Wyjrzałam za niego, na ganku stała... Irina.
- Cześć, nie wpuścisz mnie? A koleżanka już wychodzi?
-Irina co Ty tutaj robisz?
- Zaraz Ci powiem kochanie. Jak ta kobieta opuści nasz dom. No niech pani już wychodzi!
-Nigdzie się stąd nie ruszam!
-Cris powiedz jej coś!
-Ona już idzie.
- Ale? -teraz to ja powiedziałam.
-Wybacz Irino, ale ja również wychodzę z tą piękną panią.
-Kto to jest?
-Nie twój zasrany interes lalka.
-Kim Ty jesteś? Co?
-Dziewczyną Crisa, a co?
Cris tylko się przyglądał, to w Irine to we mnie. Tylko na mnie patrzył z czułością, a na Irine z pogardą.
Cieszyło mnie to,Cris się zmienił dla mnie. Dla żadnej z nich się nie zmienił.Czyli mnie kocha.
Wyszliśmy z mieszkania, Ronaldo zamknął drzwi i poszliśmy w stronę BMW, otworzył mi drzwi jak na dżentelmena przystało. Szkoda, że nie widzieliście miny Shayk, miała otwartą buzię. Hahahhehehhe, i dobrze jej tak.
-Cris, Ty sobie żartujesz tak?
-Nie, możesz sobie już pójść? Bo chcę zamknąć bramę, a nie chcę żeby policja Cię zgarneła za włamywanie się do mojego ogrodu.
-Cris, ale przecież...
-Dobra, jak chcesz. Tylko wiesz, że w celi nie będziesz miała lustra.
Ale Cris ją zdisował. Teraz to ma taką minę, że szok.
-Cris!!! Będziesz żałował.
-Już żałuję.
Barbie opuściła plac i odjechała swoim Mercedesem, chwila to nie jest ten którego dostała w urodziny od Crisa. Kto by pomyślał, że słynna modelka, nadziana a wykorzystywała Ronaldo.

Byliśmy już przed moim blokiem.
- Cris, może wejdziesz na górę?
- A mogę?
I po cholerę on się głupio pyta.
- Pewnie, że tak.
Wysiadliśmy z auta, Cris wziął mnie za rękę. Co on robi?! Sąsiedzi zaraz coś powiedzą.
-Cris?
-Tak?
-Może nie trzymajmy się za ręce, bo wiesz sąsiedzi.
-A co mnie oni interesują, liczysz się Ty, i tylko Ty!
Ma rację,ale niedawno przychodził do mnie Isco, a teraz on. A zresztą, to moja sprawa.
Byliśmy już przy moich drzwiach, gdy zawołała mnie sąsiadką.
- Pani Albo, ma pani chwilę?  Musimy porozmawiać.
-Tak, słucham?
Sąsiadka, spojrzała się dziwnie na Ronaldo.
-Bo wie pani, niech pani nie przyprowadza tutaj mężczyzn!
-Słucham?
-No tak, niedawno Isco teraz ten- wskazała na mojego chłopaka- tutaj też dzieci mieszkają, i one widzą.
-Przepraszam, że się wtrącam. Ale panią to nie powinno obchodzić życie mojej dziewczyny. I tak poza tym Isco jest bratem Alby.
-Tak, a tu mi jedzie pociąg. Jak pani się nie wstydzi, biedny chłopak jeździ za granicę zarobić pieniędzy na ślub!
-Jaki ślub?
-A no bo pan nie wie, pani Alba wychodzi za mąż.
-Alba, o co chodzi?
-Nie mam pojęcia, ja przecież nikogo nie mam.
-Akurat, a ROBERTO?
Co, skąd ona o nim wie?
-Skąd pani zna Roberto? I co pani przyszło do głowy, że ja za niego wyjdę.
-Ponieważ on tu często przychodzi.
Co?! Skąd, on wiedział gdzie ja mieszkam?!
Otworzyłam drzwi swojego mieszkania, weszłam do niego pociągnęłam za sobą Portugalczyka.
-Kochanie, będzie dobrze! On się nawet nie zbliży do Ciebie.
Przytuliłam się do niego, Ronaldo wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Będzie dobrze.
-Ronaldo?
-Tak?
- Chcę Ci tylko powiedzieć, że Cię bardzo kocham.
-Wiem o tym.
-Ale nie wiesz, że bardzo bym chciała się...
-Co?
- Z Toba kochać - powiedziałam to tak cicho, ale on to i tak usłyszał. Było mi głupio.
No i stało się, mu długo nie zajęło ścigania ze mnie ubrań, nawet niewiem kiedy, ale on już też był nagi. Byłam na siebie zła, bo obiecałam sobie, a wszystko spieprzyłam.

             ----------------

Dziewczyny sorry, ale musiałam na tym skończyć. Myślę, że podoba się wam, chociaż troszkę?! Piszę tu dziewczyny, ale wiem że mój kolega z gg też to czyta, więc przepraszam Cię Alex, że dyskryminuje facetów.
Rozdział jest dedykowany dla wszystkich :-D
Mam dla was niespodziankę, a może nie będę jej narazie zdradzała.

poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział XI

-Albo, może pogadamy jak wrócimy z tatą z konferencji?! Przepraszam, nie pomyśl że jestem egoistą.
-A no tak bym zapomniała. Ok, to ja pojadę do Juniora.
-Świetny pomysł, zawiozę Cię.
Do rozmowy dołączył tata.
- Albo, ale powiedziałaś mu prawda?
-Tak, ja tylko żartowałam. Przepraszam.
- Ufff, kamień spadł mi serca!
-To czemu Ty mi tego nie powiedziałeś, że Alba jest moją siostrą?
- Przecież wiesz, że ja w takich sprawach jestem tchórzem.
Isco pokiwał głową na zgodę.
- To co ruszamy?- zapytał mody.
-Pójdę się przebrać.
- Co?? Daje Ci 2 minuty.
-Może 5?
-Niech Ci będzie,  będę stratny.
Poszłam do pokoju, ubrałam się w ciuchy jakie wczoraj miałam na sobie. Zajęło mi to chwile, zeszłam do chłopaków.
-Możemy ruszać, a Isco możemy najpierw  podjechać pod moje mieszkanie muszę się przebrać?
-Dobra!!!- Isco był lekko wkurzony.
Nie dziwię się, on nie należał do spóźnialskich tak go mama wychowała. Ciekawe, gdzie jest moja matka? Czy w ogóle chcę ją kiedykolwiek spotkać? Tak, ojca znalazłam, muszę teraz i ją znaleźć.
-Alba, wysiadaj i masz dokładnie 10 minut!
- Francisco Románie...-przerwał mu Isco.
-Tak wiem, przepraszam.

-Nareszcie jesteś!
-Przepraszam, ale sąsiadka mnie zatrzymała. Chciała o czymś ze mną porozmawiać, ale jej powiedziałam że się spieszę.
- Ok, zapnij pasy.
W samochodzie nastała cisza, do domu Ronaldo było już blisko.

Myślami CR7



Ciekawe, kiedy mi odpiszę. Może jest zła na mnie? Wyszedłem na świeże powietrze, usłyszałem głos.
-Ronaldo jesteś w domu?
-Chyba, go nie ma...- to była ona.
Poszedłem w kierunku głosów, goście stali przed furtką.
-Cześć, Ty Isco nie masz konferencji?
-Tak mam, ale przywiozłem Ci, Albe.
Otworzyłem furtkę, Alba nie pewnie zrobiła krok w moją stronę.
-Ja już będę jechał, później o tym porozmawiamy! Życzę miłego dnia siostrzyczko.
-Nawzajem!
A to Isco już wie, że są oni rodzeństwem to dobrze. Pojazdu już nie było.
-Może wejdziemy do środka?
-A Junior gdzie jest??
-W przedszkolu, czego się napijesz?
- Soku.
-Cała Ty.
Byliśmy w kuchni, lekko spoglądałem na dziewczynę, była zestresowana.
-Coś się stało?
-Nie nic, a gdzie są inni?
- Kto?
- Pracownicy?
-Są w swoich domach, oni nie są mi potrzebni na dobę. A tak w ogóle to prześlicznie wyglądasz.
-Yyyy, dzięki.
Przybliżyłem się do niej, pragnąłem jej pocałunku, ona go też pragnęła. Zacząłem ją delikatnie całować, moje ręce wylądowały na jej biodrach, a natomiast jej prawa ręka gładziła moją twarz. Dotykała moje oczy, policzki. Kiedy oderwałem się od jej gorących ust, zaczęła dotykać moje usta. Nie mogłem się powstrzymać, podniosłem ją, i posadziłem ją na blacie. Nie chciałem jej przestraszyć, więc lekko głaskałem jej nogi. Moje dłonie powędrowały pod sukienkę i wtedy ujrzałem łzy na twarzy Alby.
-Kochanie co Ci jest?
-Jesteś taki sam jak Roberto, albo i gorszy. Każdą byś przeleciał!
-Przepraszam Kochanie! Nie chciałem Cię skrzywdzić, i uwierz nie chcę z żadną inną kobietą się kochać tylko z Tobą!
Alba wybiegła z kuchni, wiem to moja wina mogłem się powstrzymać. Poszedłem za nią, siedziała w salonie, była skulona nie widziałem jej twarzy, była schowana.
-Albo, kochanie? Co Ci zrobił ten Roberto?
Spojrzała na mnie, przytuliłem ją do siebie.
-Albo powiedz.
-Boję, boję się go i Ciebie...
-Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. Obiecuję Ci, że nie zrobię nigdy tego za Twoją zgodą.
-Naprawdę?
-Tak Aniołku, wiesz że Cię kocham. Nie chcę Cię skrzywdzić, tylko Ci pomóc...



Myślami Alby

Opowiedziałam mu całą historię, swojego życia. Słuchał mnie uważnie, gdy się pojawiały u mnie łzy tulił mnie. Jest on pierwszy, który wie o mojej przyszłości. Wie już kim naprawdę jest Roberto, i kim był dla mnie kiedyś.

Myślami CR7

Zasnęła, moje Maleństwo. Nie pozwolę żeby taki ktoś jak Roberto zbliżył się do niej. Nigdy! Usłyszałem dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć.
-Siema Sergio, co Ci jest?
-Jest Alba?
-Tak, ale śpi. Coś się stało?
-Tak. Isco i jego ojciec mieli wypadek.
-Boże, ale coś poważnego?
-Nie, ale w szpitalu wylądowało też dwójka innych ludzi. Kobieta z mężczyzną....

Myślami pana Alarcón (Ricardo)

Co ja zrobiłem spowodowałem wypadek, dobrze że nic się  nie stało mojemu synowi. Pójdę do tych ludzi, którzy przeze mnie ucierpieli. Wszedłem do pomieszczeniu, w którym leżała kobieta. Podszedłem do jej szpitalnego łóżka. Nie to nie możliwe, po moich policzkach spływały łzy.
- Ricardo, czy to naprawdę Ty?
- Tak. Droga Bérénico.
-Tak dawno Cię nie widziałam!
-Minęło 25 lat, dlaczego to zrobiłaś. Czemu nie powiedziałaś mi o dziecku?
-To już wiesz?!
-Tak, poznałem Albe.
-Jak? Jak ją poznałeś?
-Jest tak samo piękna jak Ty. Nawet charakterem Cię przypomina.
-Moja mała dziewczynka. I mówisz, że ma na imię Alba?
-Tak, a nie podoba Ci się?
-Głuptasie zawsze tak pragnęłam, aby moja córka miała na imię Alba.
-To dlaczego ją nie wychowywałaś? Chociaż tak ją kochasz.
- Chciałam, ale nie mogłam. Nie miałam pieniędzy.
-Ale przecież byłaś modelką.
-Ale to było później, szukałam jej, ale to było już za późno.
Do pokoju wszedł Isco.
-I co zostawisz mamę i nas dla niej? To jest zwykła zdzira, która nie kochała swojego dziecka i oddala je, żeby dowolnie i wszędzie się pieprzyć.
- Proszę nie mów tak. Obiecuję nie zabiorę Twojego ojca, chcę tylko poznać Albe.
- Już za późno, ona Cię nienawidzi. Nienawidzi Cię od tego dnia w którym ją opuściłaś. Nie zbliżaj się do niej!
Mój syn opuścił pokój, chciałem za nim pójść, ale Bérénica mnie zatrzymała.
-Musi ochłonąć, przejdzie mu.
-Masz rację, zadzwonię do Alby.
-Nie, nie teraz.
-Ale chcesz ją poznać?
-Tak, ale daj mi tydzień. Muszę dobrze wyglądać na spotkanie ze swoją córką.
- Dobrze.
-Dzięki, a tak w ogóle gdzie jest Roberto?
- Kto?
- No ten chłopak, który był ze mną w aucie.
- A o tego Ci chodzi, mu nic się nie stało. Został wypisany ze szpitala.
- Aha.
- Dlaczego z nim jechałaś?
- Bo on zna naszą córkę Albe. Rok temu oświadczył się naszej córce....

     ---------------------

I co wy na to?!!! Roberto trochę namiesza, to wam gwarantuje. Może w końcu pojawi się Neymar!!!  Czekam na komentarze, a tak w ogóle to w tym była ubrana Alba, no nie dziwię się, że Portugalczykowi ręce uciekały pod sukienkę :-D


Ten rozdział miał być już w sobotę, ale WiFi siadło, więc dodaje go dzisiaj. Za tydzień urodziny ma... 

SERGIO RAMOS ♥






niedziela, 15 marca 2015

Rozdział X

,, Nie Roberto, nie zbliżaj się do mnie! Zostaw mnie. Pomocy!!!!
Proszę błagam niech ktoś mi pomoże...
Zostaw go, zostaw on jest niewinny, błagam zabij mnie, ale nie go...."
-Albo, Albo obudź się to tylko sen!Zły sen.
Obudziłam się, przy łóżku stał mój braciszek.
- Isco...
- Tak?
-Możesz dzisiaj spać ze mną?
-Albo to sen, nic się nie dzieje.
-Błagam braciszku...

Myślami Isco
-Błagam braciszku... -bym zapomniał godzinę temu dowiedziałem się, że Alba jest moją siostrą.
-Dobrze już dobrze.
Położyłem się obok niej, miała zapłakane oczy.
-Cichutko, będzie dobrze mała.
-Isco wiesz, że ja jestem starsza od Ciebie?!
-No i co z tego?! Ale to ja bardziej wyglądam na starszego brata.
-Niech Ci będzie.
Alba przytuliła się do mnie. Głaskałem ją po włosach, były takie miękkie. Szepnąłem jej do ucha.
-Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zbliżył się do mojej małej księżniczki. Śpij...

Myślami Alby
Obudziłam się nie było już przymnie Isco. Wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic, zajęło mi to 10 minut. Zeszłam na dół do kuchni, a mój piłkarz przyrządzał śniadanie, lekko się zdziwiłam ponieważ Francisco był ubrany jakby miał iść do ślubu.
-Cześć siostra, siadaj na śniadanie.
- Hej... mniam mniam, ale pyszności na stole.
-Bardzo się cieszę. Albo dlaczego tak na mnie dziwnie patrzysz??
-Oo.. przepraszam, ale dlaczego Ty jesteś tak elegancko ubrany?
-Aaaa. .. za 2 godziny mam konferencje prasową, a muszę jeszcze tam dojechać.
- Ok.
Wzięłam kanapkę i zaczęłam  się w nią wgryzać, dziwne normalna kanapka ale jaka pyszna.
- Smakuje?
-Pewnie i to jak, co Ty takiego pysznego dodałeś?
- Nic szczególnego...
-Powiedz!
-A to tylko bycza tauryna.
- Co kurwa?!- wszystko co miałam w buzi wylądowało w koszu.
-Hahahhehehhe, masakra i Ty mi w to uwierzyłaś... hahhahaehheh
-Brawo, takie to śmieszne?!
Z lodówki wyciągnęłam ketchup i po chwili sos ten wylądował na ubraniach mojego głupiego braciszka.
-Co jest ku..., popieprzyło Ci się czy co?
-Hhahhahhehehhe
-Bardzo, ale to bardzo śmieszne. Pamiętaj, że Ty będziesz to prać.
Isco wyszedł z kuchni bardzo w złym humorze.
- I co ja narobiłam?
Po chwili usłyszałam dzwonek.
-Albo otworzysz?
-Jasne.
Otworzyłam drzwi, przy wejściu stał ojciec Isco, no i także mój.
-Witaj skarbie.
- Dzień dobry, i nie życzę sobie takich powitań.
- Jest Francisco? I on wie już o tym?
- Nie, nie mogłam mu tego powiedzieć. Ja i Isco jesteśmy parą, a właśnie zostaniesz dziadkiem cieszysz się?
-Co takiego? Albo to Twój brat, jak mogłaś?
-Nudziło mi się, nie miałam do kogo się przytulić...
Wiem jestem kretynką, ale musiałam tak dla zabawy, szkoda że nie widzicie jego miny.
- Albo kto przyszedł??- wrzeszczał na cały dom pomocnik Realu.
-A to tylko....-przerwał mi pan (tata) Alarcón.
- Cicho nic nie mów...
Zaprosiłam go do salonu, zaproponowałam mu coś do picia, ale tylko powiedział mi żebym zeszła z jego oczu. Mi to pasuje.
Poszłam do kuchni, nie wiem jakim cudem była tam moja komórka.
- O dostałam SMS- dwa nie przeczytane:
pierwszy był od Crisa " Hej mała może zjemy dzisiaj razem kolacje tylko we dwoje. O Juniora się nie przejmuj moja mama przyjechała więc z chęcią go przypilnuje. Czekam na odpowiedź! Mam nadzieje, że zgodzisz się na wspólną kolacje... Ps. Przepraszam Cię za to, jak potraktowałem Isco. Nie gniewaj się! Tęsknię i bardzo Cię KOCHAM ", ja i się na niego gniewać nigdy w życiu. Drugi SMS był od nieznanego numeru: " Hej Alba, tęskniłaś?! Mam dla Ciebie prezent przyjdź o godzinie 16 pod centrum, tam koło tego parkingu. Pamiętasz co nie, ten Portugalczyk się z Tobą miział! Nie ładnie, ale ja się nie gniewam. Czekam z niecierpliwością. Ps. Przyjdź sama, Twój przyjaciel Roberto".
W oczach stanęły mi łzy, skąd on ma mój numer?! Do kuchni wszedł starszy Alarcón, akurat musiał teraz wejść jak płacze.
-Wiesz co ja jednak się napije czegoś zimnego. Albo coś Ci się stało?
Spojrzałam na niego.
-Nie, mogę Cię o coś prosić?
- Tak, słucham Aniołku.
-Nigdy mnie nie zostawiaj TATUSIU.
Podszedł do mnie i  mocno mnie przytulił.
Do kuchni wszedł Isco.
- O nie tak nie będzie, nie zabierzesz mi taty- powiedział w żartach.
Przytuliłam się również i do Niego.
-Muszę wam coś powiedzieć, bardzo i to bardzo ważnego ....

            ----------------------------

Hej, sorki że w takim momencie ale musiałam. Dzisiaj ten rozdział jest dla Alexa, który dał mi cenną lekcje.
Dzięki Alex, gdyby nie Ty to nie wiem kto by mi pomógł!!!! :-D
Życzę miłego czytania wszystkim czytelnikom, jeśli macie do mnie pytania, to tu jest moje gg: 36559750










niedziela, 8 marca 2015

Rozdział IX

Witajcie!!!
Bardzo dziękuję E. Konieczko i A. Lewandowskiej, dziewczyny ten rozdział jest dla was. No i oczywiście dla wszystkich.
Chcę wszystkim kobietkom życzyć w tym naszym dniu ( nareszcie ), wszystkiego najlepszego i żeby ten dzień nigdy się nie kończył


           Zapraszam na rozdział IX   
                             

W końcu zobaczyłam go, płakał gdy mnie zobaczył, ja również nie żałowałam łez. Tylko on płakał przeze mnie, ja do tego dopuściłam, muszę mu to wszystko wyjaśnić. Podeszłam do niego...
-Isco, chodź wracamy do domu. 
-Nigdzie z Tobą nie idę, Ty myślisz, że jak przyjdziesz i rzęsami zatrzepiesz to ja pójdę. Nigdzie stąd się nie ruszam, idź z tym fagasem- wskazał na CR7.
Do rozmowy dołączył się Ramos.
- Ej stary daj spokój, jesteś pijany. Odpuść sobie te głupie komentarze.
- Nie Sergio, Ty nic nie wiesz. Ta latawica puściła się z PANICZEM RONALDO. 
Ronaldo, patrzył na Niego z wściekłością.
- Co Ronaldku prawda boli, co nie? To ile tym razem dziewczynek zaliczyłeś z tą tutaj- wskazał na mnie- DZIWKĄ!!!
Nawet nie wiem kiedy Ronaldo podszedł do Isco i złapał go za koszulkę, mówił coś przez zęby, nie usłyszałam dokładnie.
- Przeproś w tej chwili Albe! O mnie mów co chcesz, ale nie pozwolę żeby takie gówno obrażało kobietę, w mojej obecności. 
- Sam sobie ją przeproś, za to że nie dałeś jej satysfakcji w nocy.
Po chwili zobaczyłam jak Francisco ląduje na podłogę. Podbiegłam do Niego.
-Nic Ci nie jest.
-Albo zostaw go. Proszę, wychodzimy on sam dojdzie.
Miałam łzy w oczach, jak tak Cristiano mógł powiedzieć, przecież on wie że Isco jest moim młodszym bratem.
- Nie, nigdzie się nie ruszę bez Niego. Sam idź!
-Ale to nie ma sensu, zrozum.
- Dla mnie ma sens. Skrzywdziłam go, mogłam powiedzieć mu prawdę i na pewno to by się tak nie skończyło. Proszę idź Ronaldo.
-A kto Cię zawiezie do domu, bo on nie jest w stanie.
- Ja ją zawiozę- powiedział Ramos.
- Ok. Zadzwonię później, muszę jechać do syna.

Minęło parę minut, jak Isco wylądował w ubikacji. Szkoda mi go, ale ma za swoje nie musiał tyle pić. Podszedł do mnie Neymar.
- Przepraszam, a my się nie znamy?
-Nie.
-Ależ oczywiście, że tak. Pamiętam Cię z jednego meczu. Siedziałaś na trybunach.
- No tak, ale to Ty pamiętasz swoich kibiców.
-Jak takie ślicznotki są na trybunach to dziwnie by było zapomnieć.
- Daruj sobie! Idę do Isco.
-Nie przepraszam, nie chciałem Cię urazić. Może pomóc?
-Nie z Ramosem damy rade. Ale dziękuję.
Poszłam do toalety, młody dosłownie spał na desce. Sergio robił selfie z Isco.
- Oszalałeś?!
-Nie, pokaże Pilar i Jesé, jak to panny potrafią załatwić facetów. Wiadomo Pilar nie będzie się ze mną zgadzać.
- Wiesz co, nikt mu nie kazał chlać.
- No, ale Ty go skrzywdziłaś co nie?
Popatrzałam najbardziej śmiertelnym wzrokiem na Hiszpana.
- Mój drogi kolego, albo go wyniesiesz na świeże powietrze, albo Cię uduszę. To co wybierasz?
-Zdecydowanie tą pierwszą propozycje.

Byliśmy w mieszkaniu Isco. 
- To ja uciekam, Pilar mnie zabije. Zostajesz tu czy mam Cię zawieźć do domu.
- Nie zostanę z Nim.
-Ale wiesz, że dzisiaj nie ma szans żeby się on obudził.
-Tak wiem.
Pożegnałam się z obrońcą, zamknęłam za nim drzwi na klucz. 
Poszłam po koc, żeby przykryć braciszka. Ale on słodko śpi, tak samo jak Junior.

Byłam już wykąpana, miałam spodenki z treningu od Isco i jakąś podkoszulkę. Położyłam się, usłyszałam kroki po schodach. Do pokoju wszedł... kto nie inny jak Francisco.
- Co Ty tu robisz? 
- Isco wiem, że jesteś na mnie zły, ale ja Ci wszystko to wytłumaczę.
- Nie musisz, ja już wszystko wiem. Kochasz go i tyle. Nie wmawiaj mi że tak nie jest.
- Tak masz rację kocham Crisa, ale Ciebie też kocham. Tylko właśnie tutaj jest różnica.
-Phi.
Podeszłam do zaspanego piłkarza.
-Ale wódką od Ciebie jedzie.
-Yhm, to przez Ciebie. W ogóle to była Polska wódka, nie polecam za mocna.
Zaczęliśmy się śmiać, jaki on ma słodki uśmiech. Jakiego ja mam przystojnego brata.
- Co dlaczego tak się na mnie dziwnie zerkasz?
- Nie, po prostu chcę Cię przeprosić Isco, masz rację to moja wina.
-Ej, nie Twoja tylko nasza wspólna, powinniśmy być szczerzy wobec siebie, a zachowaliśmy się jak banda dzieciaków. To Ty mi wybacz.
-Ok, wybaczam Ci amatorze Polskich wódek.
-Co, coś Ty powiedziała? Jak Cię złapie.
Zaczęłam uciekać po pokoju, Isco wziął poduszkę i po chwili byłam cała w piórach.
- Teraz Ci ładniej... Przecież żartuje.
Zaśmiałam się, nie miałam pojęcia kiedy zobaczyłam że dzieli nas kilka centymetrów od siebie. Hiszpan przybliżył się do mnie, po chwili zaczęliśmy się całować. Swoją prawą dłoń wplótł mi we włosy, a lewą dłonią dotykał moje ręce i schodził coraz niżej, gdy przypomniałam sobie co ja najlepszego robię. Przecież to mój brat!! Odepchnęłam go od siebie.
-Isco nie możemy.
-Dlaczego, kochanie? 
-Proszę nie mów tak do mnie.
-Albo, słonko co się dzieje.
-Isco nie możemy, być razem.
-A Portugalczyk, rozumiem jeśli chcesz wracaj do Niego.
-Nie Isco to nie o Niego chodzi, ale o nas.
-Dobrze, więc słucham.
-Nie wiem jak to Ci powiedzieć.
-Ciii, to nie mów. Daj nam trochę czasu nacieszyć się sobą.
Jego ręką wylądowała na moim tyłku. Nie mogłam nic zrobić, więc uderzyłam go w twarz.
-Albo, oszalałaś?!
-Nie dotykaj mnie, nie chcę rozumiesz. Nie możemy, nie możemy być razem, więc nie krzywdź mnie tak samo jak to zrobił Roberto.
-Kim on jest? Coś Ci zrobił? Jak go dorwę to go zabije.
-Przestań, to nie tylko o to chodzi, chodzi tu właśnie o to, że Ty i ja...
-Co?! Że co Ty i ja?
-Isco, witaj jestem twoją starszą siostrą.
-Co? Nie to są żarty, tak. Wychodź Ramos, wychodź Ronaldo.
-Ich tu nie ma, a to co Ci powiedziałam to jest prawda. Twój ojciec jest i moim ojcem.
-Ale jak? Całowałem się z siostrą i Ty nic mi nie powiedziałaś! Ba, ja prawie  z Tobą bym wylądował w łóżku. I Ty dopiero mi to mówisz. 
- Ja chciałam Ci to powiedzieć.
-Kiedy?
-W kawiarni.
- Od kiedy to wiesz, że jesteśmy... rodzeństwem?
-Od 15 dni, nie miałam odwagi Ci to powiedzieć.
-Ten świat, jest chory!

Przez dłuższy czas w pokoju panowała cisza. Pierwszy się odezwał Isco.
-Zostajesz na noc?
-A mogę?
- Jeszcze się pytasz! Oczywiście, że tak samej bym Cię nie puścił.
- Dzięki.
-Dobra chodźmy spać, zaprowadzę Cię do pokoju gościnnego. Jak wstaniesz pierwsza obudź mnie, pogadamy sobie przy śniadaniu.
-Dobrze.
-I powiesz mi w końcu kim jest ten cholerny Roberto.
-Nie to wolę zatrzymać sobie.
-Nigdy w życiu. 

Leżałam już w łóżku, nie mogłam zasnąć. Myślałam o tej sytuacji, masakra jakaś naprawdę jakbym nie dowiedziała się że Isco to mój brat, dawno byśmy wylądowali w łóżku. Ale znowu nie sprawiedliwe zachowałam się w stosunku Ronaldo. Nie pamiętam kiedy zasnęłam...

,, Nie Roberto, nie zbliżaj się do mnie! Zostaw mnie. Pomocy!!!!

                          --------------------

Rozdział IX skończony, czekam na komentarze :-D
Wiem, wiem dziwny ten świat od Alby.
Mam nadzieje, że trochę wam się podoba, a tu ode mnie parę fotek:

1)     

2)   

3)   

A to dla koleżanek: 











niedziela, 1 marca 2015

Rozdział VIII

     Na początek chcę was wszystkich przeprosić, że tak późno dodaje ten rozdział. Mam nadzieje, że mi wybaczycie. Więc życzę wam miłego czytania.
   SERDECZNIE ZAPRASZAM NA CIĄG                                       DALSZY !!!

Byłam już na miejscu, Isco jeszcze nie było. Zamówiłam sobie ciastko z kawą, po chwili wszedł do kawiarni mój braciszek, a wraz z nim Ronaldo. Cholera po co on tutaj, miałam się spotkać tylko z Isco, powiedzieć mu, że jest moim młodszym bratem.
-Cześć Albo, dawno się nie widzieliśmy. Przyszedł ze mną Cris, ale tylko na chwilkę. Musi z tobą porozmawiać, a więc Cris masz 5 minut. Ja wyjdę nie będę przeszkadzał.
Portugalczyk usiadł na przeciwko mnie, był smutny. Isco już nie było.
-Cześć Albo. Mam wiadomość od Juniora. Jest mu bardzo przykro, że nie przychodzisz do Niego. Mówi, że to przez Niego, bo powiedział mi o Roberto. Nie chcę, aby mój syn się za coś winił, co nie jest jego winą. - myślałam, że będzie jeszcze gorzej, ale cóż nie oszukujmy się. Jest gorzej niż myślałam. - Nic nie powiesz.
-Przeproś za mnie, Juniora. Powiedz mu, że jest mi bardzo przykro. Nie chciałam do tego dopuścić.
-I tylko tyle, myślisz że ja mu tego nie mówię. Jesteś pieprzoną egoistką, nie miałem racji to co myślałem wcześniej o Tobie. Ja próbowałem się zmienić, naprawdę myślałem że to ja jestem tym złym. Ale to Ty i tylko Ty jesteś temu wszystkiemu winna.
Portugalczyk wyciągnął z marynarki kopertę.
-Weź to i nigdy nie wracaj rozumiesz.
W oczach stanęły mi łzy, co ja zrobiłam przeze mnie małe dziecko się winiło, i Ronaldo któremu powiedziałam że jest egoistą, a to ja nią jestem.
-Proszę Cris, nie ja nie chcę. Ja to naprawie, obiecuję. Przyjdę jutro i porozmawiam z Juniorem.
-Ty chyba oszalałaś, myślisz że ja bym na to pozwolił nigdy.
Wstał, ale złapałam go za rękę.
-Puść mnie Albo.
-Nie proszę nie idź. Jeśli chcesz wszystko, ale to wszystko Ci powiem.
- Nie obchodzi mnie to. Puść mnie, ponieważ nie chcę Ci zrobić krzywdy.
Trzymałam go, zaczęłam płakać, prosić go żeby to tak się nie skończyło, byłam w stanie błagać go na kolanach. Wyszarpnął się, wyszedł ja pobiegłam za nim. Wsiadł do samochodu, zapalił auto już chciał odjechać, ale ja wsiadłem do jego auta.
-Albo wysiądź. Nie rób cyrków.
-Nie wysiądę dopóki mi nie wybaczysz, i pozwolisz abym mogła porozmawiać z twoim synkiem.
-Nie ma mowy, dobrze przebaczam Ci, ale nigdy nie zbliżaj się do mojego domu, rodziny, a przede wszystkim do mojego syna.
-Nie, jesteś okrutny wiesz, że kocham go tak samo, jak.... Ciebie.
-Słucham?!
-Tak Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, kocham Cię. Tak jak kobieta kocha mężczyzna, ja w taki sposób kocham Cię.
-Oszalałaś!!
-Nie, mówię prawdę. Mogę Ci to udowodnić.
Zbliżyłam swoje usta do jego ust. On delikatnie zaczął całować mnie, tak namiętnie. Nie myślałam o niczym, tylko o Crisie, który zaczął namiętniej całować. Minęło dobre 5 minut, gdy zauważyłam, że palce Portugalczyka wędrują pod moją sukienkę.
- Cris ktoś nas zobaczy.
-I co z Tego, nikogo nie ma.
Teraz mi się przypomniało że na parkingu był Isco. Spojrzałam, ale jego auta już nie było.
-A Isco?? Boże co ja zrobiłam.
-Wiedziałem, to Ty kochasz mnie i go.
-Tak kocham was obu.
-Wiesz ja nie chcę być tym drugim, więc wybierz mnie, bo Isco to jeszcze dzieciak.
-Jak mogę wybrać pomiędzy Tobą a moim braciszkiem?!
-Jakim braciszkiem? Isco jest Twoim bratem. Czemu mi nie powiedzieliście?
-Isco nie wiedział, miałam mu to dzisiaj powiedzieć.
-A Ty od kiedy wiesz?
-Jakieś 15 dni.
-Co, ale jak??
-Wytłumaczę wam to. Tylko zawieź mnie do Niego.
Cris odpalił silnik i pojechaliśmy do Isco, jak się okazało młodego nie było w domu. Po godzinie zadzwonił telefon od piłkarza.
- I co skurwysynie, w końcu ją zdobyłeś. Przekaż jej, że nienawidzę ją.
-Stary Ty jesteś pijany, gdzie jesteś?
-Spadaj, co Cię to obchodzi.
Wzięłam komórkę od Ronaldo.
-Isco powiedz mi gdzie jesteś? Martwię się o Ciebie.
-Nie chcę żebyś się szmato o mnie zamartwiała.
-Wiem, że jesteś na mnie zły, ale nie mów tak do mnie.
-A jak mam inaczej? Bawiłaś się mną jak zabawką....
I skończyła się rozmowa, bo komórka się rozładowała. Po chwili moja komórka dzwoniła. Odebrałam w słuchawce był nie znajomy mi głos.
-Cześć, jestem w barze i jest tu też Isco, który jest fest pijany.
-Przepraszam skąd masz mój numer, iw ogóle z kim mam przyjemność rozmawiać?
-A przepraszam nie przedstawiłem się. Neymar, a numer Twój podał mi Sergio Ramos. Właśnie uspokaja Isco.
-Hej to podaj mi adres tego lokalu.
Pożegnaliśmy się.
-Już Cris wiem gdzie on jest. Chodźmy nie ma czasu.
Wsiedliśmy do pojazdu i ruszyliśmy, do baru jechaliśmy 20 minut. Wsiadłam z auta, pobiegłam szybko do drzwi, nawet nie poczekałam na mojego chłopaka. Chyba już mogę go tak traktować.
Gdy weszłam do środka, zobaczyłam pełno piłkarzy, którzy skierowali oczy na mnie, a ja szukałam po między nimi Isco, który mnie nienawidzi. Ma rację przecież nie powinnam kochać CR7 i go jednocześnie. Chociaż ja go kochałam jak brata, a on o tym nie wiedział....
W końcu zobaczyłam go, płakał gdy mnie zobaczył, ja również nie żałowałam łez. Tylko on płakał przeze mnie, ja do tego dopuściłam, muszę mu to wszystko wyjaśnić. Podeszłam do niego....


Koniec rozdziału VIII, mam nadzieje że spodobał się wam.