Translate

poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział XIII


"Ciche jęki, jakie ze mnie wychodziły, podniecały bardziej piłkarza. Na początku bałam się, że stanie mi się krzywda, ale on był tak delikatny. Pieścił moje ciało swoimi dłoniami i gorącymi pocałunkami, przez które drżało moje ciało.
- Albo?
- Tak - lekko jęknełam z podniecenia.
- Skrzywdziłem Cię? Boli Cię coś myszko?
- Nieeee
Chciałabym żeby  ta noc nigdy się nie skończyła, trwała na wieki."

Obudziłam się, lekko otworzyłam oczy. Do pokoju wszedł Cris, trzymał tackę ze śniadaniem, ale urocze.
- Dzień dobry kochanie. Wyspałaś się?
- Cześć, bardzo dobrze mi się spało obok takiego przystojniaka.
Cris odłożył śniadanie na komodzie, a po chwili był już obok mnie. Zaczęliśmy się całować, znaczy to on mnie całował.
- Ronaldo?
- Tak kocie?
- Co dla mnie pysznego przygotowałeś?
- Naleśniki z polewą czekoladową i sok z pomarańczy.
- Mniam
-Ty też jesteś mniam.
Spojrzałam mu w oczy, a on wykorzystał to i zaczął znowu całować moją szyję, aż się zbliżył do dekoltu.
- Tygrysie, Ty jesteś nie wyżyny seksualnie.
- Kto ja? Chyba Ty.
- Ja, niby czemu?
- Nie pamiętasz?
- Ale co ja mam pamiętać?
- Jak, mówiłem chodźmy już spać, to Ty nie jeszcze chwilkę. I ta chwilka trwała jeszcze godzinę.
-Aaaa.... to nie pamiętam, a która jest?
- Lepiej nie pytaj, jedenasta.
-Kłamiesz?
- Oczywiście, że nie.
Spojrzałam na komórkę, faktycznie.
- I co?
-Ok, już wstaje.
- Nie musisz, tylko wstań przed osiemnastą, bo mecz jest o dwudziestej, a musimy wcześniej wyjechać.
- Jaki mecz??
- Nie pamiętasz? No z Barceloną gramy.
- Tak, teraz sobie przypominam... o jejku...
-Co się dzieje?
-A Twój trening?
-Miałem z rana.
-O której?
-O szóstej, trwał dwie godziny.
-Moje biedactwo- pocałowałam go w czoło- A Isco był?
- Nie, miał być ale gdzieś przepadł.
- Nie rozumiem?! Możesz jaśniej.
-Miałem Ci nie mówić..
-Cris mów, proszę?
-Dzwonił Twój ojciec, odebrałem komórkę. Powiedział mi o całej sytuacji, o kłótni pomiędzy Isco a...
-A kim? Ronaldo mów!
-Isco wybiegł ze szpitala i nie wrócił, i nie wiemy gdzie on jest.
-Z kim pokłócił się Isco?
-Albo nie ważne.
-Dla mnie wszystko jest ważne, a bardzo dla mnie jest ważny Isco! Mów z kim on się posprzeczał.
-Tylko się nie denerwuj! Powiem Ci, ale spokojnie.
- Mów, jestem spokojna kotku!
-Nie jesteś.
-Oczywiście, że jestem głuptasie.
- Dobra powiem, do szpitala trafiło też dwoje innych ludzi.
-Też jechali za szybko?
-Chyba tak, ale Twojemu ojcu zrobiło się przykro i chciał przeprosić ich. Co się okazało chłopaka już nie było, ponieważ został wypisany.
- A co z tą drugą osobą?
- No i właśnie!
-Co coś się stało?
- Albo, bo to była kobieta. Twój ojciec ją poznał.
- Kogo?
- Do szpitala również trafiła Twoja matka...
Nie to nie możliwe, on sobie ze mnie żartuje. Jakim cudem, to nie może być prawda. Piłkarz przytulił mnie wycierał łzy z moich policzków.
-Albo, proszę nie płacz.
-Ale jakim cudem ona się tam znalazła? Dlaczego Isco wybiegł?
-Ponieważ, pomyślał że ona chcę znowu Twojego ojca.
Biedny Isco, nie chciałam mu odbierać ojca. Nie chciałam mu niszczyć rodziny, byli szczęśliwą rodziną za nim ja się pojawiłam, a teraz Francisco gdzieś się pałeta. Wiem, on już jest dużym chłopcem, ale człowiek pod adrenaliną może wszystko zrobić.
-Albo będzie dobrze.
-Nie, zamknij się wreszcie. To moja wina jakbym nie wyjechała z Barcelony Isco byłby szczęśliwy, a ja zniszczyłam mu życie. Nie tylko mu!
-Nikomu nie zniszczyłaś życia.
-A Tobie?
-Albo skąd Ci to przyszło do głowy?! Ja jestem z Tobą szczęśliwy, i byłem szczęśliwy gdy Cię poznałem. Ty mi uratowałaś życie.
Teraz mnie zatkało, on na serio się we mnie zakochał. Od pierwszego wejrzenia. Co umiałam tylko mu powiedzieć, to:
-Dziękuję Ci Cris!

Myślami Isco



- A ja Ci nie przeszkadzam? Może powinienem już sobie pójść. Dziękuję Ci za nocleg.
- Nie ma sprawy, ale mam do Ciebie sprawę.
- Słucham?
- Słuchaj Isco, ostatnio na parkingu Cię widziałem.
- No i co?
- Byłeś wkurzony.
-Nie rozumiem!
-Oj nie mów że nie pamiętasz, z kim całowała się Twoja dziewczyna?
-Słucham? Ty mnie śledzisz, czy co?
- Nie, oczywiście że nie, ale tego nie dało się nie zauważyć jak byłeś wkurzony, przez to że Twoja dziewczyna całowała się z innym.
-A Alba, nie jest moją dziewczyną, tylko siostrą.
-A tamten facet, kim jest?
- A to mój znajomy.
-Jak ma na imię?
- A po co Ci to wiedzieć?
-Bo widzisz ja Albe bardzo dobrze znam, nie chcę żeby jej się krzywda stała.
- Słuchaj Roberto, nie Twój interes z kim Alba się spotyka.
- Oczywiście, że mój byliśmy z Albą jak rodzeństwo.
- To zapytaj się Alby, a nie mnie.
- Tak, ale jej często  nie ma w domu.
-Niech Ci będzie, ale nikomu nie mów?
-Ok.
-To był Cristiano Ronaldo, tak wiem zaskakujące co nie?
-To ten piłkarz, on ma syna?
-Tak! I co z tego?
-Nie nic.
-Będę uciekał, mam coś przekazać Albie?
-Nie, do zobaczenia!
Wyszedłem z mieszkania Roberto, jakiś dziwny ten gościu. Zadzwonię do Alby czy mogę do niej przyjść.

Myślami Roberto

Cristiano Ronaldo, już po Tobie!!!

Myślami Alby

Ufff całe szczęście Isco do mnie zadzwonił, za niedługo będzie u mnie, jak ja się o niego martwiłam.
- Albo, o czym myślisz?
-O Isco, martwię się o niego.
-Ale zadzwonił do Ciebie, za niedługo będzie. Jak chcesz mogę go o pieprzyć?
-Nie Cris, on tu nie jest niczemu winien. Porozmawiam z nim na spokojnie.
Portugalczyk kiwnął głową i delikatnie musnął moich ust.
-Ale Ty jesteś delikatny.
- A nie mam być?- zaśmiał się.
- Oczywiście, że masz być delikatny. Cris, a tak w ogóle gdzie jest Junior?
- W domku z moją mamą, po treningu pojechałem po niego.
-Aha i nic mi nie mówiłeś?
-A co miałem mówić?
-No, że Twoja mama już przyjechała.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, a tak w ogóle to Twoja mama również będzie na meczu?
- Oczywiście z moim synkiem.
Uf to dobrze, myślałam że sama tam będę.
Po chwili usłyszałam stukanie do drzwi.
- Ja otworzę- zaoferował piłkarz.
Poszedł przywitać gościa.
- Siema!
- Siema! A Ty tu?
- A gdzie miałem być?
-Myślałem, że jesteś u siebie. Jest Alba?
- Tak w kuchni, parzy kawę. Isco?
-Tak?
- Wiesz, że dzisiaj nie zagrasz przez to, że nie przyszedłeś na trening?
-Co Ty nie powiesz! Wiem o tym Carlo przecież o tym mówił, i cały czas nam o tym powtarza.
- Ok, ale chciałeś zagrać w tym spotkaniu. Nie będzie Ci szkoda?
- Mówi się trudno, jak nie dziś to innym razem. Idę do kuchni.
-Isco, jak dobrze Cię widzieć.
-Hej Mała, musimy porozmawiać ale to na osobności.
-Ok, mam wygonić Crisa?
-Jak możesz.
- Ronaldo?
-Tak? - do kuchni wszedł mój "Hero".
- Kochanie nie obrażisz się, jak Cię wygonimy z domu? Isco chcę ze mną porozmawiać.
- Ok, tak w ogóle miałem sam wyjść. Isco nie zapomnij przywieźć Alby na stadion.
- W porządku.
-Nie Cris, pojedziemy taksówką.
- Dlaczego? - zapytał się mój brat.
- Miałeś wypadek.
-Ale mi nic się nie stało, nikomu z resztą.
- Dobra, ja idę jak co będziemy w kontakcie.
Cris podszedł do mnie po to, aby mnie pocałować, Isco w tym czasie obrócił się, żeby nam nie przeszkadzać. Odsunęłam się od Portugalczyka, zrobił tylko smutną minkę, wyglądał jak Junior.
-Kochanie jedź już, syn za Tobą tęskni.
- Ok, ok. To narazie.
-Pa. Cześć!- powiedzieliśmy jednocześnie z Isco.
Ronaldo nie było już w domu, więc mogłam porozmawiać swobodnie z Francisco.
- To o czym chcesz rozmawiać?
-O twojej matce. A i o Roberto.
- Słyszałam, że pokłóciłeś się z nią, ale nie obawiaj się ona nie odbierze Ci ojca, nie pozwolę na to. A jeśli chodzi o Roberto, to wiem że jest to psychol, nawet wie gdzie ja mieszkam. Muszę się wyprowadzić, ale nie wiem gdzie!
-Do mnie możesz. Wiem, że Roberto to psychol, poznałem go!
-Gdzie?
-A bo jak wyszedłem ze szpitala, to go spotkałem, byłem zmęczony więc on mnie zaprosił do siebie.
- Nocowałeś u niego?
- No tak!
- On mógł Ci coś zrobić, oszalałeś?
-Nic by mi nie zrobił. On tylko jest zagrożeniem dla Crisa.
- Niby dlaczego?
-Ponieważ on widział Cię z Crisem  na parkingu.
-Trzeba ostrzec go!
-A Ty byłaś narzeczoną Roberta?
-Nie skąd Ci to przyszło do głowy?
- Ponieważ Twoja matka to powiedziała naszemu ojcu, że Ty i Roberto jesteście zaręczeni.
-Co za idiota?! Dzwonie na policje.
-Policja nic tu Ci nie da, co byś im powiedziała?
-No o Roberto, że mnie prześladuje on nie powinien się do mnie zbliżać.
-A policja i tak będzie miała to gdzieś, tak jak zawsze.
-Ale ja się boję!
-Nie bój się, masz nas!
-Ale, ja się nie boję o siebie tylko o was. A najbardziej o Ronaldo.
- Zwarjowałaś, ten gościu nawet nie podejdzie do Ronaldo.

Myślami Roberto

-Witam! I jak się  pani podoba mój plan?
-Witam! No powiem nie jest zły, bardzo mi Roberto zainponowałeś. A kiedy ten plan wypali?
-A kiedy pani to by pasowało?
- Roberto, mów mi na ty. Irina jestem!!
Uśmiech Iriny bardzo mi zainponował, widać że jest to kobieta dążąca do swoich zamiarów.

             
             -----------

I co wy na to? Irina i Roberto mają plan ( zasadzkę na Albę i Crisa), czy im się uda? Czytajcie dalej!
A panu Sergio życzymy wszystkiego najlepszego w 29 urodziny, żeby więcej Ramosów przyszło na świat. I chociaż jeden z synów miał blond włosy po tacie



2 komentarze:

  1. Super rozdział! Mam pytanko: dlaczego zawsze kończysz w takim momencie?! Po prostu ćwiczysz moją cierpliwość. Pozdrawiam i życzę weny. Już nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  2. http://kiedyzdradzajaprzyjaciele.blogspot.com/2015/04/3.html i ukryte żądze pojawiły sie nowe rozdziały zapraszam na owe

    OdpowiedzUsuń