Translate

niedziela, 22 listopada 2015

OPOWIADANIA

Witajcie Kochani,

  mam sprawę do Was. Czy mogę Was prosić o pomoc?! Możecie mi pomóc w taki sposób https://m.facebook.com/Opowiadania-878647925554308/?ref=bookmarks

Proszę Was lajkujcie tą stronkę, znajdują się tutaj opowiadania o piłkarzach, piłce itp. o to mogę Was chyba prosić :-D

Aha, jeśli ktoś z Was zna opowiadania znane, mniej znane piszcie w komentarzach będę je również promować.
Oczywiście piszę kto jest autorem opowiadania, jeśli nie wierzycie to sprawdźcie:
                       Opowiadania

To nic Was nie kosztuje tylko lajk.
Proszę Was o taką małą przysługę ;-)

Dziękuję za uwagę

POZDRAWIAM KRYSTYNA ☆


sobota, 15 sierpnia 2015

czwartek, 13 sierpnia 2015

EPILOG!!!

Tydzień do spotkania Alby z Crisem


Cris dostał całą instrukcje od Carlo i Neymara, kiedy mają się spotkać? (na drugi dzień, po meczu), gdzie? (Neymar obiecał o romantyczny nastrój w swoim mieszkaniu), o której? (gdy będzie słońce zachodzić, czyli po ósmej), jaki ubiór? (Cris będzie w garniaku, mama Alby obiecała chłopaką, że dopilnuję aby jej córka była elegancko ubrana). Wszystko było przygotowane. Cris chciał odwdzięczyć się Neymarowi, ale ten powiedział:
-Ja chcę tylko, żeby Alba była szczęśliwa. Wiem na 100%, że przy twoim boku będzie, Cris!
Cristiano podziękował też Ancelottiemu i pani Bérénice.  Zaprosił ich na kolacje, dowiedział się od nich, że są rodzeństwem. Czyli Alba Martina jest w połowie włoszką!
Jeśli chodzi o Juniora, dowiedział się od Isco, że jego przybrana mama zaniedługo wróci. Cristianito poprosił piłkarza o skreślenie dni w kalendarzu. Junior również robił prezent Albie, wszystkie prace które robił w przedszkolu były przeznaczone dla niej. Chciał, aby mama była z niego dumna. Wszyscy liczyli dni do spotkania, nawet cała ekipa Królewskich, wliczając sprzątaczki, księgowe i wielu, wielu innych ludzi, którzy trzymali kciuki za Albe i Cristiano. Karim nawet zaczął szukać prezentu ślubnego, chociaż jeszcze nikt nie znał daty.

Dzisiaj już jest ten dzień!

-Alba chodź bo się spóźnimy do kosmetyczki, a później mamy przymiarkę sukienek.
- Już mamo schodzę!
Do mieszkania wszedł Neymar, przywitał się z panią Bérénicą.
- Cześć młody, i co o której będą?
- Za pół godziny. Będzie idealnie, to mieszkanie obudzi ich zmysły namiętności.
- Mam taką nadzieję.
- Proszę się nie martwić. Pani brat też przyjdzie pomóc, nawet Isco i Sergio obiecali, że pomogą. Co ja mówię, wszyscy Królewscy zaoferowali pomoc. Parę moich kumpli z Barcy też przyjdą.
- Ale po co tylu mężczyzn? Zrobi się tu większy zamęt.
- Akurat są potrzebni. Karim i Raphaël są z Francji, więc oni załatwiają teraz dobre wino, wiadomo znają się na tym. Fábio, Pepe i Marcelo zajmują się ozdobami, typu świeczki, obrusy, nawet i talerze. Nie będę wszystkiego wymieniał.
- A reszta?
- Messi, Sergio, Isco, pan Ancelotti i ja, zrobimy tutaj mały porządek. A zapomniałem o Ikerze on też przyjdzie sprzątać.
- No a co z resztą?
- Inni załatwiają pozwolenie na lampiony.
- Czyli kto?
- Suárez, Arbeloa i Piqué.
- A co z muzyką?
-Jésé i Dani obiecali nam romantyczną listę ballad.
- Ok. Musi się udać.
- Oczywiście.
- Alba idziesz już?
Po pięciu minutach Alba zeszła do salonu, w którym panował cisza i spokój.
- Neymar, gdzie jest Davi Lucca?
- Bawi się.
- Gdzie, i z kim?
- W domu Leo. Bawi się z Thiago i Cr...
- Z kim?
Matka Alby spojrzała na Neymara ze srogim spojrzeniem.
- Neymar?
- Crólikiem.
- Jakim Crólikiem?
- Ponieważ Thiago dostał królika, i cały czas wołał crólik, a nie królik, więc nazwali go Crólik.
- Hehheheh, dobre. To nie był głupi pomysł, z tym imieniem.
- Nom.
Neymar puścił oczko do rodzicielki swojej przyjaciółki.
- To idziemy córcia. Baw się dobrze chłopcze.
- Pięknym damą również życzę dobrej zabawy.
- Dzięki. Widzimy się wieczorem- tymi słowami Alba pożegnała Neymara.

Dwie godziny później

- Neymar, gdzie są szmatki?- zapytał Sergio.
- No na komodzie.
- Ani jednej już nie ma.
- Jest jeszcze sklep otwarty?- zapytał Ancelotti- jak co pójdę kupić.
- Tak jest jeszcze otwarty.
- To idę. Chłopaki chcecie coś ze sklepu?
- Nie, zaraz będzie pizza - odpowiedzieli chórkiem.
Trener wyszedł, Iker i Isco się wygłupiali. Zaczęli wycierać siebie mokrymi szmatkami.
- Ej chłopaki! Nie czas na głupotę, musimy zdążyć. Za dwie godziny będą nasze gołąbki.
- A kto pierwszy będzie w mieszkaniu?-zapytał Messi.
- Alba!- powiedział Sergio.
- Cris!-wykrzyknął Isco.
- Alba!
- Cris!
-Panowie spokój. Cris będzie już czekał na tarasie, wejdzie dopiero gdy ja zgasze światło i wyjdę z domu.
- To czyli Cris będzie szybciej, a nie mówiłem- Isco pokazał język do obrońcy.
- Niech Ci będzie smarkaczu. A co z jedzeniem?
- Cris załatwił. Będą za półtora godziny z żarełkiem.
- Mmm Almette- zażartował Iker.
- Żebyś wiedział, że Almette, a jakie drogie. No, ale kto bogatemu zabroni...

Piłkarze wysprzątali całe mieszkanie, nawet najmniejsze zakamarki. Wszędzie panował porządek, Karim układał talerze na stole, był pięknie wystrojony przez Raphaëla.
- Varane?
- Słucham Ney?
- Jakim cudem to tak super zrobiłeś?
- Aaaa, to dla mnie pestka. W każde święta, czy urodziny to ja zajmowałem się stołem. Mama zawsze była ze mnie dumna, a tak w ogóle lubię to robić. Wycisza mnie to.
-Ok. To w święta Cię wynajmuje.
Neymar puścił oczko. Raphaël uśmiechnął się serdecznie do Brazylijczyka.
Do salonu wszedł Sergio.
- Panowie, panowie chcę podziękować wam za świetną współpracę. Największe podziękowania są natomiast dla Neymara, który udostępnił to mieszkanie, aby Alba i Cris byli znowu szczęśliwi. Dzięki naszej współpracy uratujemy związek. Podziękowania te są od Cristiano.
Wszyscy zaczęli bić brawa.
- Jeszcze nie skończyłem. Uwaga, uwaga!!! Przed państwem, mierzący 185 cm wzrostu, ważący 80 kg, facet który nie wstydzi się łez na boisku, uwielbiający układać swoje włosy na żelu. Facet, który uwielbia się dobrze bawić... wiadomo nie z byle kim- wskazał na siebie- A największym szczęściem, jak przyznaje jest jego syn oraz siostrzenica pana Ancelottiego. Dobra, krótko i na temat. Przed wami CRISTIANO RONALDO DOS SANTOS AVEIRO.
W salonie zrobiło się głośno, niektórzy gwizdali, inni klaskali, a jeszcze inni robili te dwie rzeczy jednocześnie. Wszedł Portugalczyk, nie był zestresowany, wręcz przeciwnie. Gdy, wszedł między nimi był dumny, pewny siebie. Tak samo, jak na boisku. Uśmiechnął się, przywitał się ze wszystkimi, każdy kto tam się znalazł był uściskany przez niego. Największy uścisk otrzymał Ancelotti i ... NEYMAR.
- Wow, ile tu was jest. Dzięki Sergio, za to wspaniałe przemówienie. Zapomniałeś jednak dodać, że jestem wielkim szczęściarzem, ponieważ mam tak wspaniałych przyjaciół. Dziękuję wam z całego serca, że przyszliście chociaż nie musieliście, ponieważ straciliście swój czas z rodziną. Dla mnie rodzina jest na pierwszym miejscu, dla was pewnie też. Będę wam wdzięczny do końca życia, nawet jeśli się nie ud...
- Ciii... uda się, uda.
- Dzięki. Mały człowieczku o wielkim sercu. Tobie będę najbardziej wdzięczny.
- Tak. To już mam dla siebie nagrodę.
- Słucham?
- Nie strzelaj nam goli... żartuje tylko.
Ronaldo uśmiechnął się.
- To co chłopaki po kieliszku?-zapytał Isco.
Wszyscy zaczęli klaskać na zgodę. Tylko Neymar uświadomił sobie, że za niedługo będzie Alba.
- Nie, chłopaki pójdziemy do jakiegoś pubu. Alba zaraz będzie, Cris idź na taras, no raz raz.
- A my?- Zapytał Messi.
- Chodźmy na piwo!

Kwadrans później

Cristiano stał z wielkim bukietem w salonie. Słyszał, jak Alba pożegnała się z Neymarem... zaraz będzie, jeszcze lada chwila, i stanie przed nim jego miłość.
- Czemu świeczki świecą? Korki poszły czy co.
Alba zaniemówiłam, gdy ujrzała Portugalczyka, nie obchodziły ją kwiaty. Szukała w blasku świec jego pięknych, ciemnych oczu, za którymi tak tęskniła. I w końcu, znalazła. Ronaldo podszedł do niej, żeby się przywitać.
- Cristiano to Ty?
- Tak, kochanie.
Alba zakryła oczy.
-Nie cieszysz się?
Po paru sekundach dziewczyna była cała w łzach.
- Kochanie? Alba powiedz coś, proszę?
- Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, nie potrafię żyć bez Ciebie. Kocham ...
Piłkarz nie dał jej dokończyć, ponieważ był tak blisko niej. Zaczął od niewinnego pocałunku, ale ona takiego nie chciała. Dziewczyna potrzebowała tego samego intensywnego pocałunku jaki dostała na Ibizie, tam gdzie powstało nowe życie. Wyrwała mu bukiet z ręki, rzuciła na kanapę. Zaczęła gładzić jego włosy, zawsze uwielbiała to robić.
-Kochanie spokojnie, jestem tutaj. I nigdy nie odejdę.
- Ja Ci nawet na to nie pozwolę Cris.
- Ale ja na to sobie pozwolę.
Kochankowie ujrzeli Irine, trzymała w ręku pistolet.
- I co Ronaldo? To Twój koniec. Mówiłam Ci, żebyś został ze mną, a Ty nie. Więc jeśli ona mi Ciebie odebrała, to ja jej odbiorę Ciebie. Przykro mi, że to musi się tak skończyć.
- Nie, zabij mnie. On ma synka.
-I dlatego chcę go zabić, po to abyś Ty, Albo Martino Alarcón Gómez miała poczucie winy, byś musiała zajmować się Cristianito, wiedząc że to nie Ty urodziłaś mu syna.
- Mylisz się!
- A to niby czemu?- zapytała kpiąco modelka.
- Cristiano, spodziewam się Twojego dziecka.
Po chwili było słychać dwa strzały z broni...

Pięć lat później

Alba i jej mąż w raz z dziećmi poszli na grób, ponieważ była piąta rocznica śmierci... Roberta Mascarenãsa.
-Mamusiu a kim był ten pan? - zapytał czteroletni Santiago.
- Kochanie ten pan uratował nam życie, a przede wszystkim uratował mi Ciebie.
- Dlacego?
- Długa historia, poznasz ją jak będziesz starszy, Santiago Roberto Alarcón Aveiro.
Dziękuję Ci Roberto, że uratowałeś nas, ale za jaką cenę- takie były myśli pożegnalne Alby- szybko, tutaj nie wrócimy, przeprowadzamy się do Portugalii. Cristiano musi już odpocząć od piłki, a zająć się rodziną, wkrótce na świat przyjdzie jeszcze jedna nasza mała pociecha...

**********KONIEC*********

O KURDE TO JUŻ OSTATNI ROZDZIAŁ, CZY JEST MI SMUTNO???
CHOLERNIE, POLUBIŁAM TĄ ALBE I NIE TYLKO JĄ...
DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA MIŁE SŁOWA W KOMENTARZACH, BYŁY DLA MNIE WSPARCIEM. DZIĘKI WAM PISAŁAM DALEJ, A CHCIAŁAM SIĘ DAWNO PODDAĆ.
TAK JAK OBIECAŁAM NAPISZE INNE OPOWIADANIE!!!
PISZĄC TYCH PARĘ SŁÓW, CHCĘ MI SIĘ PŁAKAĆ, PONIEWAŻ JESTEM SZCZĘŚLIWA... ŻE WYTRWALIŚCIE RAZEM ZE MNĄ....
UWAŻAM, ŻE OPOWIADANIE JEST SKOŃCZONE JAK POWINNO

!!!DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ DRODZY PRZYJACIELE TO DLA WAS I DLA MNIE JEST TEN EPILOG!!!

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział XXI

Obudziłam się, miałam zapłakane oczy. Musiałam płakać przez sen. Spojrzałam na ekran komórki, była godzina 7 i dużo nieodebranych połączeń i sms. Te połączenia były od Pilar, Sergio, Isco i tego mi już obcego mężczyzny. Wiadomość też była od zdrajcy. Zastanawiam się tylko czy ją odczytać, i stanowczo NIE! Siedziałam w ciszy, od czasu do czasu leciały mi łzy z oczu, cholernie bolała mnie głowa, ale to już nie jest ważne. Usłyszałam pukanie.
- Proszę.
Wszedł Neymar, był modnie ubrany, podobnie nawet do napastnika z numerem siódmym.
- Cześć, jak się spało?
- Nijak, ale dzięki. A Ty wyspałeś się?
- Tak, Albo musisz mi powiedzieć co się stało. Wiem, że to nie powinno mnie obchodzić, ale chcę Cię chronić. Nawet sam nie wiem czemu. Nie chcę nic w zamian, ale chcę wiedzieć tylko jedno. Kto spowodował, że płaczesz, i co on takiego zrobił?
Nie odzywałam się, chciałam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć, ale nie potrafię. Cały czas myślę o Portugalczyku. Moim Portugalczyku, który też obiecał mi miłość, opiekę, a przede wszystkim wierność. Pamiętam to jak dziś, gdy leżeliśmy w łóżku, a on niespodziewanie wstał. Podniósł mnie, abym mogła usiąść, a on ukleknął przede mną. Wyciągając  *pierścionek zaręczynowy z kieszeni. Te słowa, słyszę ciągle w swoim umyśle:
"Kochanie, wiem że to za wcześnie, ale ja już nie potrafię wytrzymać dłużej bez Ciebie. Chcę z Tobą być na dobre i na złe. Nie obiecuje Ci, że będą tylko piękne chwile, ale że będziemy musieli o nie razem walczyć. Ja zrobię wszystko, żebyś była przy moim boku szczęśliwa. Obiecuję Ci opiekę, miłość, a przede wszystkim wierność. Kochanie, czy zostaniesz moją żoną w przyszłości? Mam nadzieję, że w jak najbliższej przyszłości. Nie musimy nikomu mówić o tym pięknym zdarzeniu, które ma teraz miejsce. Tylko chce mieć pewność, że będziesz razem ze mną walczyła do końca o nasze szczęście." Pamiętam, że płakałam jak małe dziecko ze szczęścia, pewnie że się zgodziłam, ja go też kochałam i kocham, ale muszę o nim jak najszybciej zapomnieć. Bo on nie dotrzymał mi słowa "BĘDĘ CI WIERNY".
- Alba, on Cię bił? Zrobił coś wbrew Tobie? Proszę odpowiedz.
- Nie, Cris mnie nie bił.
- Czyli to drugie tak?
- Nie, tylko dwa razy się z nim kochałam. Dwa razy za dużo. Przez co go kocham, ale i nienawidzę. Było mi z nim tak dobrze, był delikatny, czuły i romantyczny. Nie tylko w sypialni, ale i po za nią. Szanował mnie. Co on zrobił to, to że nie dotrzymał obietnicy zaręczynowej.
- A to on Ci się oświadczył? Jaka była obietnica?
- Opiekę, miłość i przede wszystkim wierność, którą nie dotrzymał.
- Tak mi przykro.
- Mam za swoje. Cris to nie moja liga. Jest przystojny, bogaty i sławny. A tak poza tym miał już tą jedyną, swoją księżniczkę.
- Niby kogo?
- Irina Shayk!
- To z nią Cię zdradził, a to dziwk...
- Ciii, nic nie mów. Oni do siebie pasują.
- Ta, a na jakiej zasadzie Ty to widzisz?
- Ona jest piękna, bogata i sławna.
- Albo po pierwsze pieniądze i sława  to nie wszystko. A jeśli chcesz pogadać ze mną o urodzie, to uważam, że jesteś piękną,  młodą kobietą.
- Ale nie tak piękna dla Crisa.
- Co Ty mówisz? To on nie jest dla Ciebie.
- Co?
- Przez to, co Ci zrobił. Zdradził Cię ze swoją byłą. Moim zdaniem to jest chore. Na boisku brutal i w życiu prywatnym nie lepszy.
- Proszę nie mów tak.
I znowu ryk, łzy leciały jak wodospad Niagara. Kocham, kocham Cię CRIS. Nie! Nienawidzę Ciebie CRISTIANO RONALDO. Miałam mętlik w głowie....

4 miesiące później

No tak super, mieszkam znowu w Barcelonie razem z Neymarem. Ma cudownego synka, jest radosnym dzieckiem... takim jak syn Cristiano. Mój malutki Cristianito, tak za nim tęsknię. Nie widziałam go przez te cztery miesiące. Tak samo, jak Isco, Pilar, mojego ojca i wszystkich tych sympatycznych ludzi co poznałam w Madrycie. Tęsknię za nimi, i za Crisem, ale pomału o nim zapominam. Oczywiscie że pamiętam, ale wmawiam sobie, że go nie pamiętam! Najlepsze jest w tym, że go nie zapomnę, ponieważ:
"Cześć siorka! Mam nadzieję, że wyjazd będzie udany w towarzystwie Crisa (a na pewno będzie :-D , jeśli nie chcesz zajść przedwczesną ciążę zakup jak najwięcej prezerwatyw)...". No, tak Isco zawsze coś wykracze. Jestem w ciąży, będę miała synka. Często odwiedza mnie mama. Dziwne prawda, ale wybaczyłam jej. Poprosiłam ją, żeby nie mówiła nikomu gdzie jestem, i jak się czuje. Szykuje się do spotkania z nią, za godzinę będzie. Kurcze, gdzie jest moja szczotka?
-Neymar? Widziałeś moją szczotkę?
- Ta z czerwoną kokardką?
- Tak. Właśnie tej szukam.
- To wiem gdzie jest.
- Gdzie?
- W koszu.
- Czemu?
- Mały się nią czesał, a później wrzucił do toalety.
- Aha, no trudno.
No nie, a gdzie mój tusz do rzęs? Do pokoju pukał Neymar.
- Wejdź.
- Dzięki. Alba to twoje?- podał mi właśnie tusz. - Znalazłem w zabawkach.
- Dzięki, właśnie tego szukałam.
- Idę ubrać synka. Przepraszam Cię za Niego, to jeszcze...
- Dziecko!
- Nie złość się.
- Cristiano nigdy nie musiał tłumaczyć swojego syna.
- I znowu on??
- Kto?
- Cristiano, Cristiano i ciągle Cristiano. Zapomnij o nim.
- Nie mogę!
- Możesz.
- Nie, on jest ojcem mojego dziecka.
- Alba?
- Tak?
- Ty go nadal kochasz, wróć do niego.
- Kocham, ale nie wrócę. Jest mi tu dobrze. On i tak mnie nie kocha.
- A skąd wiesz? Oglądałaś ostatnio mecz?
- Który?
- W którym Cristiano się rozpłakał, a później dziennikarzą powiedział, że to były łzy tęsknoty za kimś bardzo wyjątkowym. Za kimś kogo bardzo kocha.
- To nie było o mnie!
- A o kim? O mnie?! Przestań sobie wmawiać, że on Cię nie kocha. I tak w ogóle, kiedy włożysz tą starą kartę?
- A powinnam?
- Oczywiście.
- Dobrze. Zrobię to jutro.
- Nie. Dzisiaj. Teraz!
Tylko gdzie ja ją wsadziłam? Niech pomyślę, tak już wiem... w starym portfelu pod zdjęciem  ... Crisa z Juniorkiem. Wyciągnęłam portfel z szuflady. Otworzyłam, gdy ujrzałam uśmiechy chłopaków, zaczęłam płakać.
- Alba, przestań tak ich nie będziesz miała. Zadzwoń do Crisa, porozmawiaj z nim. Umów się na lody, albo na kolacje. On przyleci do Barcelony, ponieważ jesteś dla niego wszystkim. Potrzebujecie się!
- Dzięki za radę, ale nie.
- Co ja z Tobą mam?
Włożyłem starą kartę sim do komórki. Chwilę odczekałam, w końcu. Było pełno nieodebranych połączeń. Pilar dzwoniła do mnie ostatnio dwa miesiące temu, Isco miesiąc temu. Było dużo osób, które chciały się do mnie dodzwonić, ale najdłużej wytrzymał Cris. Wczoraj dzwonił z trzydzieści razy, i tak codziennie. Były dwa sms, również od niego. Jeden był napisany cztery miesiące temu, a ten drugi miesiąc temu. Muszę je odczytać. Zaczęłam od tego starszego:
"Kochanie, gdzie jesteś? Martwię się o Ciebie. W ogóle w domku była Irina i Roberto. Pewnie też ich spotkałaś? Ale to nie tak, nie przespałem się z Iriną. Skąd to wiem, bo wyciągnęłam to od nich. Nasypali mi do soku jakiegoś świństwa - to wiem od tego kretyna. Dostał parę razy ode mnie, kazałem mu trzymać się daleko od nas, a najdalej od Ciebie. Zrozumiał, że źle postąpił i wyszedł. Z Iriną nie było łatwo, ponieważ krzyczała. Musiałem ją wyprowadzić z naszego domku. Proszę oddzwoń,ewentualnie napisz mi wiadomość.Kocham Cię ♥"
Ucieszyłam się z tej wiadomości, ale zaraz to było cztery miesiące temu. Jaka ja jestem głupia! Dobra, czytam tą drugą:
" Hej, nie odbierasz. Nie wiem czemu? Obraziłaś się na mnie? Przecież napisałem Ci, że mnie z Iriną nic nie łączyło i nie łączy. Jestem zły na Ciebie, zadowolona? Jak chcesz wiedzieć tęsknię za Tobą. Płacze dniami i nocami, a najczęściej nocami, gdy Cristianito śpi. Właśnie jeśli chodzi o Niego. Pyta się cały czas mnie, gdzie jest mama? Mam mu powiedzieć, że nie kochasz go?! Jeśli tego chcesz. Pamiętasz nasze zaręczyny? Jeśli nie to Ci przypomnę:
" Chcę z Tobą być na dobre i na złe. Nie obiecuje Ci, że będą tylko piękne chwile, ale że będziemy musieli o nie razem walczyć. Ja zrobię wszystko, żebyś była przy moim boku szczęśliwa. Obiecuję Ci opiekę, miłość, a przede wszystkim wierność". Obiecałaś mi, że będziemy razem walczyć o nasze szczęście, a Ty uciekłaś jak tchórz. Jeśli ta wiadomość ostro zabrzmiała, i Cię obraziła to wiedz, że teraz jestem w rozterce załamania. Tęsknię, Kocham ♥".
- Alba, nie płacz, nie płacz. To się da naprawić!
Wyrzuciłam go z pokoju, chcę być teraz sama.

Dwie godziny później

- A to niespodzianka, Alba nie mówiłaś że pan Carlo Ancelotti jest Twoim wujkiem.
- Skąd mogłam wiedzieć, wujku obiecaj mi, że nikt z Madrytu nie dowie się o naszym spotkaniu?!
Uśmiechnął się do mnie, lekko kiwając głową.
- Mamo nałożyć Tobie tego ciasta?
- Z ochotą.
Poszłam do kuchni...

W salonie

-Musimy to powiedzieć!
- Carlo, ale obiecałeś.
- Pan Ancelotti ma rację, ona za nim tęskni i go kocha.
- Tylko nie chce jej stracić.
- I nie stracisz. Neymar i ja załatwimy im spotkanie w Barcelonie.
- Ooo podoba mi się. Neymar kupidynem.
Spojrzeli na niego z dziwnym wyrazem.
- No co? To było dla żartu.
- Dobre. Tylko dodamy Carlo i Neymar ratują związki.
- Wiem. Carlo i Neymar na tropie szczęścia.
- Haha. Chłopaki nie czas na żarty.
Do salonu przyszedł Davi Lucca.
- Tato chce picku.
- Co masz w rączce?
- Komólkę.
- Komórkę, a czyja jest?
- Cioci Albi.
- Cioci Alby. Nie wolno brać rzeczy od cioci, ponieważ będzie zła.
- Tata, ale ktoś robił halo, halo.
- I co jeszcze mówił?
- Albi to Ty? A ja powiedziałem, że nie tu Davi.
- Coś jeszcze mówił?
- Zapytał gdzie jest ciocia Albi. A ja powiedziałem, że jest tutaj, więc przeniosłem komólkę.
Lucca podał Neymarowi komórkę. Dalej było połączenie z Cristiano.
- Halo, mały jesteś tam?
- Siema tu Neymar, Alba jest cała i zdrowa. Chcesz się z nią spotkać?
- Tak.
- Mamy pomysł, spotkacie się w moim mieszkaniu.
- Ale kto ma ten pomysł, oprócz Ciebie?
- Twój trener i mama Alby.
- Carlo Ancelotti?
- Nie Leo Messi?!
- Nie wkurzaj mnie.
- To po co się głupio pytasz?
- Bo może pomyślałem, że trener z Portugalii chcę mnie znowu spiknąć. Raz to już zrobił.
- Słuchaj plan jest taki, napisze Ci sms. Gdzie się spotkacie, kiedy, o której? I tym podobne.
- W porządku. Yyyy...
- Co?
- Nie wiem co powiedzieć.... dzięki stary.
- To Ty potrafisz dziękować?
- Tak. To takie dziwne?
-Myślałem, że jesteś chodzącym narcyzem.
- Źle myślałeś...

W domu Crisa


-Wiem gdzie jest Alba.
- Gdzie?- zapytał Isco.
- W Barcelonie, mieszka u Neymara.
- Że co? - do rozmowy dołączył Sergio.
- Tak, jak słyszałeś. Carlo i mama Alby też są z nią.
- Zaraz, zaraz a co robi tam Ancelotti?
- Skąd mam wiedzieć?!Nie jestem wróżką.
- Gdzie się spotkacie?
- W Barcelonie.
- Kiedy?
- Tego jeszcze nie wiem, ale przecież my zaniedługo gramy mecz na Camp Nou.
- Yhm... zgadza się- odpowiedzieli hiszpanie.


              ~~~~~~~~~~~~~~~

I rozdział XXI jest :-D
Mam nadzieję, że nie jest taki zły jak mi się wydaje.
Tak jak wspominałam te rozdziały są już przyspieszone, ponieważ chce zacząć inne opowiadanie ( głównym bohaterem nie będzie Cris, Sergio ani Isco. Na pewno ktoś z Hiszpanów, w dodatku grający w RM,  ale na razie wam nie zdradzę... KTO TO TAKI?!?!
Pozdrawiam wszystkich czytelników ;-)
Mam dla was prezent:

          On taki nie jest ;-)tylko na boisku

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział XX

Godzina 10

Stoję przed lustrem w ręczniku, cały czas wracając myślami do tamtej wspaniałej chwili z Crisem.
- A tu jesteś. Jeszcze się nie ubrałaś? Śniadanie czeka.
Podszedł do mnie i pocałował delikatnie moją szyję.
- Mam ochotę na Ciebie.
Zaśmiałam się.
- Ja też, ale na twoje zrobione śniadańko. Ubiorę się i przyjdę.
Ale on i tak mnie nie słuchał, pociągnął mnie na kafelki.
- Cris nie!
- Dlaczego?
- Przecież wczoraj się kochaliśmy.
- Ale dzisiaj nie jest wczoraj.
Próbował wyrwać mi ręcznik, ale się nie dałam.
- Kochanie nie bądź taka.
- W nocy.
-Ale co w nocy?
- Będziemy się kochać.
- Idziemy do klubu potańczyć.
- To jak wrócimy.
- Będzie już 3, a nawet 4.
- Daje Ci słowo honoru, że nie pójdę spać zanim się z Tobą nie popieszcze.
- Ok.
W końcu wyszedł, mogę się ubrać tylko nie wiem w co. Już mam.
sukienka

W kuchni

-Jak ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
Odsunął mi krzesło.
- Jesteś kochany.
- Wszystko dla mojej najdroższej.
Uśmiechnęłam się lekko do niego, usiadł na przeciwko mnie.
Śniadanie przepysznie wyglądało, i tak samo pysznie smakowało.
- Albo chcesz soku z pomarańczy?
- Z wielką ochotą.
Wypiłam dwie szklanki soku.
- Co będziemy robić?
- Na co masz ochotę?
- Sama nie wiem. Może chodźmy na plażę? Już wiem zostańmy w domu tutaj przecież jest basen.
- W porządku.
-Zadzwonię do Pilar.
- Yhm.
- Dziękuję za śniadanie, było pyszne.
- Jutro Ty robisz.
Uśmiechnął się do mnie, i puścił oczko. Pomaszerowałam do salonu. Wzięłam komórkę i wybrałam numer do Pilar. Po chwili usłyszałam głos po drugiej stronie:
-Hej Alba to Ty?
- Tak, a kto by inny.
- A bo Sergio Junior bawił się moją komórką i wykasował parę numerów.
- A to łobuz. Co porabiacie?
- Dzieci przed chwilą zjadły śniadanie. Teraz oglądają bajkę na DVD. Sergio sprząta po śniadaniu, a ja pójdę mu pomóc. Chociaż wiesz jak ta pomoc u mnie wygląda.
- Nie, nie wiem ale się domyślam.
- A Wy kochasie co porabiacie, i tak w ogóle to gdzie jesteście?
- A ja dopiero też skończyłam śniadanie, Cris sprząta. Później idziemy na basen. A właśnie jesteśmy na Ibizie.
- Mogłam się domyśleć.
- Czemu?
- Cris często jeździł tam z panną zołzą.
I po co ona mi to mówi, teraz wyobrażam sobie Crisa i Irine w sypialni, salonie, łazience, kuchni i na basenie.
-Alba nic nie mówisz, coś się stało?
-Nie, nie.
-A później co będziecie robić?
- Wieczorem idziemy do klubu potańczyć, wrócimy tak o 3 albo 4...
- I?
-I co?
- No ja się pytam co dalej?
- Będziemy się kochać.
Cała się zaczerwieniłam.
- Planujecie seks? Nie gadaj to obgadaliście już pewnie w którym miejscu, jaka pozycja.
- Nie. Posłuchaj.
- Słucham?
- Dzisiaj jak miałam zamiar się ubrać, Cris wpakował się do łazienki. Pociągnął mnie na kafelki, wyrywając  mi z rąk ręcznik.
- To co wy wczoraj robiliście?
- Kochaliśmy się.
- Aha, bo myślałam że majty zakleiłaś taśmą.
- Bardzo śmieszne.
- No dobra i co dalej było?
- Cris chciał się ze mną kochać, ale powiedziałam że później.Więc on się zgodził.
- A jak Ci z nim było?
- No wiesz?!
- No nie wstydź się. Od skali 1 do 10. Jak chcesz mogę Ci powiedzieć skalę Sergio.
- Co?
- Raz bym mu dała 10, a raz 7.
- Dlaczego?
- Bo częściej jest porywczy za co bym mu dała 10, a od czasu do czasu jest jakiś spokojny. No, wiesz jak by mu się nie chciało, więc daje mu 7. Czyli łącznie 17. Dzielone na dwa to wynik 8 i pół.
- No ja daje 10. Mi było z nim dobrze, mu ze mną też. Zapytałam się go.
-O co?
- Czy było mu ze mną dobrze.
- Głupia jesteś, facetów się o to nie pyta.
- Dlaczego?
-To facet chcę wiedzieć czy Ty się z nim dobrze czułaś. I wie, na 100%, że kobieta powie tak.
- No ale ja też chciałam wiedzieć...
- Ciii nie pogarszaj sytuacji. On wie, że jak tobie się podobało. To? Dokończ.
- Nie wiem.
- Ale Ty nie mądra. To będzie mógł Cię jeszcze raz zaciągnąć, a Ty byś mu i tak nie odmówiła.
- Aha, ale przecież dzisiaj to zrobiłam. Odmówiłam.
- Nie!
- Jak nie?
- Powiedziałaś, że później.
- No i?
- I on wie, że Ty tego chcesz, ale ma szacunek do Ciebie bo Ty powiedziałaś kiedy. On się będzie zgadzał na Twoje warunki, czyli to znaczy?
- Mów?!
- On chcę żebyś była jego partnerką na stałe. Żebyś rodziła mu dzieci i była z nim szczęśliwa, jak w bajce.
- Co??
- Tak w dwóch zdaniach. Albo, Cris Cię kocha.
- To wiem.
- Alba, ale to nie chodzi o miłość taką co przechodził Twój brat do takiej jednej Victorii, że wrzuciła zdjęcia na instagrama i napisała, coś typu: " Ty zawsze będziesz moim słońcem" czy coś podobnego. To nie miłość a zauroczenie. Przecież ta cała Victoria, jak to dodała to na drugi dzień usunęła i dodała nowe zdjęcie z innym chłopakiem, a wpis był identyczny "dziękuję, że jesteś moim własnym słońcem". Rozumiesz?
- Tak. Co jeszcze ciekawego powiesz?
- Nic. Muszę kończyć, Sergio prawie skończył sprzątać.
- Ok. Pozdrów chłopaków od nas, i ucałuj Cristianito.
- Dobrze, my was też pozdrawiamy.
- Buziaki.
- Buzi, buzi.
- A to kto?
- Sergio się wydurnia, kochanie idź do kuchni zaraz przyjdę...
I się rozłączyła, odwróciłam się, za mną stał już napastnik. Spojrzał na mnie pytająco.
- Coś się stało Cris?
- Jaka skala?
- Hmmm... co ty kotku mówisz?
- Słyszałem o jakieś skali.
- Aaa to. Pilar chciała poznać moje zdanie Oooo...
- O czym?
- O sukience. Nie wiedziała czy lepsza będzie czerwona czy czarna, więc zrobiłyśmy skalę.
- Aha i ja mam w to uwierzyć?
- Tak.
- No dobrze. Jeśli muszę, a tak w ogóle mam spotkanie z dziennikarzami. Zostaniesz sama?
- Ok. Przygotuje się na wieczór.

Godzina 18

Całe popołudnie przesiedziałam na basenie, w dodatku sama. Crisa jak nie było, tak nie ma do tej pory. Martwię się o niego. Dzwoniłam do niego z tysiąc razy, raz tylko odebrał. Powiedział mi, że kupi jakieś jedzenie na mieście i wróci, a rozmawiałam z nim przed trzema a nawet czterema godzinami. Pójdę go szukać. Ubrałam legginsy do tego czarny podkoszulek Crisa i wyszłam na nieznane mi dotąd miejsce, ale ja się szybko uczę. Spacerowałam tak z dwie godziny, gdy spotkałam...
Tylko nie on, ROBERTO! Co on tutaj robi, dzięki Bogu że ulica nie jest pusta.
- Alba? Tak to Ty, cześć.
- Witaj, czego chcesz?
- Irina jest z Crisem?
- Co? Jaka Irina?
- Moja dziewczyna, była od Ronaldo.
- Irina Shayk jest Twoją dziewczyną?Tak, akurat?!
- Myślisz, że tylko Ty możesz spotykać się ze znanymi osobami.
Wyciągnął komórkę, pokazał mi pełno swoich zdjęć. Faktycznie on jest z Shayk, ale to czemu on się pyta o Crisa.
- A co Cris ma do tego?
- Ponieważ mieli się spotkać w klubie. Musieli o czymś ważnym pogadać, byłem tam przed chwilą, ale ich tam nie było, więc pomyślałem że może są w waszym domku.
- Wiesz co dwie godziny go szukam, może już wrócił. To chodźmy!
- Ok.
Szliśmy w ciszy, męczarnia zajęła nam 15 minut, ponieważ Roberto złapał stopa. Popatrzałam w okna było ciemno.
- Chodźmy!
Wyciągnęłam klucze, otworzyłam drzwi, zaświeciłam światło. Byłam niespokojna, poszłam do salonu. Na stoliku stały szpilki, za pewne Iriny.
- Alba spójrz- Roberto pokazał mi rozdartą sukienkę.
-Idziemy!
- Gdzie?
- Do sypialni.
To co zobaczyłam na własne oczy było dla mnie najgorszym koszmarem. Prawie już naga Irina siedziała na Crisie. Targała go za włosy, a on ją całował. Moje serce właśnie pękło, jak on mógł. Nic nie umiałam powiedzieć, jak zwykle. Wzięłam  torbę, zaczęłam się pakować łzy miałam w oczach, ale one mi nie przeszkadzały. Spojrzałam na Roberto, stał jak słup soli. Po chwili spojrzałam w stronę tej suki.
- Roberto, Alba to nie jest to co myślicie.
- Ty zdziro, jak śmiesz się do Alby  odzywać. Jak Ci nie wstyd?
- Roberto to nie tak, przecież ja Cię kocham. Wiesz o tym dobrze.
- Zamknij się!
Słyszałam jeszcze ich kłótnie przez drzwi. Musiałam wyjść, muszę złapać taksówkę. Najlepsze jest to, że Cris w ogóle się nie odezwał, nawet się nie tłumaczył. Pozwolił mi tak wybiec bez żadnej kłótni. Widać, nie byłam mu do niczego potrzebna. On kochał Irine. Wziął mnie w to samo miejsce, gdzie kiedyś był z Iriną. Jak on mógł, nienawidzę. Nienawidzę Ciebie Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro. Biegłam przez ulicę, gdy zauważyłam samochód.
- Co pani robi? Mogłem panią zabić, chodnik jest dla pieszych a nie ulica.
- Mógł się pan nie zatrzymywać!
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej, mężczyzna do mnie podszedł.
- Może mam panią gdzieś zawieźć?
Podniosłam głowę, widziałam gdzieś go.
-Alba?
- Neymar?
- Tak. Co Ty wyprawiasz?
W tuliłam się w niego, zaczęłam jeszcze mocniej płakać.
- Mam Cię gdzieś zawieźć?
- Na lotnisko.
- Może jutro. Teraz, wsiadaj pojedziemy do hotelu. Wyśpisz się, i jutro mi powiesz co się stało. Bo teraz nic mi mądrego nie powiesz. Wsiadaj...



                 

A kuku! Witam moich wspaniałych czytelników. Mam nadzieję, że rozdział nie jest taki zły, jak myślę. W końcu Neymar się pojawił, a także przebiegły plan Iriny i Roberto :-D
Mam nadzieję, że was z mobilizuje do dalszego czytania. Chcę was również poinformować, że następne rozdziały będą przyspieszone. Może będzie ich pięć, albo trzy. To się jeszcze zobaczy. Dziękuję za czytanie, komentowanie. Tylko komentarzy mogło być o dużo więcej, ale nie będę już o to prosiła bo tylko szkoda mojego wysiłku. Błagać was i błagać, o komentarze. W ogóle nie napisałam, że życzę wam udanych wakacji, nawet o tym zapomniałam. Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam ;-)

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział XIX

Tyle zdjęć co ja zrobiłam w ciągu dwóch godzin, chyba nikt nie zrobił. Praktycznie na każdym zdjęciu jest Cris, ślicznie jest mu w szortach.

Wspólnych zdjęć mamy mało, ponieważ ja nienawidzę znajdować się na zdjęciach. Jesteśmy teraz w sklepie alkoholowym wybieramy winko.
- Albo jakie byś wolała białe czy czerwone?
- Nie wiem, bierz jakie Ty uważasz za smaczne.
- Dobrze. Poprosimy czerwone- teraz powiedział do sprzedawcy.
- Te co zawsze pan brał?
- Tak.
- Dobrze, spakować je?
- Nie trzeba, dziękuję.
Starszy mężczyzna podał Crisowi wino.
- Potrzymasz kochanie?
Wzięłam od niego butelkę. On właśnie wyciągnął kartę żeby zapłacić za zakup. Spojrzałam na cenę, ale nie spodziewałam się, że kupi taką drożyzne. Wyszliśmy ze sklepu, kierując się do naszego domku (w końcu, jestem już wyczerpana, a tak poza tym jeszcze w nim nie byłam).
- Jeśli chcesz możemy zamówić  taksówkę, bo troszkę jest daleko?
- Świetny pomysł. A tak w ogóle to po co Ci takie drogie wino?
- Kochanie gdy je skosztujesz, nie będziesz już pamiętała ceny. Zadzwonię po taksówkę.
Stanęliśmy przy sklepiku z pamiątkami, oglądałam różne rzeczy które były w oknie. Tymczasem piłkarz rozmawiał z taksówkarzem. Z pięć minut musiałam poczekać, aż on skończy rozmawiać.
- I co długo musimy czekać?
- 20 minut.
-Głodna już jestem.
- Niedaleko jest budka z dobrym jedzeniem. Chcesz iść?
- Tak.
Po pięciu minutach byliśmy już przy budce.
- Dzień dobry, co podać państwu?
- Poprosimy na wynos dwa razy paelle,   krewetki i tacos
- Oczywiście. A tacos tylko jedno?
- Tak.
Tacos właśnie było dla mnie, bo krewetek nie lubię.
- Proszę poczekać. Tak z 20 minut.
- W porządku.
Usiedliśmy przy stoliku z parasolem. Zastanawiałam się co  zaplanował Cris, dziś na wieczór. Jak tu się go zapytać, niech pomyślę hmmm...
- Cris słyszałam, że jest tu dużo klubów.
- Tak.
- To dzisiaj wychodzimy gdzieś?
- Nie.
- Nie?!
- Alba co się dzieje?
- To co będziemy robić?
Spojrzał na mnie i zauważyłam jego podstępny uśmiech. I po cholerę się pytam, to było pewne, że jak jadę z nim na Ibize to będzie noc wrażeń. Czyli Isco miał rację będzie dużo seksu, i co ja zrobię. Kocham go, ale wstydzę się. Teraz wyjaśnię dlaczego, bo tylko raz się z nim kochałam. Fakt spałam z nim często, ale nic po za buziakami nie było.
- Alba?Alba?
- Tak?
- Wołam Cię tak od 10 minut. Coś się stało?
- Zamyśliłam się. Przepraszam.
- Jak chcesz idź już do taksówki.
- Co?
-Zamówiłem taksówkę, pamiętasz?
-No tak pamiętam.
- Poszedłem przywitać się z taksówkarzem, mówiłem Ci, ale Ty byłaś nieobecna.
- Przepraszam.
- W domu mi powiesz co Ci było.
- A muszę?
- Tak, musisz.
Pomaszerowałam do taksówki, z przodu siedział miły, po pięćdziesiątce taksówkarz. Wyszedł z samochodu, żeby się ze mną przywitać.
- Dzień dobry.-powiedziałam to tak radośnie jak tylko umiałam. Podałam mu rękę.
- Dzień dobry, całuje rączki.
Dziwne jeszcze nigdy nie spotkałam taksówkarza, który całuje dłoń kobiety.
-Chcę pani już wsiąść?
- Tak.
- Proszę uprzejmie.
Otworzył mi drzwi pojazdu. Po 5 minutach w samochodzie znalazł się mój piłkarz.
- Możemy już ruszać, panie Paulo.
- W porządku.
Jechaliśmy w ciszy, znaczy ja byłam cicho, ponieważ Cris i pan Paulo rozmawiali o niektórych zmianach na wyspie, później rozmawiali o piłce. Ja skupiałam uwagę na czymś innym, strasznie się denerwowałam. Po chwili usłyszałam swoje imię, obudziłam się z transu.
- Przepraszam Cię, ale byłam  myślami gdzieś indziej.
- Wysiadaj.
Był to głos oschły, a najlepsze że był to głos Ronaldo. Wysiadłam z pojazdu, pożegnałam się z kierowcą. Wzięłam wino od napastnika i poszłam stanąć przy drzwiach, ponieważ z tych nerwów zapomniałam kluczyków do domku.
Postałam jeszcze chwile. CR7 otworzył drzwi, weszłam do środka.

 Pomaszerowałam do mini salonu, był piękny. Na wprost kanapy znajdował się taras, zauważyłam za szybą basen.
- Postaw wino na stoliku.
Zrobiłam jak mi kazał Cris. Zobaczyłam, że on siada więc ja zrobiłam to samo, żeby się tylko nie narażać.
- I jak Ci się podoba?
- Ooo jest pięknie.
Uśmiechnęłam się do niego, ale mój uśmiech nie był przekonujący, więc zmieniłam szybko temat.
-Jestem głodna, podasz mi tacos?
- Proszę.
Złapałam to tak łapczywie. Odwinełam sreberko i zaczęłam jeść, zapominając o kulturze osobistej:
*po pierwsze nie umyłam rąk,
*po drugie nie użyłam sztućców,
*po trzecie przy chłopaku nie wypada tak jeść.
Widziałam zakłopotanie w jego oczach, i co ja mu teraz powiem?!
- Albo nie spiesz się, nie zabiorę Ci jedzenia.
- Yhm. Ale... mlask... to... mlask... pycha.
*po czwarte nie mówi się z pełną buzią.
- Coś Cię gryzie?
- Gdzie? Ściągnij to ze mnie!
- Albo co się dzieje jesteś jakaś dziwna.
- Że ja? Ściągnij to ze mnie, sam mi powiedziałeś, że coś mnie gryzie.
- Głuptasie chodziło mi o to co Ciebie tak martwi?
- Aaaa, a nic takiego.
- Możesz, bardziej musisz mi powiedzieć o dwóch sytuacjach, które miały dzisiaj miejsce.
- Ale jakie?
- Ta w taksówce i pod budką.
- A to nic takiego, myślałam tylko.
-O czym? A może o kim?
-Yyyyyy....
No i jestem w ślepym zaułku, co mam mu powiedzieć.
- Albo?
- Wiesz muszę siusiu, gdzie znajduje się toaleta?
- Musisz iść do sypialni. Widzisz tamte drzwi?- wskazał mi palcem- tam jest nasza sypialnia, a na prawo jest łazienka, ponieważ na lewo jest garderoba.
- Dzięki, na lewo ok.
- Na prawo jest łazienka.
- No przecież powiedziałam.
Poszłam do sypialni, gdy weszłam zaniemówiłam sypialnia wyglądała jak w pięknej bajce.
Usiadłam na podłodze, zamknęłam oczy i myślałam w duchu, że nie będzie tak źle. Błąd mi z nim nie będzie źle, ale mu będzie źle ze mną. I co ja mu powiem? Sorki Cris, ale nie będziemy się kochać bo jestem beznadziejna w łóżku. Mogłam się zapytać Pilar, chwileczkę mogę przecież do niej zadzwonić. Wstałam szybko z podłogi i poszłam do salonu, w którym znajdował się mój mężczyzna. Był tylko w bokserkach, zatkało mnie.
- Mogę skorzystać z łazienki chcę wziąść prysznic? Jeśli chcesz chodź ze mną.
Nic nie umiałam wydukać. Podszedł do mnie, objął mnie w tali i zaczął lekko całować. Pocałunki mi się podobały więc do nich dołączyłam. Po chwili poczułam jego język w swoich ustach, nie powiem podobało mi się.

Stanęłam na jego bosych stopach, gdy nagle jego ręka powędrowała pod moją bluzkę. Czułam jak lewa dłoń dotyka mojego pośladka,  a prawa próbuje ściągnąć moje bluzkę. Tylko niestety musiał użyć do tego dwóch rąk żeby bluzka znalazła się na podłodze. Po chwili oderwał swoje usta i powędrował do mojego brzucha. Od czasu do czasu podgryzał okolice pępka, później przyłączył się też jego język. Wyglądał jak taniec na moim brzuchu, pojawiły się u mnie też motyle. Zamknęłam oczy, a po chwili je otworzyłam. Zauważyłam, że znajdujemy się w innym pomieszczeniu. Rozejrzałam się po nim, była to kuchnia. Portugalczyk przestał całować i złapał mnie za pupę. Podniósł mnie do góry, a ja swoimi nogami owinęłam jego biodra. Posadził mnie na wysokim stole, zaczęłam całować go jeszcze mocniej i intensywniej. On jednak zrezygnował z moich ust, a przeszedł niżej. Pierwszo całował moją szyję, nawet robił mi malinki, a później zszedł do dekoltu. Poczułam jego język na piersiach. Cichutko jęknełam,  spodobało mu się to, więc zrobił jeszcze raz tak samo, znowu było słychać mój cichy jęk. Z jednej strony chciałam to skończyć, a z drugiej nie, więc pozwoliłam mu na więcej. Po chwili mój stanik znalazł się pod stołem, a bielizna dolna na krześle, nie pamiętam tylko kiedy on mi ściągnął spodenki, ale to już nieważne.
- Albo?
- Yhm.
- Czy chcesz tego?
I po co on się pyta, wiadomo że tak.
-Tak.

Po całej sytuacji

Leżeliśmy w sypialni, ja byłam spełniona. On chyba też. Nie wiem nawet bo nic nie umiałam powiedzieć przez ten czas. Leżałam na jego klatce, trzymałam jego dłoń. On bawił się moimi włosami.
- Kochanie, nic w ogóle nie mówisz. Skrzywdziłem Cię?
- Nie, było mi cudownie.
- Bo tak się martwiłem.
- O co?
- Że Ci krzywdę zrobię.
- Heh, ja się martwiłam o to, że nie będę Ci się w łóżku podobała.
- Aha czyli cały czas zamartwiałaś się tym?
- Tak.
Było mi głupio przyznać się przed nim, ale on taki głupi nie jest, musiał mnie wcześniej przejrzeć.
- Cris, mam pytanko?
- Słucham?
- Było Ci ze mną dobrze.
Usłyszałam jego śmiech.
- Wariatko czułem się jak w niebie.
- Kłamiesz!
- Oczywiście, że nie. Kocham Cię, i kochać się z Tobą jest dla mnie wielką przyjemnością.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Oj nie wiem czy tym razem wam się ten rozdział spodobał. Jak go napisałam i przeczytałam powiedziałam sobie, on nie jest taki zły, ale gdy już dodałam do tego zdjęcia i musiałam jeszcze raz go przeczytać, stwierdziłam że jest beznadziejny. Nie wiem czy dobrze napisałam ich życie intymne, no ale cóż mam nadzieję, że wam się podoba. Zaniedługo będzie odcinek 20, z chęcią bym skończyła to opowiadanie, ponieważ mam inny pomysł na ciekawszą historię. Nie martwcie się to opowiadanie zostanie na pewno skończone.

Tutaj jeszcze dwa zdjęcia:








sobota, 18 lipca 2015

Rozdział XVIII

Trzy dni później


-Kochanie pospiesz się, za dwie godziny mamy samolot, a musimy jeszcze zdążyć na lotnisko.
- Cris nie pospieszaj mnie, bo się wtedy denerwuje.
Zeszłam na dół, grzebiąc w torebce czy wszystko mam przy sobie. Wyciągnęłam komórkę dostałam dwie wiadomości. Pierwsza od Isco: "Cześć siorka! Mam nadzieję, że wyjazd będzie udany w towarzystwie Crisa (a na pewno będzie :-D , jeśli nie chcesz zajść przedwczesną ciążę zakup jak najwięcej prezerwatyw). Pozdrów Crisa, bawcie się dobrze. Życzę udanych trzech dni i nocy wakacji. Wyśpij się dobrze w samolocie, bo w nocy on Ci nie da spać. Do zobaczenia, będę tęsknił ♥". Drugi SMS był od Pilar: " Kochana nie zapomnij kremu, wiesz ten co Ci poleciłam. Jeśli chodzi o Juniora to się dobrze z nami bawi. Jak co od czasu do czasu napisz, albo zadzwoń. I nie zapomnij mnie poinformować, gdzie ten Twój Romeo Cię zabrał. Będę tęsknić. I jeszcze raz Cię przepraszam za całą tą sytuację.Nie wiedziałam, że Irina to podstępna świnia. Bawcie się dobrze, buziaki". Mój brat to idiota, ale kochany. A jeśli chodzi o Pilar to jej na spokojnie wszystko wyjaśniłam. A od niej dowiedziałam się, że te wszystkie oszczerstwa na mój temat wiedziała od Iriny Shayk, a to zołza. Gdy wszystko sobie wyjaśniłyśmy, zaczełyśmy płakać i od razu padłyśmy sobie w ramiona. Gdy zobaczyli to nasi mężczyźni, wycofali się do innego pomieszczenia. Późnej Cris się pytał dlaczego ja z Pilar płakałyśmy, a ja rozpłakałam się i powiedziałam, że nic się nie stało. Beznadziejne hormony kobiece.
- Kotek masz pozdrowienia od Isco i Ramosów. Junior dobrze się bawi.
- Yhm, dzięki. Pozdrów ich. O mam pomysł wyślemy im zdjęcia z różnych miejsc.
Zaczerwieniłam się, bo przypomniałam sobie sms od mojego genialnego braciszka.
- Wsiadaj już.
Wsiadłam do samochodu, włączyłam radio leciała jakaś smętna piosenka o rozstaniu. Masakra, ja chcę coś wesołego, o miłości nawet nie musi być. Chociaż nie znam żadnej piosenki wesołej, bez wątku miłosnego.
- Dlaczego wyłączyłaś radio?
- Smętna piosenka o rozstaniu to nie dla mnie.
- I dla mnie też nie. Kocham Cię.
- Wiem o tym doskonale, ja również Cię kocham.

Co się dzieje w życiu Roberto i Iriny?


- Jesteś pewna, że to tutaj spędzą weekend?
- Tak, nie martw się.
- Pamiętasz plan?
- Oczywiście panie niegrzeczny, a to się Alba zdziwi. Już widzę jej zapłakaną buźke.
- Hehehehhe... będzie miała za swoje, mogła wybrać mnie, a nie tego frajera.
- Yhm... wybacz, ale obrażasz mojego faceta.
- To on będzie Twój?
- Oczywiście!
- Hehehehhe... podoba mi się to. Życzę wam dużo szczęścia.
- Dziękuję w imieniu własnym i mojego przyszłego męża Cristiano. Bym Cię zaprosiła na ślub, ale to będzie podejrzane. Chociaż, jakbyś był z Albą to zaproszenie masz gwarantowane.
- Nie dzięki, ona mnie nie kręci.
- Szkoda.
- Znieśmy toast.
Podnieśli lampki z winem, lekko je zderzając.
- Za nasz plan!
- I oczywiście za Twojego przyszłego męża, Irino.
- Dziękuję.

W samolocie

-Ciesze się, że będziemy tylko we dwoje. Chociaż Juniorka mi brakuje.
- Kochanie będzie tyle okazji, żeby nasz syn spędził z nami weekend.
- Cris?
- Tak?
- A nie martwi Cię to, że Junior może się na nas obrazić?
- Kochanie on się cieszył, że my we dwoje wyjeżdżamy.
Pocałowałam Crisa, podeszła do nas stewardessa.
- Dzień dobry, podać coś państwu?
- Kochanie czego byś się napiła?
- Soku pomarańczowego.
- Poproszę dwa razy sok pomarańczowy.
- Oczywiście. A coś do jedzenia?
- Kochanie?
- Nie, dziękuję.
- Narzeczona nic nie chcę,  ja poproszę owoce. Najlepiej mango, kiwi, truskawki.
- Oczywiście już się robi.
Stewardessa uśmiechnęła się do mojego faceta, a na mnie złowrogo spojrzała, tak aby Cris nie zobaczył. Jak ja nienawidzę takich ludzi, dwulicowych. Dobrze, że już poszła.
- Długa jest nasza trasa?
- Nie, może tylko godzinę będzie trwać.
- To gdzie my lecimy?
- Dowiesz się na miejscu słonko.
O przyszła znowu, ale ona ma sztuczny uśmiech. Zaraz, zaraz czy ona ust nie ma mocniej pomalowanych na czerwono i w ogóle widać jej cycki. Co za kobieta? Myśli, że usta wymalowała i odpieła sobie dwa guziki z bluzki to Cris to zauważy. Na początku bałam się, że tak, ale on w ogóle nie zwracał na nią uwagi, co mnie zdziwiło. Bo kobietka jest bardzo atrakcyjna.
- Dziękuję pani bardzo.
-Proszę bardzo. Jeśli będę jeszcze w czymś  potrzebna to jestem w pobliżu.
Że co??? "Jeśli będę jeszcze w czymś potrzebna", w czym może, na pewno nie w łóżku!!  Co ona sobie myśli, i jeszcze zalotnie się uśmiecha do Crisa.
- Pani już dziękujemy, może pani odejść.
Hahahha, ale ona ma minę. Chcę się z niej śmiać, ale śmieje się w swoich myślach. Dobrze jej palnełam, no i w końcu poszła od nas. Cris na mnie spojrzał, nie był wściekły lecz zakłopotany.
- Alba co to miało znaczyć?
- Stała i stała. I jeszcze ten głupi tekst.
- Który?
-"Jeśli będę jeszcze w czymś potrzebna".
- A co jest z nim nie tak?
- Szkoda, że nie widziałeś jej miny, jak to mówiła.
- A jaka była?
- Zapraszała Cię do łóżka.
- Co Ty mówisz? Zazdrosna jesteś?
- Kochanie przecież ja jestem kobietą, więc wiem o co jej chodziło. A jeśli chodzi Ci o drugie pytanie, to tak jestem o Ciebie cholernie zazdrosna.
- Moja zazdrośnica.
Położyłam swoją głowę na jego wysportowanym ramieniu. Niech się ta podróż wreszcie skończy.

Godzinę później

Hip hip Hura, nareszcie jesteśmy na miejscu. Ciesze się, że jestem już na świeżym powietrzu. Lekko jestem zmęczona, lecz Cris nie pozwoli mi iść teraz spać, ponieważ idziemy zwiedzić...
Ibize ;-)

《《《《《《《《《

Hej już nowy, a co mi tam :-D
Mi się osobiście ten rozdział podoba, nie wiem jak WAM??? A tak w ogóle, chcę was poinformować, że Neymar się za niedługo pojawi ;-)
Pozdrawiam ☆

Ps. Jeśli chodzi o Ikera, jest mi bardzo smutno że odszedł (nie z własnej woli) :'(
Iker i tak jesteś najlepszy
DZIĘKUJĘ CI :-D


niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział XVII

Siedzimy przy kominku, popijając pianki gorącą czekoladą. Jestem taka szczęśliwa,  kto by przypuszczał że będę w związku z Crisem. Mój kochanek był przytulony do synka. Wyglądali uroczo.
- Mamo, możesz ściągnąć ze mnie tatę?
- Już zasnął?? A to tata.
Poklepałam lekko Niedźwiedzia po ramieniu.
- Misiaczku obudź się, Junior się dusi przez Twój ciężar.
Wstał, rozciągnął się i poszedł po schodach do sypialni, mówiąc coś pod nosem, co miało znaczyć dobranoc.
- Ale tata jest zmęcony, chyba tez pójdę. Idzies ze mną?
-Tak, tylko wstawię kubki do zmywarki.
- Ok, pójdę z Tobą mamoooo...
- Mały niedźwiadek też jest już zmęczony?
- Tak, i to bardzo.
Wstawiłam kubki do zmywarki, wzięłam Juniora na ręce i pomaszerowałam do sypialni.
- Będę z wami spałłł....?
-Tak.
Położyłam go na środek łóżka, ściągnęłam szlafrok i położyłam się obok.
-Dobranoc mamusiu.
- Dobranoc Małpeczko.
Przytulił się do mnie, po chwili usłyszałam ciche sapanie. Popatrzałam na Juniora, a później na piłkarza, identycznie spali. Śmieszne, mały jest wypisz wymaluj podobny do ojca, to jeszcze podobnie śpi.



Nastał ranek

Przebudził mnie zapach świeżych bułeczk, lekko przetarłam oczy. Spojrzałam w górę, a nade mną stał kto jak nie inny, ale sam Cris. Uśmiechnął się do mnie.
- Witaj Słonko, wyspana?
- Hej Misiaczku, nie zabardzo.
- Jak to?
- Chcę mi się spać.
- Oooo nie, nie ma spania! Wstajemy szybko śniadanie na Ciebie czeka.
- Ale kotek, nie mam sił.
Odwróciłam się w stronę poduszki, ale po paru sekundach byłam przewieszona na ramieniu piłkarza.
- Aaaa... Puść mnie, Cris kurwa puść mnie!
- Coś powiedziała?
- Żebyś mnie puścił.
- Nie to.
-No nic innego nie mówiłam - zastanowiłam się jeszcze i byłam pewna, że nic takiego nie powiedziałam. Ale już mi się przypomniało, że przy nim nie mogę przeklinać, bo on tego nie lubi.
- Przepraszam skarbie, ale mam lęk wysokości.
- To już wiesz co powiedziałaś?
- Tak, i przepraszam. Postaram się być grzeczna, ale postaw mnie na ziemię. Ok.
Stałam już na ziemi, Cris skrzyżował ręce, wyglądało to komicznie. Wyglądał jak dziecko obrażone, które nie dostało lizaka. Ja również skrzyżowałam ręce, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Co Cię bawi?
- Ty.
- A co ja takiego zrobiłem?
- Wyglądasz jak dziecko. Nie... pomyliłam się wyglądasz tak samo jak Twój syn.
Zerknął na mnie i od razu się uśmiechnął.
- Zobaczysz, że Junior dobrze potrafi mnie kopiować. Jak byłem małym chłopcem podobno tak samo się zachowywałem, wiem to od mamy.
- Będę się modliła żeby Junior nie szedł w Twoje ślady.
-Ja też się o to modlę.
I w śmiech...

Ranek u Ramosów

-Nic mi nie powiesz? Co się dzieje Pilar?
- Nic, nie chce z Tobą rozmawiać.
- Dlaczego?
-Zapytaj się jej.
- Kogo?
- Ty już wiesz kogo, tej całej Alby. Możesz tylko mi coś powiedzieć, ale to szczerze?!
- Słucham?
- Przespałeś się z nią?
Sergio zrobił takie oczy, na początku myślał, że Pilar żartuje, ale później się zorientował, że nie.
-Skąd Ci to przyszło do głowy?
- Widzę jak na nią patrzą inni mężczyźni.
- Ale ja nie jestem nimi.
- Ona jest młodsza ode mnie, tak samo jak Ty jesteś młodszy. Ona mogłaby być Twoją... księżniczką.
- Kochanie, ale ja już mam najpiękniejszą i najcudowniejszą księżniczkę.
- Kogo?!
- Ciebie głuptasie. Ja tylko Ciebie Kocham, i tylko Ciebie potrzebuje.
- Ale Sergio Ty jesteś o osiem lat ode mnie młodszy.
- No i co z tego. Tego nawet nie widać. Ty i tylko Ty jesteś moją księżniczką... yyyy nie Ty jesteś moją królową.
- Oooo kochanie, ale jesteś słodki. Przepraszam, przepraszam zachowałam się jak zazdrosna nastolatka.
- No widzisz i sama się przyznałaś.
- Do czego?
- Do tego, że zachowujesz się jak nastolatka. Gdy pierwszy raz Ciebie ujrzałem, pomyślałem że masz te dwadzieścia może dwadzieścia pięć lat.
- Tak, ale jak Ci powiedziałam ile mam lat, to Ty chciałeś się ze mną spotykać. I czułam się tak młodo przy Tobie, do teraz tak się czuje. I nie wiem czy powinnam tak się czuć.
- Oczywiście, że tak.
Pilar nic już nie umiała powiedzieć, ale była zdolna do najpiękniejszego pocałunku....


******

No i mamy kolejny odcinek, chciałam dłuższy, ale nie wytrzymałam musiałam dodać. Nie wiem czy wam się podoba no ale. 

sobota, 30 maja 2015

Rozdział XVI


Tak, jakoś dziwnie mi było, gdy siedziałam w salonie Ramosów. Pilar była wściekła na mnie.
- I co zadowolona jesteś?? Chciałam jechać z chłopakami na te trzy dni wolnego do rodzinnych stron, a Ty co?? Jakiś pieprzony zakład wymyśliłaś, żeby Juniora zostawić i pojechać z Ronaldo.
-Nie, ja o niczym nie wiem.
-Tak, bo Ci uwierzę!
-Naprawdę Pilar, mi takie coś by nie przyszło do głowy.
-Mów sobie, jeśli kochasz Crisa to pokochaj i jego syna. Bo Ronaldo, jak się dowie że masz gdzieś jego syna, szybko się z Tobą pożegna. A jak było z Iriną, to samo!
-Pilar, nie wiem kto Ci takich głupot nagadał??
-Nie Twój interes, ale widzę że to prawda.
Nie będę się z nią kłócić, ale dziwne zachowanie, wstałam z kanapy i pomaszerowałam do kuchni.
- Cris może będziemy się zbierać??
-Już chcesz wracać, znudziła Ci się rozmowa z Pilar??
-Nie o to chodzi, a w ogóle ona jest na mnie zła.
-Dlaczego??
-Bo myśli, że ja i Ty ten plan wymyśliliśmy żeby pojechać sobie bez Juniora.
-Wyluzuj, przejdzie jej. Ale przepraszam Cię w jej imieniu- uśmiechnął się do mnie Hiszpan.
Wyszłam z kuchni, mijając Pilar.
-I co poskarżyłaś się?
-Nie i odwal się, co Ci jest w ogóle??
-To że jesteś zdzirą!
-Słucham??
-Ronaldo, Isco i jeszcze jeden był, hmmm nie pamiętam.
-Isco jest moim bratem, i tylko kocham Crisa.
-Ale, gdy nie wiedziałaś kim on dla Ciebie jest, dobierałaś się do niego. Tylko zostaw mi w spokoju Sergio, bo pożałujesz, rozumiemy się?!
-Jesteś chora!
Co za kobieta, muszę wyjść na świeże powietrze bo wykorkuje tu zaraz przez nią.



Stałam na dworze jakieś dobre z pół godziny, Ronaldo nie wiedział że wyszłam z powodu kłótni z Pilar.
Czekałam, czekałam... i się w końcu doczekałam, pierwszy wyszedł Junior z uśmiechniętą buźką.
- A gdzie Twój tata??
-Zaraz będzie, musi pozegnać się z Selgio.
- Junior nie mówi się do wujka po imieniu.
- Ale ja mogę!
- Zaraz się zapytam wujka.
- Dobra nie, nie mogę tak mówić.
- Czyli kłamałeś, że wujek Ci pozwolił mówić na Ty??
-Tak...ale ciocia nie mów tacie, dobze??
-Zastanowię się jeszcze.
- Dobze.
Co za urwis, oczywiście że nie powiem, nie będę skarżyła na dziecko.
- Ciocia,a cemu tu stałaś?
- Ponieważ... źle się czułam.
- A dlacego?
-Kochanie, nie mogę Ci powiedzieć.
- Ale jesteś na mnie zła?
-Oczywiście, że nie. Chodź się przytulić do mnie.
Chłopiec podszedł i mocno mnie przytulił, tak bardzo go kocham jak własne. Z mieszkania wyszedł Cris, spojrzał na mnie dziwnie, a po chwili się uśmiechnął.
-Ty do mnie tak się nie tulisz.
-Hehehehhe, wiesz że mocno Cię kocham.
- Wiem, ale trochę jestem zazdrosny.
Podeszłam do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek, cały świat mi wirował.
-Tato, tato długo jesce? Całujecie się bardzo długo, chcę do babci.
-Ooo, przepraszam. Dobra załogo wsiadać do auta.
Puścił mi oczko, wziął Juniora za rękę.
-Tato, a musę siedzieć w foteliku?
-Tak, to dla Twojego bezpieczeństwa. Idziesz?
-Tak. Tylko ślicznie wyglądacie.
-To znaczy? Co masz na myśli Albo?
- To znaczy, że jesteś najlepszym piłkarzem, a przede wszystkim ojcem. Junior jesteś szczęściarzem.
- Wiem mamo!
W oczach stanęły mi łzy, on powiedział do mnie MAMO, jestem w szoku, tak mi się ciepło zrobiło na sercu.
- Kochanie coś się stało?
- Słyszałeś? Junior powiedział do mnie mamo.
- Tak słyszałem. Przepraszam Cię, powiem mu żeby tak więcej nie mówił do Ciebie.
- Nie, nic mu nie mów.
- Co, dlaczego?
-Bo ja bardzo tego pragnęłam.
-Czego?
-Żeby Cris raz w życiu powiedział do mnie mamo. Było mi z tym źle, gdy się do Niego tuliłam czułam jakąś więź między Nim a mną. Do teraz tak mam. Odczuwam macierzyństwo przy Nim.
-Ciii.  Nic nie mów.
Czy to jest możliwe w ogóle, sama już nie wiem.
Wsiadłam do audi, zamknęłam oczy. Widziałam twarz Juniora, który prosił mnie o przeczytanie mu bajki, a na koniec dziękuję mi słowami " dobranoc mamusiu"



~~~~~~~~~~
Przepraszam, że długo czekaliście :-D
I przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam żadnego pomysłu :'(
Mam nadzieję, że mi wybaczycie za te dwa złe uczynki... hehehheheh ♡

Ps. Rozdział dedykuję dzisiaj Wilkowi, dzięki Wilczku, że jesteś ze mną...
Emi i Aleksandra to nie ten Wilk z naszej szkoły :-D


środa, 6 maja 2015

Rozdział XV

-Albo już jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam z pojazdu, tato oczywiście otworzył drzwi.
Pierwszy raz widzę tą restauracjie, co za miejsce, pierwsza klasa.
-Co się dzieje?
-Piękne miejsce, pierwszy raz jestem tutaj.
-Pierwszy, i nie ostatni.
Uśmiechnęłam się do niego, był taki dobry, nigdy nie chciałam poznać swojego ojca, ale teraz to bajka, czuje się jak mała księżniczka tatusia.
Stojący pracownik przy drzwiach, otworzył nam drzwi.
- Łał tato, to nie byle jaka restauracja.
- Owszem.
Stojący na recepcji starszy mężczyzna przywitał się z nami.
- Dzień dobry, a pana tu dawno nie widziałem.
- Dzień dobry,  nie było z kim przyjść, a ta pani już jest?
-Tak, przyszła z młodym mężczyzną.
-O jak się cieszę!
Jaka pani, i jaki młody mężczyzna?!
-Proszę za mną.
Spanikowałam trochę, było dużo ludzi,ale na szczęście nie w spoglądali na nas, uff...jak dobrze.
-Proszę bardzo, o to wasz stolik.
Zobaczyłam, a tam kto siedział?? Nie tylko nie on, Roberto!!!
-Albo, kochanie pozwól że Ci przedstawię - co za cham, jak on mógł powiedzieć do mnie kochanie.
-Żadne kochanie Ty pieprzony zboczeńcu, miałeś mnie zostawić w spokoju!! Tato wychodzimy.
-Albo, ale właśnie tu przysliśmy po to, aby naprawić wasz związek- powiedział ojciec.
-Żadnego związku nie było, tato on Cię oszukał.
-Mówiłem panu i pani, że tak będzie mówić, ona jest chora trzeba jej pomóc.
-Ty jesteś chory!
Spojrzałam na niego, ale w moich oczach czaił się strach, boję się go.
Kobieta, która siedziała obok, zakrywała usta dłonią, widziałam
jak po jej policzkach spływały łzy.
-Coś się stało?  - zapytałam ją niepewnie.
Spojrzała na mnie, miała takie piękne oczy, nadopiekuńcze, patrzała na mnie z czułością, z jej oczu można było wyczytać że swoim ciałem będzie broniła swojego dziecka, jak lwica.
-Ricardo,  powiedz mu że ma się stąd wynieść.
-Ale... proszę pani dzięki mnie...
Kobieta nie pozwoliła mu dokończyć zdania.
Roberto wstał, powiedział mi do ucha:
-Spotkamy się jeszcze, kocie. Ale mamusi i tatusia już nie będzie, a napewno nie będzie tego śmiecia RONALDO.
Nie powstrzymałam się, i uderzyłam go w twarz.
-Sam jesteś śmieciem, Ronaldo jak się dowie że byłeś w mojej obecności ukatrupi Cię, rozumiesz i wyjdź!!
-Twoje słowo jest dla mnie rozkazem, piękna.
Pocałował mnie w policzek, ale gdy ojciec to zobaczył wziął go za szmaty i wyprowadził za drzwi.
-Albo?
Usiadłam na krześle, cała się trzęsłam, chciałam do Crisa.
-Kochanie, ciii... Obiecuję on Ci nic nie zrobi, dopilnuję tego.
Spojrzałam na kobietę, mówiła z taką czułością, przypominała mi siostrę od trenera, ale co najważniejsze byłam do niej podobna.
- Czy my się znamy?- zapytałam.
Teraz ona posmutniała.
-Nie...ale ja Ci to wszystko wytłumaczę, tylko daj mi szansę.
-Mam Ci dać szansę, jakim prawem. Ty mi nie dałaś, oddałaś mnie obcym ludzią, a teraz co myślisz że powiem "mamo tęskniłam", jesteś żałosna. Zostawiłaś mnie, nie wiesz co się ze mną działo. Nie było Cię przy mnie w tych pierwszych momentach, gdy zaczynałam coś gaworzyć, nie było Cię przy mnie gdy stawiałam pierwsze kroki, nie było Ciebie gdy upadłam, gdy miałam zdarte kolana. Nie było Ciebie, gdy pierwszy raz poszłam do pierwszej komunii, nie było Cię w tych najważniejszych wydarzeniach w moim życiu. Myślisz, że jak spotkałaś ojca, który wiedział gdzie jestem...
-Albo, proszę ja to wszystko naprawie.
- Nie, nie było Ciebie, kiedy byłam oskarżona o to że się broniłam przed Roberto, który chciał mnie zgwałcić, nie było Ciebie gdy pierwszy raz się zakochałam w mężczyźnie, który pewnie siedzi gdzieś tam i myśli o mnie.
-Albo, błagam??
-O nic nie błagaj. Nie chcę Cię znać!
-Proszę?! Nie odchodź.
-Nie było Ciebie w moim sercu, nie jesteś w moim sercu, i nigdy nie będziesz w Nim, rozumiesz. Nienawidzę Cię, i trzymaj się z daleka ode mnie i od ojca. Rozumiesz! On ma żonę, i dwóch wspaniałych synów.
-Albo, ja nie chcę Ricardo, ja chcę tylko Twojego wybaczenia.
Nie mogłam tego słuchać, musiałam wyjść. Pożegnałam się z ojcem.
-Albo, może Cię zawiozę?
-Nie tato, zadzwonię po Crisa.

Myślami CR7(w jego mieszkaniu)



O ktoś do mnie dzwoni. W końcu Alba.
-Hej myszko, coś się stało?
Słyszałem jej płacz przez komórkę.
-Albo, gdzie jesteś?
-Cris przyjedź po mnie pod restauracje El Bodegón.
Rozłączyła się, z szedłem do salonu.
-Mamo, za niedługo wrócę, jadę po Albę.
- Oczywiście, tylko wracaj mi szybko.
-A gdzie Junior?
-Poszedł do kuchni, po ciastka.
Z kuchni przyszedł mój syn.
-A tata, gdzieś wychodzi?
- Tak, za niedługo wrócę z ciocią Albą.
-Ja też chcę jechać po ciocię, prose.
-Ale...
Zrobił te maślane oczy, i ja się dziwię skąd on ma te oczy. Ja też, gdy byłem w jego wieku, a nawet starszy błagałem rodziców właśnie w ten sam sposób.
-Dobrze, chodź.
-Hura.

Myślami Alby( Cris już był niedaleko restauracji)

Dlaczego, dlaczego?? Czemu moje życie musi być tak ciężkie! I po co ona zjawiła się w moim życiu. Może powinnam z nią jeszcze raz porozmawiać. Ojcu wybaczyłam, czy jej bym umiała wybaczyć?
Kiedy, ten Cris będzie?
Po chwili zjawił się Cris, z Juniorem. Nie mogę płakać, przy małym.
-Cześć.
-Hej ciocia, przyjechaliśmy po ciocię. Cieszysz się??
-I to jak.
Przytuliłam małego, tulił mnie tak mocno. Kochałam go, jak własnego syna, ciekawe czy on kochał mnie jak matkę?!
Teraz mocno przytuliłam się do Ronaldo, powiedziałam mu na ucho.
- Musimy porozmawiać,  ale nie przy dziecku.
- Tak, kochanie.
Pocałował mnie.
-I przepraszam Cię za dzisiaj.
-Nie ma o czym mówić, zapomniałam. To co jedziemy, bym z chęcią pojechała gdzieś, gdzie nikogo nie ma.
-Tylko we dwoje?
-A Junior?
-Obiecuję, że maksymalnie za trzy dni, pojedziemy tylko we dwoje. A o małego się nie martw, wujcio Sergio się nim zajmie.
-Ale Cris, tak nie wolno. Oni mają swoją pociechę.
-Tak, ale wygrałem z nim zakład.
-Jaki??
-On obstawiał, że jutro dopiero zadzwonisz, a ja wiedziałem że to będzie jeszcze dziś. Jakbym ja przegrał, to on by zostawił u mnie Juniora i by pojechał z Pilar na trzy dni odpoczynku.
-Boże, a Pilar wie?
-Jeszcze nie, ale dzisiaj się dowie. To co wsiadać do auta, i ruszamy.
-Tata, a gdzie jedziemy?
-Odwiedzimy wujka Sergio i ciocię Pilar.
-To super - ucieszył się maluch.

Myślami Sergio



-Pilar?
-Tak?
-Wiesz, że bardzo Cię kocham.
-Wiem!
-A chcesz mieć jeszcze jedno dziecko?
-Sergio, Ty naprawdę. Cały czas o tym myślałam. Chodź tutaj, mały śpi więc mamy teraz czas dla siebie.
-Pilar, ale nie o to mi chodzi.
-A o co??
-Na trzy dni, będziemy mieć gościa.
-Kogo?
-Juniora od Crisa.
-Że co??
-No tak, bo przegrałem z nim zakład.
-Jaki znowu zakład?
-Powiem Ci później, bo właśnie ktoś przyjechał.
-Sergio, ja Cię zabije...

         ~~~~~~~~~~~

Hej i jak wam się podoba?? Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam pomysłu. Mam nadzieję, że i tak wam się podoba.

poniedziałek, 4 maja 2015

Do czytelników

W końcu zmieniłam ustawienie w komentarzach, więc zapraszam was do komentowania tego opowiadania, mam nadzieję że znajdzie się parę :-D

Pamiętacie, 30 marca urodziny miał Sergio. Życzyłam mu małych Ramosiątek i długo nie musiałam czekać. SERGIO RAMOS I PILAR RUBIO spodziewają się maleństwa, mam nadzieję, że będzie to blondyn/ka.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział XIV



Jesteśmy na stadionie, siedzę obok Isco i Juniora.
- Ciocia, dlaczego nie masz bluzki taty?
- Ponieważ, jeszcze sobie takiej nie kupiłam, ale jak kupię to bluzkę z Isco.
Popatrzałam na Isco, tylko pokręcił oczami, ale miałam z niego ubaw.
- A dlaczego z Isco?
- Junior, a nie widać że wujek jest przystojniejszy od Twojego ojca.-powiedział z dumą mój braciszek.
- Aaa... to dlatego, połowa ludzi ma koszulkę z moim tatą.
- Dlaczego?
- Bo jest ładny. Mój tatuś jest ładny, a wujek nie.
-Ponieważ Junior, wujek jest przystojny, a tata ładny jak g..
-Francisco, nie mów mu takich rzeczy to jest jeszcze dziecko.
- Przecież ja żartuje.
- Junior, nie słuchaj wujka. Akurat uważam, że Twój ojciec jest bardzo przystojny.
- A ja?
- A Ty jesteś śliczny i przeuroczy!
- A przystojny?
- Jak będziesz starszy, to powiem że jesteś przystojny.
- Aha.
Po chwili usiadła obok nas  mama Crisa, przyprowadziła ze sobą Andrea z dziećmi i Pilar, trzymała ona syna Sergio.
-Cześć!
Przywitałam się z dziewczynami. Witałyśmy się tak długo , jakbyśmy się rok nie widziały.
- I co tam u Ciebie słychać Alba?
-Oj dużo do gadania Pilar. Kiedyś na kawie porozmawiamy.
- Ok, komu kibicujesz?
- Nie rozumiem.
- Wiesz mieszkałaś w Barcelonie, więc może jesteś dalej za nimi.
- Jakby grał David Villa, to napewno bym była za Barceloną.
Isco krzywo na mnie spojrzał.
-No co Isco?
-Dużo osób, by powiedziało że jest za Barceloną, ponieważ jest Messi i Neymar.
-To mają pecha. Bo ja nie przepadam za Messim, a już nie wspomnę o Neymarze. A David akurat był moim faworytem.
- A teraz Twoim faworytem jest  Crisiunio?
- Przestań! To nie jest zabawne.
Do rozmowy dołączyła się Pilar.
- A my o czymś nie wiemy? Andrea słyszałaś to?
- Tak, i również mnie to ciekawi tak samo jak Ciebie. Więc Alba mów, jak na spowiedzi. Co Cię łączy z Crisem?
-Nic!
- Nie w ogóle...
- Isco zamknij się!
-Wow, coś się szykuje, Isco gadaj co oni mają ze sobą wspólnego?
-Chyba wszystko, nawet i łóżko.- zaśmiał się.
- Naprawdę, to gratuluję dobry wybór na przyszłego męża.
Isco bardziej zarechotał, chciałam walnąć go w łeb, ale się odsunął więc uderzyłam niechcący jakąś kobietę.
-Przepraszam najmocniej!
Isco i Junior mieli ubaw, ponieważ ja się zrobiłam cała czerwona, gdy do mnie odwróciła się... Shakira.
-Shakira wybacz jej, ona chciała przywalić swojemu braciszkowi, ale on uniknął tego ciosu.
- W porządku ja się nie gniewam.
Tylko ja mam takie szczęście, uderzyłam taką artystkę, cały świat ją zna. A jak to nagrali i cały świat to zobaczy, przecież ja się zabiję.
- Alba, co się dzieje?
-A jak ktoś to nagrał?
- Co miał nagrać? Jak Ty z Crisem...
- Isco..!!
- Przecież żartuje, jak zawsze.
- Yhm, jak nie wiedzieliśmy że jesteśmy rodziną to zachowywałeś się inaczej w stosunku do mnie.
- Alba, musimy odrobić parę lat.
Spojrzałam na niego śmiertelnym wzrokiem, nic się nie odezwał, przez całą pierwszą połowę meczu.
Nikt nie był zadowolony, ani kibice Królewskich, a tym bardziej kibice przeciwników. Ciężki mecz.
-Idziemy.
- Gdzie?
- Do szatni.
Wzięłam Juniora za rękę i poszłam za Francisco, za mną szły dziewczyny ze swoimi pociechami. Tylko pani Dolores została na swoim miejscu.
Szliśmy bardzo długo, przez korytarz, stało tam dużo ochroniarzy.
- Dobry wieczór panią i PANU- powiedział Carlo. Przywitał się z dzieciakami, jakby były jego wnukami. Jak to mówił Roberto, "trenerzy są jak ojcowie dla swojej drużyny".
- Panią, pierwszy raz tu widzę.
-Przepraszam nie przedstawiłam się, nazywam się Alba Martina Alarcón Gómez.
- Bardzo mi miło, jestem trenerem Królewskich. Carlo Ancelotti,  bardzo dziwne jesteś spokrewniona z moim podopiecznym? - wskazał na piłkarza.
- Tak, Francisco to mój brat.
Uśmiechnęłam się do trenera.
- Jesteś bardzo do kogoś podobna.
-Miło mi.
Byliśmy już przy szatni, nie wiem co mnie podkusiło, że otworzyłam drzwi. Na środku stał Ronaldo, jakieś przemówienie miał dla swojej drużyny.
-Chłopaki musimy grać zespołem, tak jak zawsze, przecież my jesteśmy dobrzy, potrafimy grać. Więc musimy im pokazać, kto tutaj jest liderem.
Do przemówienia dołączył Sergio.
- Mam pomysł!
- To mów śmiało.
- Potrzebny jest Isco, on nam wyjaśni.
No i ja musiałam się odezwać.
- Zaraz Isco tu będzie.
Wszyscy spojrzali w moją stronę.
- Alba a Ty tutaj, kto Cię tu przyprowadził?
- Aaaa... Isco.
- To dawaj go tutaj.
-Isco, wołają Cię!
Weszłam do szatni, podeszłam  do Crisa. Mocno go przytuliłam, i powiedziałam mu coś w stylu.
- Kochanie będzie dobrze.
Tylko Sergio, spojrzałam na nas, bo stał blisko.
- Alba?
- Tak?
- A była z Tobą Pilar?
- Tak, stoi tam na korytarzu z Juniorkiem.
- Wzięła Sergio?
- No tak.
-Ale zmiana?- powiedział Cris.
- Dlaczego?
-Cris ma rację, Pilar nigdy nie brała małego na stadion jest to pierwszy raz.
-Aha.
Isco był już w szatni, oczywiście Ronaldo Jr też musiał wejść, przywitać się z najlepszym tatą.
- Cześć tata, fajnie glasz.
- Dzięki synku, ale postaram się jeszcze lepiej. I spróbuję strzelić bramkę dla was.
- Tak...
Isco opowiadał o jakimś planie, który  mogliby wykorzystać przeciwko Barcy. Chłopaką plan bardzo się podobał, Isco dostał pochwałę od Casillasa.
- Wiesz co myślałem, że te gry w które grasz  są beznadziejne, ale się myliłem.
- Dzięki.
- To my Ci Isco dziękujemy, szkoda że dzisiaj nie grasz z nami.
-Nom, ale mówi się trudno.
Do szatni wszedł sam Ancelotti.
- Oczywiście dla Ciebie to nic, ale drużyna Ciebie potrzebuje. Masz trzy minuty na przebranie się.
- Ale trenerze przecież nawet nie jestem na ławce rezerwowych.
- A i tu Cię mam młodzieńcze, wiedziałem że przyjdziesz na mecz i wiedziałem, że dasz dobrą radę kolegom. A ja bardzo chce żebyś zagrał z nami.
-Dziękuję panie trenerze!
Francisco uścisnął dłoń Carla.
- No już młody, przebieraj się raz dwa.
- Ok... Alba możesz wyjść?
- Tak, jasne. A mogę wiedzieć czy jest tutaj maszyna z kawą?
-Tak jest- powiedział trener- pokaże Ci, jeśli pozwolisz.
- Z miłą ochotą.
Wyszliśmy z szatni, tylko jeszcze usłyszałam młodego.
- Cris uważaj bo Carlo również startuje do mojej siorki.
-Isco?-powiedział wściekłością mój ukochany.
W szatni wszyscy mieli ubaw, z tego że ja i Carlo byśmy mogli stworzyć piękna rodzinę. Dobrze że tego już nie słyszałam.
Piłam już kawę z maszyny, trener cały czas się dziwnie na mnie patrzył, czułam się tak samo, jak byłam na kolacji urodzinowej u pani Alarcón, tylko wtedy mój ojciec tak na mnie dziwnie zerkał, a teraz on. Co jest grane?!
- Przepraszam, jestem gdzieś brudna?
-Skądże.
- To dlaczego pan na mnie tak patrzy?
- Przypominasz mi pewną kobietę, która była mi bardzo bliska.
- A pana byłą, to przepraszam.
- Nie, akurat najważniejszą kobietą w moim życiu była moja siostra. Wiem trochę dziwnie to zabrzmi, ale jej mogłem wszystko powiedzieć.
- Nie, mnie to nie dziwi. To dlaczego pan z nią nie porozmawia?
- Łoł, ja poszedłem w inną stronę, ona w swoją. Dawno jej nie widziałem chociaż bardzo tęsknię za nią.
- Kiedy dokładnie?
- Jakieś 25 lat.
- Co??
- No widzisz, młodsza siostra nie chcę zobaczyć się z bratem. Dzwoniłem do niej, ale nigdy nie odebrała.
- To jest straszne, jak ona miała na imię?
- Beronica Ancelotti, ale niewiem czemu zmieniła sobie na Gómez.
- No też nie wiem....



Tydzień po meczu

Królewscy przegrali 2-1, było mi przykro Crisa, pocieszałam go jak mogłam, ale nic to nie pomogło. A tak w ogóle, to mieszkam u Isco, swoje mieszkanie sprzedałam. Ronaldo chciał, abym z nim zamieszkała, ale powiedziałam mu, że jest to za wcześnie.
- Isco?
- Tak?
- O której ma być tata na tym obiedzie?
- Za godzinę.
- Ok.
Na obiad przyrządziłam rybę po grecku, do tego winko, ale to akurat kupił Ronaldo, który siedzi w salonie i gra z moim bratem na konsoli.
- Chłopaki?
- Słuchamy?
- Może nakryjecie do stołu.
- Nie chcę nam się, a tak poza tym to my nie potrafimy.
Przyszłam do salonu, skrzyżowałam ręce. Chłopaki od razu wstanęli.
- Już się za to bierzemy, kocie- Cris podszedł do mnie chcąc się ze mną całować.
- O nie mój drogi, jak to zrobisz to wtedy dam Ci buziaka.
- Ale kochanie?
- Nie.
- A co ze mną? - zapytał Isco.
- Cris jak chcesz pocałuj go.
-Ble ble- zrobili to równocześnie.
-No to chłopaki do roboty!
Poszłam do kuchni sprawdzić czy są czyste lampki do wina. Po 15 minutach poszłam do salonu. To był zły pomysł!
-Co wy zrobiliście? Ile wy macie lat?!
Byłam na nich zdenerwowana, stół nie stał na nogach.
- Cris co Ty masz na głowie?
-Majtki nie widać- powiedział Isco.
- Zamknij się! Co wy robicie.
-Odgrywaliśmy scenę z "Chłopców z  placu broni".
- Że co??-teraz mnie to zatkało, ile oni mają lat, pięć?!
-Albo co się stało?-zapytał się głupio mój niedorozwinięty brat.
-Jesteście skończonymi idiotami! Mieliście tylko stół nakryć do obiadu, a co wy zrobiliście? Bawicie się w wojnę, ile wy macie lat?
-Kochanie nie denerwuj się, my się tak tylko wygłupiamy.
- Dość, wychodzę.
-Pójdę z Tobą Kotku.
-Nie! Chcę być sama.
-A co z tatą?
-Nie martw się Isco, zadzwonię  do niego.
-Ale będzie mu przykro.
-Więc zaproszę go na obiad do restauracji.
-O super, to kiedy jedziemy?
-Wy nigdzie nie jedziecie! Macie tu posprzątać.
Poszłam do pokoju po kurtkę, poprawiłam jeszcze sobie makijaż, przeczesałam sobie włosy. Zeszłam na dół, włożyłem szpilki.
-Może pójdę z Tobą? Kochanie nie gniewaj się na mnie. Nie chciałem Ci tego zrobić, przepraszam jest mi z tym źle.
-Nie, chcę pobyć tylko z tatą. Przykro mi Cris. Do widzenia.
-Alba??
Wyszłam nie chciałam go słuchać. Przed bramą stał mój ojciec, rozmawiał przez telefon. Podeszłam do niego już nie rozmawiał, przywitaliśmy się.
-Cześć skarbie.
-Cześć tato.
-A Ty gdzie wychodzisz?
-Porywam Cię.
-Dokąd?
-Jak najdalej tego domu, po prostu dom wariatów.
-Co się stało? Co Ci Isco zrobił?
-Kazałam im przygotować stół do obiadu, i po 15 minutach przyszłam do salonu. W pokoju był sajgon, ponieważ Cris i Francisco chcieli pobawić się w wojnę.
- Hehehehhe, że co takiego? Hehehehhe
-To nie jest śmieszne, najgorsze to jest to,że Cris miał na głowie majtki.
- Moje biedactwo, to gdzie idziemy?
-Może gdzieś na obiad.
-Dobrze, aaa...
-Coś się stało?
-Poznasz kogoś ważnego.
-Kogo?
-Zobaczysz, wsiadaj do auta. Muszę tylko gdzieś zadzwonić.
-Dobrze.
Ojciec wcisnął jakiś numer.
-Cześć masz czas? Jadę teraz do restauracji obok tej galerii. Pamiętasz?- osoba po drugiej stronie odpowiedziała, słyszałam kobiecy głos - O to świetnie, mam niespodziankę dla Ciebie.
Pożegnał się z nieznajomą.
-No to ruszamy!

      ~~~~~~~~~~~~

Wiem, wiem długo czekaliście. Ale pociesze Was ten rozdział jakoś za bardzo mi się nie podoba. Nie wiem jak Wam?!
A teraz krótko i na temat:
Dzisiaj jest mecz Borussia Dortmund- Bayern München. Trzymam kciuki za BVB, chociaż nie lubię za bardzo piłki niemieckiej, ale trzymam kciuki za BVB, bo wiem że Aleksandra Lewandowska i Emilia bardzo ich uwielbiają. Tak samo jak ja uwielbiam Real Madryt. Więc dziewczyny, i fani Borussi trzymam kciuki za waszych... :-D






poniedziałek, 20 kwietnia 2015

....

Witam!!!
Przepraszam, że nie dodaje rozdziałów, tym razem nie zwale na szkołę,  tylko na brak wyobraźni. Połowa już jest :-D
Mam nadzieję, że dodam go w sobotę, ale nie obiecuje!
Pozdrawiam was serdecznie!
Ps.  Dziękuję za wejścia, czekam tylko na komentarze :-D

To zdjęcie jest The Best!
Mina Ronaldo mówi wszystko
"Jest biceps jest impreza, jest kaloryfer jest melo"


poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział XIII


"Ciche jęki, jakie ze mnie wychodziły, podniecały bardziej piłkarza. Na początku bałam się, że stanie mi się krzywda, ale on był tak delikatny. Pieścił moje ciało swoimi dłoniami i gorącymi pocałunkami, przez które drżało moje ciało.
- Albo?
- Tak - lekko jęknełam z podniecenia.
- Skrzywdziłem Cię? Boli Cię coś myszko?
- Nieeee
Chciałabym żeby  ta noc nigdy się nie skończyła, trwała na wieki."

Obudziłam się, lekko otworzyłam oczy. Do pokoju wszedł Cris, trzymał tackę ze śniadaniem, ale urocze.
- Dzień dobry kochanie. Wyspałaś się?
- Cześć, bardzo dobrze mi się spało obok takiego przystojniaka.
Cris odłożył śniadanie na komodzie, a po chwili był już obok mnie. Zaczęliśmy się całować, znaczy to on mnie całował.
- Ronaldo?
- Tak kocie?
- Co dla mnie pysznego przygotowałeś?
- Naleśniki z polewą czekoladową i sok z pomarańczy.
- Mniam
-Ty też jesteś mniam.
Spojrzałam mu w oczy, a on wykorzystał to i zaczął znowu całować moją szyję, aż się zbliżył do dekoltu.
- Tygrysie, Ty jesteś nie wyżyny seksualnie.
- Kto ja? Chyba Ty.
- Ja, niby czemu?
- Nie pamiętasz?
- Ale co ja mam pamiętać?
- Jak, mówiłem chodźmy już spać, to Ty nie jeszcze chwilkę. I ta chwilka trwała jeszcze godzinę.
-Aaaa.... to nie pamiętam, a która jest?
- Lepiej nie pytaj, jedenasta.
-Kłamiesz?
- Oczywiście, że nie.
Spojrzałam na komórkę, faktycznie.
- I co?
-Ok, już wstaje.
- Nie musisz, tylko wstań przed osiemnastą, bo mecz jest o dwudziestej, a musimy wcześniej wyjechać.
- Jaki mecz??
- Nie pamiętasz? No z Barceloną gramy.
- Tak, teraz sobie przypominam... o jejku...
-Co się dzieje?
-A Twój trening?
-Miałem z rana.
-O której?
-O szóstej, trwał dwie godziny.
-Moje biedactwo- pocałowałam go w czoło- A Isco był?
- Nie, miał być ale gdzieś przepadł.
- Nie rozumiem?! Możesz jaśniej.
-Miałem Ci nie mówić..
-Cris mów, proszę?
-Dzwonił Twój ojciec, odebrałem komórkę. Powiedział mi o całej sytuacji, o kłótni pomiędzy Isco a...
-A kim? Ronaldo mów!
-Isco wybiegł ze szpitala i nie wrócił, i nie wiemy gdzie on jest.
-Z kim pokłócił się Isco?
-Albo nie ważne.
-Dla mnie wszystko jest ważne, a bardzo dla mnie jest ważny Isco! Mów z kim on się posprzeczał.
-Tylko się nie denerwuj! Powiem Ci, ale spokojnie.
- Mów, jestem spokojna kotku!
-Nie jesteś.
-Oczywiście, że jestem głuptasie.
- Dobra powiem, do szpitala trafiło też dwoje innych ludzi.
-Też jechali za szybko?
-Chyba tak, ale Twojemu ojcu zrobiło się przykro i chciał przeprosić ich. Co się okazało chłopaka już nie było, ponieważ został wypisany.
- A co z tą drugą osobą?
- No i właśnie!
-Co coś się stało?
- Albo, bo to była kobieta. Twój ojciec ją poznał.
- Kogo?
- Do szpitala również trafiła Twoja matka...
Nie to nie możliwe, on sobie ze mnie żartuje. Jakim cudem, to nie może być prawda. Piłkarz przytulił mnie wycierał łzy z moich policzków.
-Albo, proszę nie płacz.
-Ale jakim cudem ona się tam znalazła? Dlaczego Isco wybiegł?
-Ponieważ, pomyślał że ona chcę znowu Twojego ojca.
Biedny Isco, nie chciałam mu odbierać ojca. Nie chciałam mu niszczyć rodziny, byli szczęśliwą rodziną za nim ja się pojawiłam, a teraz Francisco gdzieś się pałeta. Wiem, on już jest dużym chłopcem, ale człowiek pod adrenaliną może wszystko zrobić.
-Albo będzie dobrze.
-Nie, zamknij się wreszcie. To moja wina jakbym nie wyjechała z Barcelony Isco byłby szczęśliwy, a ja zniszczyłam mu życie. Nie tylko mu!
-Nikomu nie zniszczyłaś życia.
-A Tobie?
-Albo skąd Ci to przyszło do głowy?! Ja jestem z Tobą szczęśliwy, i byłem szczęśliwy gdy Cię poznałem. Ty mi uratowałaś życie.
Teraz mnie zatkało, on na serio się we mnie zakochał. Od pierwszego wejrzenia. Co umiałam tylko mu powiedzieć, to:
-Dziękuję Ci Cris!

Myślami Isco



- A ja Ci nie przeszkadzam? Może powinienem już sobie pójść. Dziękuję Ci za nocleg.
- Nie ma sprawy, ale mam do Ciebie sprawę.
- Słucham?
- Słuchaj Isco, ostatnio na parkingu Cię widziałem.
- No i co?
- Byłeś wkurzony.
-Nie rozumiem!
-Oj nie mów że nie pamiętasz, z kim całowała się Twoja dziewczyna?
-Słucham? Ty mnie śledzisz, czy co?
- Nie, oczywiście że nie, ale tego nie dało się nie zauważyć jak byłeś wkurzony, przez to że Twoja dziewczyna całowała się z innym.
-A Alba, nie jest moją dziewczyną, tylko siostrą.
-A tamten facet, kim jest?
- A to mój znajomy.
-Jak ma na imię?
- A po co Ci to wiedzieć?
-Bo widzisz ja Albe bardzo dobrze znam, nie chcę żeby jej się krzywda stała.
- Słuchaj Roberto, nie Twój interes z kim Alba się spotyka.
- Oczywiście, że mój byliśmy z Albą jak rodzeństwo.
- To zapytaj się Alby, a nie mnie.
- Tak, ale jej często  nie ma w domu.
-Niech Ci będzie, ale nikomu nie mów?
-Ok.
-To był Cristiano Ronaldo, tak wiem zaskakujące co nie?
-To ten piłkarz, on ma syna?
-Tak! I co z tego?
-Nie nic.
-Będę uciekał, mam coś przekazać Albie?
-Nie, do zobaczenia!
Wyszedłem z mieszkania Roberto, jakiś dziwny ten gościu. Zadzwonię do Alby czy mogę do niej przyjść.

Myślami Roberto

Cristiano Ronaldo, już po Tobie!!!

Myślami Alby

Ufff całe szczęście Isco do mnie zadzwonił, za niedługo będzie u mnie, jak ja się o niego martwiłam.
- Albo, o czym myślisz?
-O Isco, martwię się o niego.
-Ale zadzwonił do Ciebie, za niedługo będzie. Jak chcesz mogę go o pieprzyć?
-Nie Cris, on tu nie jest niczemu winien. Porozmawiam z nim na spokojnie.
Portugalczyk kiwnął głową i delikatnie musnął moich ust.
-Ale Ty jesteś delikatny.
- A nie mam być?- zaśmiał się.
- Oczywiście, że masz być delikatny. Cris, a tak w ogóle gdzie jest Junior?
- W domku z moją mamą, po treningu pojechałem po niego.
-Aha i nic mi nie mówiłeś?
-A co miałem mówić?
-No, że Twoja mama już przyjechała.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, a tak w ogóle to Twoja mama również będzie na meczu?
- Oczywiście z moim synkiem.
Uf to dobrze, myślałam że sama tam będę.
Po chwili usłyszałam stukanie do drzwi.
- Ja otworzę- zaoferował piłkarz.
Poszedł przywitać gościa.
- Siema!
- Siema! A Ty tu?
- A gdzie miałem być?
-Myślałem, że jesteś u siebie. Jest Alba?
- Tak w kuchni, parzy kawę. Isco?
-Tak?
- Wiesz, że dzisiaj nie zagrasz przez to, że nie przyszedłeś na trening?
-Co Ty nie powiesz! Wiem o tym Carlo przecież o tym mówił, i cały czas nam o tym powtarza.
- Ok, ale chciałeś zagrać w tym spotkaniu. Nie będzie Ci szkoda?
- Mówi się trudno, jak nie dziś to innym razem. Idę do kuchni.
-Isco, jak dobrze Cię widzieć.
-Hej Mała, musimy porozmawiać ale to na osobności.
-Ok, mam wygonić Crisa?
-Jak możesz.
- Ronaldo?
-Tak? - do kuchni wszedł mój "Hero".
- Kochanie nie obrażisz się, jak Cię wygonimy z domu? Isco chcę ze mną porozmawiać.
- Ok, tak w ogóle miałem sam wyjść. Isco nie zapomnij przywieźć Alby na stadion.
- W porządku.
-Nie Cris, pojedziemy taksówką.
- Dlaczego? - zapytał się mój brat.
- Miałeś wypadek.
-Ale mi nic się nie stało, nikomu z resztą.
- Dobra, ja idę jak co będziemy w kontakcie.
Cris podszedł do mnie po to, aby mnie pocałować, Isco w tym czasie obrócił się, żeby nam nie przeszkadzać. Odsunęłam się od Portugalczyka, zrobił tylko smutną minkę, wyglądał jak Junior.
-Kochanie jedź już, syn za Tobą tęskni.
- Ok, ok. To narazie.
-Pa. Cześć!- powiedzieliśmy jednocześnie z Isco.
Ronaldo nie było już w domu, więc mogłam porozmawiać swobodnie z Francisco.
- To o czym chcesz rozmawiać?
-O twojej matce. A i o Roberto.
- Słyszałam, że pokłóciłeś się z nią, ale nie obawiaj się ona nie odbierze Ci ojca, nie pozwolę na to. A jeśli chodzi o Roberto, to wiem że jest to psychol, nawet wie gdzie ja mieszkam. Muszę się wyprowadzić, ale nie wiem gdzie!
-Do mnie możesz. Wiem, że Roberto to psychol, poznałem go!
-Gdzie?
-A bo jak wyszedłem ze szpitala, to go spotkałem, byłem zmęczony więc on mnie zaprosił do siebie.
- Nocowałeś u niego?
- No tak!
- On mógł Ci coś zrobić, oszalałeś?
-Nic by mi nie zrobił. On tylko jest zagrożeniem dla Crisa.
- Niby dlaczego?
-Ponieważ on widział Cię z Crisem  na parkingu.
-Trzeba ostrzec go!
-A Ty byłaś narzeczoną Roberta?
-Nie skąd Ci to przyszło do głowy?
- Ponieważ Twoja matka to powiedziała naszemu ojcu, że Ty i Roberto jesteście zaręczeni.
-Co za idiota?! Dzwonie na policje.
-Policja nic tu Ci nie da, co byś im powiedziała?
-No o Roberto, że mnie prześladuje on nie powinien się do mnie zbliżać.
-A policja i tak będzie miała to gdzieś, tak jak zawsze.
-Ale ja się boję!
-Nie bój się, masz nas!
-Ale, ja się nie boję o siebie tylko o was. A najbardziej o Ronaldo.
- Zwarjowałaś, ten gościu nawet nie podejdzie do Ronaldo.

Myślami Roberto

-Witam! I jak się  pani podoba mój plan?
-Witam! No powiem nie jest zły, bardzo mi Roberto zainponowałeś. A kiedy ten plan wypali?
-A kiedy pani to by pasowało?
- Roberto, mów mi na ty. Irina jestem!!
Uśmiech Iriny bardzo mi zainponował, widać że jest to kobieta dążąca do swoich zamiarów.

             
             -----------

I co wy na to? Irina i Roberto mają plan ( zasadzkę na Albę i Crisa), czy im się uda? Czytajcie dalej!
A panu Sergio życzymy wszystkiego najlepszego w 29 urodziny, żeby więcej Ramosów przyszło na świat. I chociaż jeden z synów miał blond włosy po tacie