Translate

poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział XI

-Albo, może pogadamy jak wrócimy z tatą z konferencji?! Przepraszam, nie pomyśl że jestem egoistą.
-A no tak bym zapomniała. Ok, to ja pojadę do Juniora.
-Świetny pomysł, zawiozę Cię.
Do rozmowy dołączył tata.
- Albo, ale powiedziałaś mu prawda?
-Tak, ja tylko żartowałam. Przepraszam.
- Ufff, kamień spadł mi serca!
-To czemu Ty mi tego nie powiedziałeś, że Alba jest moją siostrą?
- Przecież wiesz, że ja w takich sprawach jestem tchórzem.
Isco pokiwał głową na zgodę.
- To co ruszamy?- zapytał mody.
-Pójdę się przebrać.
- Co?? Daje Ci 2 minuty.
-Może 5?
-Niech Ci będzie,  będę stratny.
Poszłam do pokoju, ubrałam się w ciuchy jakie wczoraj miałam na sobie. Zajęło mi to chwile, zeszłam do chłopaków.
-Możemy ruszać, a Isco możemy najpierw  podjechać pod moje mieszkanie muszę się przebrać?
-Dobra!!!- Isco był lekko wkurzony.
Nie dziwię się, on nie należał do spóźnialskich tak go mama wychowała. Ciekawe, gdzie jest moja matka? Czy w ogóle chcę ją kiedykolwiek spotkać? Tak, ojca znalazłam, muszę teraz i ją znaleźć.
-Alba, wysiadaj i masz dokładnie 10 minut!
- Francisco Románie...-przerwał mu Isco.
-Tak wiem, przepraszam.

-Nareszcie jesteś!
-Przepraszam, ale sąsiadka mnie zatrzymała. Chciała o czymś ze mną porozmawiać, ale jej powiedziałam że się spieszę.
- Ok, zapnij pasy.
W samochodzie nastała cisza, do domu Ronaldo było już blisko.

Myślami CR7



Ciekawe, kiedy mi odpiszę. Może jest zła na mnie? Wyszedłem na świeże powietrze, usłyszałem głos.
-Ronaldo jesteś w domu?
-Chyba, go nie ma...- to była ona.
Poszedłem w kierunku głosów, goście stali przed furtką.
-Cześć, Ty Isco nie masz konferencji?
-Tak mam, ale przywiozłem Ci, Albe.
Otworzyłem furtkę, Alba nie pewnie zrobiła krok w moją stronę.
-Ja już będę jechał, później o tym porozmawiamy! Życzę miłego dnia siostrzyczko.
-Nawzajem!
A to Isco już wie, że są oni rodzeństwem to dobrze. Pojazdu już nie było.
-Może wejdziemy do środka?
-A Junior gdzie jest??
-W przedszkolu, czego się napijesz?
- Soku.
-Cała Ty.
Byliśmy w kuchni, lekko spoglądałem na dziewczynę, była zestresowana.
-Coś się stało?
-Nie nic, a gdzie są inni?
- Kto?
- Pracownicy?
-Są w swoich domach, oni nie są mi potrzebni na dobę. A tak w ogóle to prześlicznie wyglądasz.
-Yyyy, dzięki.
Przybliżyłem się do niej, pragnąłem jej pocałunku, ona go też pragnęła. Zacząłem ją delikatnie całować, moje ręce wylądowały na jej biodrach, a natomiast jej prawa ręka gładziła moją twarz. Dotykała moje oczy, policzki. Kiedy oderwałem się od jej gorących ust, zaczęła dotykać moje usta. Nie mogłem się powstrzymać, podniosłem ją, i posadziłem ją na blacie. Nie chciałem jej przestraszyć, więc lekko głaskałem jej nogi. Moje dłonie powędrowały pod sukienkę i wtedy ujrzałem łzy na twarzy Alby.
-Kochanie co Ci jest?
-Jesteś taki sam jak Roberto, albo i gorszy. Każdą byś przeleciał!
-Przepraszam Kochanie! Nie chciałem Cię skrzywdzić, i uwierz nie chcę z żadną inną kobietą się kochać tylko z Tobą!
Alba wybiegła z kuchni, wiem to moja wina mogłem się powstrzymać. Poszedłem za nią, siedziała w salonie, była skulona nie widziałem jej twarzy, była schowana.
-Albo, kochanie? Co Ci zrobił ten Roberto?
Spojrzała na mnie, przytuliłem ją do siebie.
-Albo powiedz.
-Boję, boję się go i Ciebie...
-Przepraszam, nie chciałem Cię przestraszyć. Obiecuję Ci, że nie zrobię nigdy tego za Twoją zgodą.
-Naprawdę?
-Tak Aniołku, wiesz że Cię kocham. Nie chcę Cię skrzywdzić, tylko Ci pomóc...



Myślami Alby

Opowiedziałam mu całą historię, swojego życia. Słuchał mnie uważnie, gdy się pojawiały u mnie łzy tulił mnie. Jest on pierwszy, który wie o mojej przyszłości. Wie już kim naprawdę jest Roberto, i kim był dla mnie kiedyś.

Myślami CR7

Zasnęła, moje Maleństwo. Nie pozwolę żeby taki ktoś jak Roberto zbliżył się do niej. Nigdy! Usłyszałem dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć.
-Siema Sergio, co Ci jest?
-Jest Alba?
-Tak, ale śpi. Coś się stało?
-Tak. Isco i jego ojciec mieli wypadek.
-Boże, ale coś poważnego?
-Nie, ale w szpitalu wylądowało też dwójka innych ludzi. Kobieta z mężczyzną....

Myślami pana Alarcón (Ricardo)

Co ja zrobiłem spowodowałem wypadek, dobrze że nic się  nie stało mojemu synowi. Pójdę do tych ludzi, którzy przeze mnie ucierpieli. Wszedłem do pomieszczeniu, w którym leżała kobieta. Podszedłem do jej szpitalnego łóżka. Nie to nie możliwe, po moich policzkach spływały łzy.
- Ricardo, czy to naprawdę Ty?
- Tak. Droga Bérénico.
-Tak dawno Cię nie widziałam!
-Minęło 25 lat, dlaczego to zrobiłaś. Czemu nie powiedziałaś mi o dziecku?
-To już wiesz?!
-Tak, poznałem Albe.
-Jak? Jak ją poznałeś?
-Jest tak samo piękna jak Ty. Nawet charakterem Cię przypomina.
-Moja mała dziewczynka. I mówisz, że ma na imię Alba?
-Tak, a nie podoba Ci się?
-Głuptasie zawsze tak pragnęłam, aby moja córka miała na imię Alba.
-To dlaczego ją nie wychowywałaś? Chociaż tak ją kochasz.
- Chciałam, ale nie mogłam. Nie miałam pieniędzy.
-Ale przecież byłaś modelką.
-Ale to było później, szukałam jej, ale to było już za późno.
Do pokoju wszedł Isco.
-I co zostawisz mamę i nas dla niej? To jest zwykła zdzira, która nie kochała swojego dziecka i oddala je, żeby dowolnie i wszędzie się pieprzyć.
- Proszę nie mów tak. Obiecuję nie zabiorę Twojego ojca, chcę tylko poznać Albe.
- Już za późno, ona Cię nienawidzi. Nienawidzi Cię od tego dnia w którym ją opuściłaś. Nie zbliżaj się do niej!
Mój syn opuścił pokój, chciałem za nim pójść, ale Bérénica mnie zatrzymała.
-Musi ochłonąć, przejdzie mu.
-Masz rację, zadzwonię do Alby.
-Nie, nie teraz.
-Ale chcesz ją poznać?
-Tak, ale daj mi tydzień. Muszę dobrze wyglądać na spotkanie ze swoją córką.
- Dobrze.
-Dzięki, a tak w ogóle gdzie jest Roberto?
- Kto?
- No ten chłopak, który był ze mną w aucie.
- A o tego Ci chodzi, mu nic się nie stało. Został wypisany ze szpitala.
- Aha.
- Dlaczego z nim jechałaś?
- Bo on zna naszą córkę Albe. Rok temu oświadczył się naszej córce....

     ---------------------

I co wy na to?!!! Roberto trochę namiesza, to wam gwarantuje. Może w końcu pojawi się Neymar!!!  Czekam na komentarze, a tak w ogóle to w tym była ubrana Alba, no nie dziwię się, że Portugalczykowi ręce uciekały pod sukienkę :-D


Ten rozdział miał być już w sobotę, ale WiFi siadło, więc dodaje go dzisiaj. Za tydzień urodziny ma... 

SERGIO RAMOS ♥






2 komentarze:

  1. Matko kochana!! W takim momencie?! Jak mogłaś!! A tak w ogóle to rozdział cudowny :) Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, świetnie i jeszcze raz ŚWIETNIE :) Dlaczego po raz kolejny przerywasz w takim momencie ? no trudno trzeba poczekać :) Czekam na następny i Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń